W piątek przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces ws. zabójstwa półrocznego Maksymiliana i znęcania się nad jego półtoraroczną siostrą Leną. Sąd, argumentując decyzję dobrem pokrzywdzonych, wyłączył jawność postępowania. Wniosek złożył prokurator.
Na ławie oskarżonych zasiedli 41-letni Grzegorz B., znajomy rodziców dzieci, który odpowiada za zabójstwo 6-miesięcznego chłopca, oraz matka dzieci - 25-letnia Karina B.
Prokuratura oskarżyła Grzegorza B. także o znęcanie się nad dzieckiem oraz o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad jego wówczas 18-miesięczną siostrą Leną.
Z kolei matka dzieci, Karina B., odpowiada za pomocnictwo Grzegorzowi B. w popełnieniu zabójstwa jej syna i znęcania się nad jej córką. Kobiecie prokurator zarzuca także znęcanie się nad dziewczynką.
Obojgu oskarżonym, którzy przebywają w areszcie, grozi kara dożywotniego więzienia.
Dramat dzieci
O sprawie było głośno w lipcu 2017 r. Wówczas półroczny Maksymilian, z licznymi obrażeniami ciała, w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie zmarł. Do placówki przywieziona została także jego siostra, u której policjanci również stwierdzili obrażenia.
W związku ze sprawą zostali zatrzymani rodzice dzieci, a także ich znajomy Grzegorz B. Rodzice dzieci nie mieszkali razem, mąż wyprowadził się z domu kilka tygodni wcześniej. Rodzina miała założoną niebieską kartę.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie postawiła Grzegorzowi B. zarzuty zabójstwa chłopczyka i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą. Mężczyzna w prokuraturze przyznał się, że mógł spowodować śmierć chłopca, ale utrzymywał, że obrażenia, jakich dziecko doznało, były przypadkowe. Sekcja zwłok wykluczyła jednak, by były spowodowane nieszczęśliwym wypadkiem.
Grzegorz B. przyznał się też do wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dziewczynką. Mówił, że z niezrozumiałych dla siebie powodów nienawidzi tego dziecka, że sprawiało mu przyjemność zadawanie jej bólu oraz to, że dziecko się go boi. Miał ją podduszać, szarpać, ale tak, aby zostawiać jak najmniej śladów na ciele dziecka.
Jednak w czasie posiedzenia sądu w sprawie aresztu zmienił zdanie i nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, odmówił również składania wyjaśnień.
Matka także została przesłuchana i złożyła wyjaśnienia. Usłyszała zarzut zabójstwa dziecka. Później pojawiły się nowe dowody i sytuacja uległa zmianie. Kobieta otrzymała wówczas status świadka w sprawie. Podobnie jak ojciec dzieci.
Nowe śledztwo i nowe zarzuty
Śledztwo zostało przekazane do prokuratury w Lublinie, która w lutym 2018 r. postawiła matce dzieci zarzuty pomocnictwa Grzegorzowi B. w popełnianiu przestępstw.
Prokurator zarzucił kobiecie także znęcanie się nad córką – Karina B. miała zwracać się do niej słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe, szarpać, a także ją zaniedbywać.
Ponadto – według prokuratury – mimo że dziewczynka była chora, matka nie zaprowadziła jej do lekarza. Przez to dziewczynka zachorowała na ciężkie zapalenie oskrzeli.
Postępowanie dyscyplinarne
W związku z tą sprawą, na polecanie Prokuratora Generalnego, wszczęte zostały postępowania dyscyplinarne wobec dwóch prokuratorek z rzeszowskiej prokuratury rejonowej, które wcześniej – w 2016 i 2017 roku – prowadziły dochodzenia w sprawie znęcania się nad Leną i Maksymilianem i je umorzyły.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik informowała na początku stycznia ubiegłego roku, że Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej analizował postępowania ws. znęcania się nad rodzeństwem, które wcześniej prowadzili prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. "W czasie analizy stwierdzono, że prokuratorzy dopuścili się oczywistych i rażących uchybień w zakresie gromadzenia materiału dowodowego. W konsekwencji doprowadziło to do wadliwego zakończenia tych postępowań, poprzez wydanie decyzji o ich umorzeniu" – dodała Bialik.
Postępowanie wobec jednej z prokuratorek prowadzi zastępca rzecznika dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego w Lublinie, a wobec drugiej – zastępca rzecznika dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego w Katowicach.
Autor: gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Darek Delmanowicz