Policja otrzymała wiele zgłoszeń i telefonów od świadków zabójstwa przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Szczegółów jednak nie ujawnia. Te przekazała prokuraturze, która bada sprawę.
Ulica Grodzka, gdzie doszło do śmiertelnego pchnięcia nożem 24-latka, prowadzi do Rynku Głównego. To jedna z najbardziej uczęszczanych ulic w Krakowie. Nie tylko w dzień, ale i w nocy przechodzą tamtędy tłumy turystów i mieszkańców Krakowa.
"Pozytywna reakcja"
Na miejsce zdarzenia, w noc śmierci Dawida, było wielu świadków. - Policja otrzymywała zgłoszenia od wielu osób. Zgłaszali się świadkowie. Chcieli przekazać informacje, które mogłyby pomóc – powiedziała już w poniedziałek Katarzyna Padło z małopolskiej policji. – To bardzo pozytywna reakcja – dodała.
Później śledczy apelowali do osób, które miały jakikolwiek kontakt z podejrzanym o zgłaszanie się na policje. Udostępnili nawet fragment nagrania z nocy zabójstwa:
Ile osób zgłosiło się w tej sprawie? Co mówili świadkowie?
Policja takich informacji nie udziela. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, przekazała już wszystkie zebrane przez siebie materiały prokuraturze.
Prokuratura nadal zajmuje się sprawą, ale nie chce informować na razie o liczbie ani treści zgłoszeń.
Przyznał się "ze względu na dowody"
W chwili zatrzymania podejrzany o zabójstwo 35-latek był pijany - miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja musiała wstrzymać się z przesłuchaniem do niedzieli. Mężczyzna po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.
Zatrzymany nie przyznawał się przed prokuraturą do winy. Twierdził, że nie pamięta samego zdarzenia, bo był pijany.
- Dopiero przed sądem przyznał się do winy, mówiąc, że wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu - przekazał wcześniej Janusz Hnatko z krakowskiej prokuratury.
Jak informowała prokuratura, dowodami w tej sprawie są: nagranie z monitoringu przy ulicy Grodzkiej, zeznania świadków i wstępne wyniki badań DNA, które potwierdzają, że krew na ubraniach podejrzanego należała do ofiary. - Mamy pewność, że to ta osoba jest sprawcą - dodał Hnatko.
Śmiertelny cios nożem
Do ataku na 24-latka doszło w nocy z piątku na sobotę, około godziny 2:30, przy ulicy Grodzkiej w Krakowie.
- Do przechodzących ulicą Grodzką młodych ludzi podszedł mężczyzna, który, mijając się z nimi na ulicy, potrącił jedną z dziewcząt ramieniem. W efekcie wywiązała się sprzeczka, w trakcie której agresywnie zachowujący się przechodzeń wyjął nóż i ugodził nim młodego mężczyznę – relacjonował zaraz po zdarzeniu, w rozmowie z TVN24, Michał Kondzior z małopolskiej policji.
Dodał, że na miejsce wezwano karetkę. - 24-letni mężczyzna trafił do szpitala, jednak, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować. - uzupełnił. - Ofiara zmarła w wyniku wykrwawienia narządów wewnętrznych - relacjonował prokurator Janusz Hnatko.
Zatrzymany z krwią na rękach
Zajście widział także operator miejskiego monitoringu, dzięki czemu sprawcę udało się szybko zatrzymać.
Kilkanaście minut później mężczyzna wpadł w ręce patrolu straży miejskiej w okolicy przejścia podziemnego na ul. Lubicz. - 35-latek miał zakrwawione ręce i odpowiadał rysopisowi. Zakrwawioną kurtkę i koszulkę trzymał w ręce. W drugiej miał kebab - opowiadał Hnatko.
Zatrzymany był już wcześniej notowany za napaść na funkcjonariusza policji.
Według ustaleń prokuratury, mężczyzna pracował dorywczo jako murarz i nie miał stałego miejsca zamieszkania.
Do ataku doszło przy ulicy Grodzkiej, gdzie kwitnie nocne życie Krakowa:
Autor: koko/mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN