Na jednym z tatrzańskich szczytów ktoś namalował pokeballa, czyli przedmiot znany wszystkim fanom bajki i gry o pokemonach. Czerwono-biała kulka z podpisem "Pyrus 2016" znalazła się na Ciemniaku. Internauci komentują dosadnie: złapać i wytatuować takiego bohomaza na czole "autora".
Straż parku dostała telefoniczne zgłoszenie dotyczące graffiti w środę, jednak ze względu na silny deszcz pracownik terenowy nie dotarł jeszcze na miejsce.
Jak widać na zdjęciu opublikowanym przez jednego z internautów malunek przestawia pokeballa – czerwono-biała kulkę, która w popularnej grze służy do łapania pokemonów.
7 strażników, 21 tys. ha parku
To nie pierwsze pseudograffiti, które pojawiło się w Tatrach. Wcześniej na szczycie Giewontu ktoś namalował słońce, a na Zawracie swoje ślady zostawili kibice Śląska Wrocław.
Edward Wlazło, komendant straży parku przyznaje, że wielu turystów zachowuje się na szlaku w sposób nieodpowiedzialny. Maksymalna grzywna, którą strażnicy mogą nałożyć na takiego turystę to 1000 zł.
- Nasze Tatry są oszpecone. Samo wykroczenie trwa około 30 sekund i ciężko później namierzyć takiego wandala. Przecież nie ogrodzimy Tatr, nie wszędzie też da się zainstalować monitoring – rozkłada ręce Wlazło.
Strażników jest siedmiu, powierzchnia parku to 21,5 tys. ha. Chociaż straż parku wspierają służby terenowe i leśnicy, to komendant straży przyznaje, że trudno przypilnować każdego zakątka Tatr. – Trzeba jednak pamiętać, że są też wspaniali turyści, którzy dbają o przyrodę, a nawet zbierają śmieci pozostawione przez innych – podkreśla Wlazło.
Internauci reagują
Internauci nie zostawiają na autorze pseudograffiti suchej nitki. "Idiota", "ubóstwo umysłowe", "bydło" – to tylko niektóre z bardziej cenzuralnych określeń. Niektórzy proponują nawet "złapać i wytatuować takiego bohomaza na czole" autora.
- Bezdennie głupie zachowanie. Ale nie sądzę, że należy w tej sprawie uogólniać i potępiać pokemony. Równie dobrze ten wandal mógł namalować coś innego – podsumowuje jeden z autorów komentarzy.
Szukał w Tatrach pokemonów?
Aplikacja Pokemon Go wykorzystuje tzw. rzeczywistość rozszerzoną (ang. augumented reality). Gdy gramy w grę, na ekranie smartfona wyświetlany jest obraz z jego kamery, ale wzbogacony o wirtualne elementy. Same stworki są "osadzone" w różnych lokalizacjach. Dzięki temu Pokemony możemy łapać w okolicy naszego domu, w parku, w lesie. Można się więc domyślić, że autor pseudograffiti w Tatrach szukał stworków do swojej kolekcji.
Od tych Pokémonów ludzie tracą rozum. Dewastują @Tatrzanski_PN. Na szczycie Ciemniaka. pic.twitter.com/c5NzMdMV3N
— Rafał Cygan (@RafalCygan) 9 sierpnia 2016
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Twitter | Rafał Cygan