140 pielęgniarek w szpitalu świętego Łukasza w Tarnowie (woj. małopolskie) może otrzymać wypowiedzenia. Dyrekcja placówki, szukając oszczędności, zaproponowała im zmianę zaszeregowania, która wiąże się z obniżką pensji. Pielęgniarki na takie warunki się nie godzą i zapowiadają gotowość do walki o swoje prawa w sądzie. Z kolei władze szpitala zapewniają, że są gotowe do rozmów.
W lipcu 2022 roku weszły w życie nowe przepisy o minimalnym wynagrodzeniu pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych. Znowelizowana ustawa wprowadziła rozróżnienie zarobków między pielęgniarkami i położnymi w zależności od ich kwalifikacji. Od około pół roku przedstawicielki i przedstawiciele tych zawodów z tytułem magistra oraz specjalizacją powinny otrzymywać wyższe wynagrodzenie od osób o niższych kwalifikacjach.
Nie każda lecznica może lub chce jednak podnosić pielęgniarkom i położnym płacę. W szpitalu świętego Łukasza w Tarnowie dyrektor placówki poinformowała, że jeśli pielęgniarki nie zgodzą się na obniżenie wynagrodzenia i stopnia zawodowego, zostaną zwolnione. Dyrekcja przekonuje, że na podwyżki po prostu nie ma pieniędzy.
Pielęgniarki nie zgadzają się na obniżenie pensji
Międzyzakładowa Organizacja Związkowa Pielęgniarek i Położnych, działająca przy szpitalu, otrzymała od dyrekcji pismo, z którego wynika, że pielęgniarki, albo zgodzą się na obniżenie wynagrodzeń i stopnia zawodowego, albo ich umowa o pracę zostanie rozwiązana. Chodzi o 140 pielęgniarek na ponad 600 zatrudnionych w tarnowskim szpitalu. To wyłącznie osoby, które według ustawy kwalifikują się do najwyższego wynagrodzenia i powinny zarabiać co najmniej 7300 złotych. Władze lecznicy, poszukując oszczędności, proponują kwotę 5700 złotych, na co pielęgniarki nie chcą się zgodzić.
- W większości szpitali z naszego terenu nie zostały uznane kwalifikacje, które posiadają pielęgniarki. Zostały uznane tylko te, które są wymagane, więc nie dotyczy to całej grupy pielęgniarek, które posiadają wyższe wykształcenie i jeszcze specjalizację - mówiła TVN24 przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Tarnowie Bożena Grodny-Wilk.
Grodny-Wilk podkreśla, że "jeśli pracodawca uznałby to, co jest w ustawie i zakwalifikował je prawidłowo, zgodnie z tym wykształceniem, które posiadają, to miałyby podstawę wynagrodzenia ponad siedem tysięcy". - A on chce je zakwalifikować do grupy niższej, żeby im dać około pięć tysięcy. To jest spora różnica. Nie po to się uczyły, żeby miały takie pieniądze. Uczyły się po to, żeby jednak docenić ich pracę - ocenia pielęgniarka.
Dyrekcja "jest otwarta na rozmowy" z białym personelem
W rozmowie z dziennikarzem TVN24 rzecznik tarnowskiego szpitala Damian Mika wyraził nadzieję, że uda się dojść do porozumienia z pielęgniarkami. - Mamy nadzieję, że dojdzie do kolejnych rozmów. Dyrekcja jest cały czas otwarta na te rozmowy. Mamy nadzieję, że do kolejnego spotkania dojdzie w najbliższych dniach, jeszcze przed feriami i mam nadzieję, że wszystkie strony wyjdą z tych rozmów zadowolone - powiedział rzecznik.
Mika podkreślił, że dyrekcja szpitala nie wyobraża sobie rozwiązania, w którym 140 pielęgniarek odejdzie z pracy.
Tymczasem zrzeszone w związku zawodowym pielęgniarki uważają, że dotychczas dyrekcja nie była skora do rozmów. Zapowiadają, że są gotowe dochodzić swoich praw w sądzie.
Czytaj też: "19 złotych brutto. Czy to nie jest obrażające dla lekarza z wieloletnim doświadczeniem?"
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24