60-letni mieszkaniec powiatu krakowskiego przechodził przez rzeczkę po prowizorycznej kładce. Poślizgnął się i spadł do wody. Chociaż była w tym miejscu płytka, nie był w stanie wydostać się ze strumienia. Zmarł z wychłodzenia.
Służby ratownicze zawiadomił w sobotę rano przechodzień, który zauważył leżącego w strumieniu 60-latka. - Na miejscu jako pierwsi pojawili się strażacy. Okazało się jednak, że na ratunek jest już za późno, 60-latek już nie żył – informuje Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej komendy policji.
Według ustaleń policji mężczyzna przechodził przez rzeczkę po niezabezpieczonej kładce. To najprawdopodobniej leżący na jej powierzchni lód sprawił, że 60-latek spadł. – Rzeka jest dość płytka, więc wydaje się, że to nie utonięcie było przyczyną śmierci, tylko wychłodzenie organizmu – wyjaśnia Padło.
- Wygląda na to, że mężczyzna na drugą stronę rzeki często przeprawiał się właśnie po tej kładce. To dotychczas było bezpieczne – zauważa rzeczniczka.
"Wystarczy zadzwonić na 112"
Policja apeluje o zwracanie uwagi na osoby, które mogą paść ofiarą niskich temperatur. – Reagujmy, kiedy widzimy kogoś leżącego na ławce czy pozostającego w miejscu nieogrzewanym np. pustostanie. Wystarczy zadzwonić na numer alarmowy 112 i przekazać informację służbom – podkreśla Padło.
Jak zaznacza rzeczniczka, na ryzyko wychłodzenia narażone są zwłaszcza osoby bezdomne i będące pod wpływem alkoholu, jednak nie tylko. - Mogą to także być osoby starsze i samotne, które mają trudność z radzeniem sobie w codziennych czynnościach, na przykład z poruszaniem się czy zadbaniem o zapewnienie odpowiedniej temperatury w pomieszczeniach.
Autor: wini/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24