Konie ciągnące dorożki na krakowskim Rynku nie mają wakacji. Zwierzęta przez niemal cały dzień stoją w palącym słońcu. Zgodnie z przepisami fiakrzy mają obowiązek przenieść się do cienia, kiedy temperatura osiągnie 28 stopni Celsjusza. Ale dopiero, kiedy wybije godzina 13.
Jak tłumaczą urzędnicy, przepis o chłodzeniu koni dopiero po godzinie 13 został skonstruowany we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Rolniczego.
– Zasady zostały opracowane już przed laty. Poprosiliśmy naukowców, żeby rozstrzygnęli ten spór, kiedy zwierzęta mogą wchodzić na rynek, a kiedy nie – tłumaczy Monika Chylaszek, rzeczniczka prasowa Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa.
Konie mają zostać przeprowadzone do cienia również wtedy, kiedy Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ogłosi trzeci stopień zagrożenia upałami. Wówczas rynek zostaje zamknięty dla dorożek, wyznaczone zostają inne strefy – na Plantach oraz w zacienionych ulicach Starego Miasta.
Albo dorożka, albo szkółka
Kontrowersje budzi również umiejscowienie termometru, którego wskazania są brane pod uwagę. Wisi on na ścianie Sukiennic i przez niemal cały dzień jest w cieniu. W przeciwieństwie do koni, które czekają na amatorów przejażdżki dorożką w pełnym słońcu.
Dorożkarze jednak problemu w sytuacji koni nie widzą.
– Koń ma do wyboru albo zarabiać na rynku, albo w szkółce jeździeckiej. I tu, i tu ma swoje niedogodności – przekonuje jedna z kobiet powożących dorożkami. I dodaje: - W szkółce jeździeckiej koń musi znosić niewprawnego jeźdźca, który go kopie po żebrach, wydaje głupie komendy i inne takie rzeczy robi. A na rynku ma jednego powożącego, ma święty spokój, więc będzie znosił albo to, albo to.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24