Czterech uśmiechniętych kolegów, a tuż nad nimi napis "Arbeit Macht Frei" - na takie zdjęcia nastolatków można się natknąć na portalach społecznościowych. Amerykański tygodnik "The New Yorker" zastanawia się, czy teren byłego obozu koncentracyjnego to odpowiednie miejsce na robienie sobie "selfie". - Nie ma nic złego w robieniu sobie zdjęć, ważne jest to, jak później zostaną one wykorzystane - komentuje dla tvn24.pl rzecznik muzeum.
Jak pisze "The New Yorker", era Instagrama doprowadziła do tego, że młodzież robi sobie zdjęcia w obozach koncentracyjnych. - Czterech nastolatków przytula się do siebie, przyjmując pozę niczym członkowie boysbandu. Tuż nad ich głowami widnieje znak "Arbeit Macht Frei" - opisuje tygodnik jedno z opublikowanych zdjęć. Na innym dziewczyna pomalowana czerwoną szminką pozuje z tzw. "dziubkiem". Na kolejnym dwie przyjaciółki pozują uśmiechnięte. Zdjęcie "otagowane" jako #Trablinka, #poland, #jewish zdobywa komentarz "O mój Boże, piękności!".
Seksowna w Auschwitz?
- Jest coś groteskowego w przybieraniu seksownej czy uwodzicielskiej miny tuż obok krematorium. Co to dokładnie ma znaczyć, czy wyglądam seksownie w Auschwitz? - zastanawia się założycielka strony, na której zebrała zdjęcia młodych ludzi pozujących w Auschwitz.
Założycielka "With My Besties in Auschwitz" dostrzegła zjawisko robienia sobie zdjęć "z ręki" przez młodzież z Izraela po raz pierwszy, kiedy sama odwiedziła Polskę. Zdjęć szukała na Instagramie, Facebooku, przez Google i za pomocą wyszukiwarek do przeglądania witryn poświęconym sprawom powiązanym z Holocaustem. - Różnorodność była nieskończona - komentuje w rozmowie z dziennikarką amerykańskiego tygodnika.
Zdjęcia, które założycielka serwisu opublikowała na stronie spotkały się z falą krytyki, a młodzi ludzie usunęli je ze swoich profili na portalach społecznościowych. Autorka stwierdziła, że strona wykonała swoją misję i usunęła ją z sieci. - Ci, którzy dotąd nie zrozumieli przekazu, najprawdopodobniej nigdy już go nie zrozumieją - komentuje.
Same zdjęcia to nic złego
O komentarz do zjawiska poprosiliśmy rzecznika muzeum Auschwitz-Birkenau.
Bartosz Bartyzel podkreśla, że nie ma nic złego w robieniu samych zdjęć. - Ważne jest to, jak one zostaną później wykorzystane - mówi. Zapytany o fotografie opublikowane w "The New Yorker" zwraca uwagę na to, że były zrobione pod bramą, czyli na początku zwiedzania. - Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co upamiętnia ten obóz. W takich wypadkach najważniejsze jest przygotowanie młodych ludzi do odwiedzenia Auchwitz i uświadomienie ich, jaką historię on przypomina - mówi Bartyzel.
Jak dodaje, przypadki młodzieży robiącej sobie "‘selfie" w Auschwitz obserwuje dosyć często i ze swojego doświadczenia ocenia, że są to częściej osoby zza granicy niż młodzi Polacy. - Zdarzają się osoby, które robią sobie zdjęcia pod ścianą straceń. Kiedy wycieczkę oprowadza przewodnik, to on zwraca zwiedzającym uwagę. Trudniej jest jednak zapanować nad osobami, które decydują się na odwiedzenie obozu bez przewodnika - mówi Bartyzel.
Zakaz fotografowania - niemożliwe
Zakaz fotografowania obejmuje tylko niektóre części obozu, wystawę stałą i miejsca szczególne, w których wystawione są pamiątki czy np. włosy więźniów. - Nie ma możliwości wprowadzenia zakazu fotografowania na terenie całego muzeum. Co roku przyjeżdżają do niego miliony zwiedzających, a większość "selfie" robionych jest telefonami komórkowymi.
Jak podkreśla rzecznik muzeum, zwiedzanie Auschwitz to nie tylko lekcja historii, ale i przede wszystkim wrażliwości. - Jeśli ktoś ma świadomość pewnych granic, to ich nie przekracza - mówi.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków / The New Yorker
Źródło zdjęcia głównego: The New Yorker