Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego tylko w sobotę kilka razy używali śmigłowca, by transportować ze szczytów i ich okolic rannych. W regionie doszło do serii groźnych wypadków.
Najpierw ratownicy TOPR zostali wezwani do taternika, który złamał nogę w rejonie Mięguszowieckiego Szczytu. Poszkodowanego ewakuowano z trudnego terenu śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala.
Kolejny wypadek taternicki zdarzył się na zachodniej ścianie Kościelca. Poszkodowanego ratownicy TOPR również na pokładzie śmigłowca przetransportowali do szpitala w Zakopanem.
Później ratownicy zostali wezwani do turysty z urazem nogi w rejonie Buli pod Rysami. W tej akcji również użyto śmigłowca ratowniczego TOPR.
Ratownicy byli także wzywani do wypadków turystów w rejonie Doliny Olczyskiej oraz na Wiktorówkach.
"Od początku wakacji ratowaliśmy w sumie 153 razy"
W Tatrach panuje bardzo duży ruch turystyczny. Pod niektórymi popularnymi szczytami, takimi jak Giewont czy Rysy, tworzą się kolejki oczekujących do wejścia na górę. Ratownicy przyznają, że w te wakacje interweniują częściej niż w ubiegłym roku.
- Od początku wakacji ratowaliśmy w sumie 153 razy. Było to 56 dużych wypraw ratunkowych, 94 akcje i trzy drobne interwencje. W czasie tych działań uratowaliśmy 179 osób, 61 z nich odniosło ciężkie obrażenia, 62 lekkie. Niestety doszło do trzech wypadków śmiertelnych. Pozostałe osoby to te, które żadnych obrażeń nie miały - wyliczał w piątek Kamil Suder, ratownik TOPR. I dodał, że w analogicznym okresie w 2018 roku wypadków było o 15-20 procent mniej.
Ratownicy TOPR najczęściej interweniują z powodu upadków, potknięć i drobnych kontuzji. Z pomocą spieszą też tym piechurom, którzy znajdą się w opałach z powodu chorób, na które cierpią.
Jako największy grzech turystów ratownicy wymieniają brak przygotowania. Nagminnie zdarzają się sytuacje, gdy idą oni w góry z reklamówką zamiast plecaka. Nie mają górskich butów, tylko tenisówki albo sandały. Nie planują też tras, nie orientują się w terenie, nie korzystają z map. Zgubna może też być pora wyjścia na szlak - narażamy się, jeśli zrobimy to po południu. Rozpoczynając wędrówkę rano, mamy zapas czasu w razie komplikacji. Zwiększają się też szanse, że gdy przytrafią się popołudniowe burze, będziemy już z powrotem w niższych partiach gór.
Autor: kk/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: op CC BY-SA Wikipedia