71-letni Sylwester A. ps. "Gumiś" to postać dobrze znana krakowskim policjantom. O mężczyźnie głośno było w latach 90. ubiegłego wieku.
W 1994 roku podłożył bombę na krakowskim dworcu. Kilka tygodni terroryzował miasto, chciał okupu i groził kolejnymi bombami, które zostawił w trzech krakowskich kościołach.
Wpadł podczas rozmowy telefonicznej z jedna z krakowskich gazet, kiedy przekazywał swoje żądania. Na nagraniach jego głos rozpoznał jeden z policjantów. Został skazany w 1996 roku, na 5,5 roku więzienia.
Głośno zrobiło się o nim znowu w 2012 roku lat, kiedy to napadł na piekarnię, ukradł telefon komórkowy i drożdżówki. Tłumaczył wtedy, że zrobił to, by przezimować w więzieniu. Z rodzinnej Trzebini przyjechał do Krakowa, łomem wyłamał drzwi. - Chciałem ukraść pieniądze, by przetrwać do końca miesiąca, nie miałem z czego żyć - tłumaczył.
Teraz ponownie zasiada na ławie oskarżonych, odpowiada za oszustwo i kierowanie grupą przestępczą. Razem z nim przed sądem stanęło 17 innych osób, które miały działać w gangu "Gumisia", który trudnił się kradzieżą samochodów.
Wydaje się, że historia zatoczyła koło, bo już w latach 70. XX wieku "Gumiś" był członkiem gangu kradnącego auta. W 1972 roku usłyszał wyrok 10 lat więzienia za kradzieże z włamaniem. W latach 80. XX wieku znowu zastał skazany - również za włamania.
Chcą dobrowolnie poddać się karze
Członkowie gangu ”Gumisia” trafili w ręce policji na początku stycznia br. Zdaniem mundurowych grupa w trzy lata miała ukraść co najmniej 70 samochodów różnych marek. Wartość skradzionych pojazdów szacuje się na około 2 mln euro.
Zlikwidowany gang był jedną z większych grup przestępczych działających na terenie Polski, Słowacji, Niemiec oraz Szwajcarii. Według ustaleń funkcjonariuszy w latach 2009 – 2012 w Niemczech i Szwajcarii przestępcy dokonali kilkunastu włamań do salonów samochodowych.
W czwartek odbyło się posiedzenie, a nie rozprawa. Na nim sąd miał rozpatrzeć wnioski oskarżonych o dobrowolne poddanie się karze. Ostateczne decyzje mają jednak zapaść dopiero w listopadzie.
"Gumisia" nie było na sali rozpraw.
"Działali brawurowo"
Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie określił sposób działania złodziei jako brawurowy. - Wyjeżdżali samochodami wprost z komisu albo autosalonu. Wcześniej przychodzili tam, udawali, że są zainteresowani, przyglądali się systemowi zabezpieczeń, obserwowali, gdzie chowane są kluczyki do aut. Następnie w godzinach wieczornych, kiedy salon był zamknięty, włamywali się, zapalali silnik i wyjeżdżali z salonu
W trakcie śledztwa policjanci odzyskali kilka skradzionych samochodów oraz części pochodzące ze zdemontowanych pojazdów, takich jak silniki czy elementy karoserii o łącznej wartości około 500 tys. zł.
Członkowie gangu to mężczyźni w wieku od 25 do 40 lat, byli karani wcześniej za m.in. kradzieże i paserstwo samochodów. Ich szefem miał być "Gumiś".
Policja schwytała gang złodziei samochodów
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków, Gazeta Krakowska
Źródło zdjęcia głównego: tvn24