Świętokrzyska policja umorzyła postępowanie w sprawie mszy, na której obecny był Jarosław Kaczyński. Uzasadnia to "państwowym charakterem uroczystości". Młodzieżowy ruch Unia Młodych już zapowiedział, że złoży w tej sprawie wniosek do sądu.
Msza w intencji zmarłej matki Jarosława Kaczyńskiego, Jadwigi, została odprawione 16 stycznia w Starachowicach (Świętokrzyskie), w przeddzień ósmej rocznicy jej śmierci. Jarosław Kaczyński nie tylko uczestniczył w nabożeństwie, ale także przemówił w jego trakcie.
Kaczyński nawiązał wówczas do tego, że przed świątynią jest Panteon Pamięci Narodowej (sam uczestniczył w jego odsłonięciu w czerwcu 2017 roku – red.), upamiętniający tych, którzy zasłużyli się miastu i Polsce swoją walką, pracą czy postawą. - Ta postawa, to odrzucenie zła, było niezmiernie ważne – powiedział polityk. - Mówię o tym nieprzypadkowo, bo i dzisiaj odrzucenie zła jest czymś niezwykle istotnym, bo to zło atakuje. Atakuje nasz kraj, naszą ojczyznę, nasz naród, atakuje instytucję, która jest w centrum naszej tożsamości – atakuje Kościół, Kościół katolicki – podkreślał.
"Przebywali na mszy służbowo"
O umorzeniu śledztwa poinformowała w mediach społecznościowych Unia Młodych.
"Dzisiaj policja zajęła stanowisko ws. naszego zawiadomienia o łamaniu prawa podczas mszy świętej w Starachowicach w intencji Jadwigi Kaczyńskiej." – czytamy we wpisie.
Według Unii Młodych policja umarzając śledztwo powołała się na "państwowy charakter uroczystości". "Nie ma takiego święta państwowego czy narodowego jak Jadwiga Kaczyńska, była to prywatna intencyjna msza, a Ci, którzy tam byli, prywatnie uczestniczyli w hucpie, podczas której łamano prawo i którą transmitowano w publicznej telewizji za nasze pieniądze" – alarmują przedstawiciele UM.
Portal Wirtualna Polska podaje, że w opinii szefa świętokrzyskich policjantów Jarosława Kalety, politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym wicepremier Jarosław Kaczyński "przebywali na mszy służbowo". W związku z czym nie dotyczył ich obowiązek zasłaniania ust i nosa. Za oficjalnym charakterem mszy miał przemawiać fakt, że odbyła się ona nie tylko w intencji Jadwigi Kaczyńskiej, ale także wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
- W pierwszej instancji uznano, że nie doszło do popełnienia wykroczenia. Zawiadamiający został poinformowany o sposobie zakończenia tej sprawy. Nie zgadzając się z decyzją i korzystając z przysługującego mu prawa wniósł zażalenie do komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach. Postanowienie w tej sprawie wydano 4 maja. Komendant wojewódzki policji w Kielcach uznał, że w pierwszej instancji czynności prowadzone były w sposób prawidłowy. Analiza zgromadzonych materiałów nie wykazała nieprawidłowości, a podnoszone w zażaleniu zarzuty nie znalazły potwierdzenia. Komendant uznał zażalenie za bezzasadne i utrzymał w całości rozstrzygnięcie dotyczące odstąpienia od kierowania wniosku o ukaranie do sądu – powiedział Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.
Wcześniej decyzję o niewyciąganiu konsekwencji wobec organizatorów i uczestników mszy podjął sanepid. - Analizując tę sprawę, opieraliśmy się na zdjęciach i nagraniach mszy. Nasze wnioski są takie, że organizator mszy, czyli proboszcz parafii nie dopuścił się do naruszenia obowiązujących przepisów – informowała pod koniec lutego Ewa Dróżdż, szefowa starachowickiego sanepidu.
Inspekcja sanitarna zwróciła jednak uwagę na to, że osoby siedzące na ławce tuż przed ołtarzem nie zachowywały wymaganego dystansu społecznego. - Chodzi o osoby zgromadzone na wprost ołtarza. Powinny siedzieć od siebie w odległości nie mniejszej niż półtora metra – mówi Ewa Dróżdż. - Wszystkie osoby, które tam siedziały, powinny zostać ukarane mandatami. Trudno bowiem oczekiwać, żeby proboszcz osobiście przesadzał uczestników – dodała.
Unia Młodych zapowiada, że skieruje w tej sprawie wniosek do sądu.
Źródło: TVN24 Kraków / WP.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Marek/PAP