Prokuratura nie oskarży Sebastiana K., kierowcy seicento, ale chce, by sąd stwierdził, że to on jest winny wypadku. Zamiast aktu oskarżenia prokurator sporządził wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K. Obrońca młodego kierowcy już zapowiada, że jego klient nie zgodzi się na takie zakończenie sprawy.
Prokurator okręgowy w Krakowie wysłał w czwartek do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciwko Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego w Oświęcimiu - poinformowała w czwartek krakowska prokuratura.
Jak podano w komunikacie, "prokurator okręgowy w Krakowie uznał, iż w jego ocenie zachodzą przesłanki uzasadniające skierowanie takiego wniosku".
Umorzenie warunkowe oznacza prawomocne stwierdzenie winy. Osoba, wobec której tak kończy się postępowanie karne, nie jest skazywana. Jednak informacja o warunkowym umorzeniu trafia do Krajowego Rejestru Karnego (ale nie do rejestru skazanych) i widnieje tam przez okres próby i jeszcze dodatkowo pół roku. W okresie próby osoba, wobec której warunkowo umorzono postępowanie, może być poddana nadzorowi kuratora sądowego. Sąd może też orzec wobec takiej osoby tak zwane środki karne, na przykład nawiązkę pieniężną na cel społeczny albo zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Jakie warunki umorzenia prokurator zaproponował Sebastianowi K.? Prokuratura nie informuje o tym wskazując, że najpierw powinny zapoznać się z nimi strony postępowania. Wiadomo, że prokurator zaproponuje, żeby kierowca zapłacił nawiązkę, choć nie wiadomo ile.
- Z uwagi na dotychczasową niekaralność Sebastiana K. oraz jego postawę w toku śledztwa, będą to warunki dotyczące krótkiego okresu próby i niedużego świadczenia pieniężnego - usłyszała PAP w prokuraturze.
- Nie wyrazimy naszej zgody. Nie może być tak, żeby przesądzano o naszej winie całkowicie bez naszej zgody - powiedział mecenas Władysław Pociej, obrońca Sebastiana K.
Śledztwo
Przypomnijmy, do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała z lewej strony fiata seicento, który w tym czasie skręcał w lewo. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
14 lutego 2017 roku prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.
28 lutego 2018 roku prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa. Prokuratura podała również, że trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku złożyła wnioski do prokuratora regionalnego o wyłączenie ich z prowadzenia tego postępowania.
Jak wyjaśniał rzecznik PO prokurator Janusz Hnatko, prokuratorzy ci chcieli, aby w osobnym dochodzeniu został zbadany wątek, czy kolumna rządowa na pewno była kolumną uprzywilejowaną w ruchu.
"Prokuratorzy błędnie uznali za konieczne sporządzenie na tym etapie postępowania, wyłączeń w kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej oraz przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu" - stwierdził rzecznik w komunikacie.
Tymczasem - wyjaśniał rzecznik - "zdaniem ich bezpośredniego przełożonego wyłączenie na tym etapie (osobnego wątku śledztwa - przyp. red.) byłoby równoznaczne z wyeliminowaniem jednej z wersji przebiegu wypadku".
"Czynność ta na tym etapie postępowania byłaby przedwczesna i sprzeczna z metodyką prowadzenia śledztwa. Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia, w tym przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu" - informował Hnatko.
Prokurator regionalny nie wyłączył trójki prokuratorów ze śledztwa - jak sami o to wnioskowali. Rozwiązał natomiast całkowicie zespół śledczy do badania wypadku byłej premier. W ten sposób prokurator okręgowy zyskał prawo przejęcia sprawy do osobistego prowadzenia i zakończenia jej w taki sposób, jaki w jego ocenie jest właściwy.
Dwie wersje przebiegu wypadku
Początkowo prokuratura podawała, że w toku postępowania przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych.
"Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd" - podkreślała prokuratura i powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca fiata seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.
Prokuratura podawała także, że "zebrany materiał dowodowy umożliwił odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych".
"To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobnego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu" - wskazywała.
Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego 2018 roku sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.
W środę w Krakowie minister sprawiedliwości - prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapewniał, że sprawa przed sądem będzie jawna.
- Wszelkie czynności w tej sprawie będą transparentne, w pełni jasne, szczególnie, gdy sprawa trafi już do sądu - dlatego, że będziecie się mogli państwo zapoznać z całym materiałem dowodowym - podkreślił. - Nic tu nie będzie ukryte - dodał Ziobro.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego 2017 roku przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.
Autor: kk / Źródło: PAP, TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24