Najpierw z Wrocławia przenieśli go do Zakopanego. Tam spędził jedynie trzy dni. Teraz, po tym jak ks. Jacek Międlar wygłosił przemówienie z okazji rocznicy śmierci partyzanta Józefa Kurasia, zdecydowano, że duchowny nie będzie już pełnił posługi w stolicy polskich Tatr. Gdzie trafi? Wiadomo jedynie, że najbliższy czas ksiądz spędzi w zakonie zamkniętym.
Ks. Jacka Międlara Polska poznała przy okazji jego ognistych wystąpień na marszach narodowców. Nieoficjalnie to właśnie z powodu tej działalności duchowny został przeniesiony z Wrocławia do Zakopanego.
Duchowny stwierdził m.in., że "idea chrystianizmu jest ściśle związana z nacjonalizmem". Na ostatnim Marszu Niepodległości organizowanym przez środowiska narodowe ks. Międlar skandował: "Ewangelia a nie Koran!".
Zakaz wystąpień
Do stolicy polskich Tatr ks. Międlar trafił w sobotę. W niedziele wziął czynny udział w uroczystościach upamiętniających partyzana Józefa Kurasia ps. Ogień, żołnierza Wojska Polskiego i Armii Krajowej.
- W czasie wystąpienia mówił o przewiązaniu do tradycji narodowej, katolickiej, góralskiej i o swoim przywiązaniu do wartości narodowych – relacjonuje reporter TVN24 Marcin Kwaśny.
Jak dodaje, ks. Międlar od dłuższego czasu od władz zakonu i władz kościelnych ma zakaz wystąpień innych niż religijne. Na razie ani kuria, ani Zgromadzenie Księży Misjonarzy nie zdradzają, gdzie teraz ks. Międlar będzie pełnił swoją posługę.
Wiadomo, że najbliższy czas duchowny spędzi w zakonie zamkniętym, gdzie będzie prowadził rekolekcje wielkopostne.
Przeniesiony z Wrocławia
Niedawno Zgromadzenie Księży Misjonarzy zdecydowało, że duchowny nie będzie już pracował w parafii św. Anny na wrocławskim Oporowie. Nieoficjalnie powodem takiej decyzji miała być działalność księdza, który dzięki swoim radykalnym wystąpieniom stał się idolem narodowców.
O przeniesienie Międlara mieli prosić ci parafianie, którym nie podobało się zaangażowanie polityczne duchownego oraz głoszone przez niego hasła. -Dostaliśmy kilkanaście listów związanych z jego postawą. Bardzo wiele osób nie wpuściło księdza Jacka i księdza proboszcza po kolędzie - wyjaśniał ks. Rafał Kowalski, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej.
- Problem był taki, że mieliśmy dwie grupy ludzi. Jedni go kochali i chcieli za niego umierać, a drudzy nienawidzili - dodał.
Nie wiadomo, dlaczego Międlar trafił akurat do Zakopanego. Przed wyjazdem z Wrocławia zapowiedział: - Tą drogą, którą kroczyłem tutaj, na ziemi Dolnego Śląska, również ją będę prowadził na Podhalu, w Zakopanem, gdzie zostałem wysłany.
Autor: mmw,mw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24