Niecały miesiąc po wyroku Sebastian Kościelnik odebrał swojego fiata seicento, który w 2017 roku został uszkodzony w wypadku z kolumną rządową ówczesnej premier Beaty Szydło. Właściciel zamierza przekazać słynny już pojazd na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W sobotę najsłynniejszy polski fiat seicento wrócił do właściciela. Auto odebrano mu zaraz po wypadku. Do pana Sebastiana wrócił po sześciu latach. - Wracają wszystkie wspomnienia z tamtego feralnego dnia. Patrząc na przód tego pojazdu dopiero dociera do człowieka, jak niewiele brakowało, by doszło do jakiejś większej tragedii - przyznaje Sebastian Kościelnik, patrząc na swój samochód.
Seicento będzie można wylicytować na WOŚP
Co ciekawe, choć uderzenie nastąpiło z przodu, z auta w tajemniczych okolicznościach zniknęły tylne lampy. - Dostałem informacje, że zostały zabrane na ekspertyzę i samochód wrócił już bez tych lamp. Również sąd dopytywał, co się stało z tymi lampami, ale trudno to określić. Skoro ginęły inne dowody, to lampy to nie jest taki wielki szczegół - mówi.
Sebastian Kościelnik zapowiedział też, że samochód przekaże na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Myślę, że do tego czasu auto będzie przywrócone do używalności, by mogło wrócić na drogi, bo w takim stanie wygląda jak pomnik. Mam nadzieję, że cała ta kwota przyczyni się do kolejnych dobrych rzeczy - mówi Kościelnik.
Wyrok po wypadku z kolumną rządową. Winny, ale bez kary
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Wyrok pierwszej instancji zapadł w połowie 2020 roku. Wówczas Sebastian Kościelnik został uznany za winnego spowodowania zderzenia z kolumną rządową. Sąd jednak nie wymierzył mężczyźnie kary. Jednocześnie, jako współwinny wypadku został wskazany funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Sąd przekazał zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury, jednak ta nie wszczęła postępowania.
Apelację w sprawie wypadku wniosła zarówno prokuratura, jak i obrońca Sebastiana Kościelnika. Proces odwoławczy rozpoczął się w marcu 2021 roku.
Pod koniec lutego 2023 roku zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Utrzymany został częściowo wyrok pierwszej instancji. Sąd drugiej instancji nie zgodził się z rozstrzygnięciem Sądu Rejonowego w Oświęcimiu dotyczącym winy kierowcy Biura Ochrony Rządu. Sąd orzekł, że do wypadku przyczynił się inny kierowca BOR, prowadzący trzeci samochód w kolumnie. Krakowski sąd zgodził się natomiast z tym, że pojazdy nie używały sygnałów dźwiękowych i nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej.
Sąd podkreślił jednocześnie, że fakt przyczynienia się do wypadku kierowcy BOR nie eliminuje winy Sebastiana Kościelnika.
To jeszcze nie koniec tej sprawy
Mężczyzna aktualnie czeka na pisemne uzasadnienie wyroku: - Wtedy podejmę decyzję, czy będzie ta batalia toczyć się jeszcze w Polsce czy może w Europejskim Trybunale Praw Człowieka? - mówi Kościelnik.
I dodaje, że nadal postąpiłby na drodze tak samo, jak to zrobił sześć lat temu, bo w jego opinii miał pierwszeństwo przejazdu.
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24