Wytwarzanie dud podhalańskich i praktyka gry na tym instrumencie znalazły się na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego – taką decyzję podjęła minister kultury Małgorzata Omilanowska.
- Wpisanie na krajową listę przyczynia się do promocji niematerialnego dziedzictwa kulturowego i zwiększenia świadomości ogółu społeczeństwa wagi tradycji i przekazu międzypokoleniowego – powiedział rzecznik resortu kultury Maciej Babczyński.
Nagroda spopularyzuje instrument
O wpisanie na listę dud podhalańskich, zwanych przez górali kozą, wnioskował zakopiański oddział Związku Podhalan.
Z decyzji szefowej resortu cieszy się dyrektor Tatrzańskiego Centrum Kultury i Sportu (TCKiS) "Jutrzenka" w Zakopanem. W tej placówce od ośmiu lat prowadzona jest jedyna szkółka gry na dudach podhalańskich.
- To dla nas niezwykle ważna i dobra wiadomość. Decyzja Minister Kultury oznacza, że waga wielopokoleniowej tradycji i kultywowanie gry na unikatowym instrumencie jest doceniana i przyczyni się do szerszej popularyzacji tego pięknego instrumentu – powiedział dyrektor TCKiS "Jutrzenka" Krzysztof Jędrzejowski.
Dudy to nie kobza
Wpisanie dud podhalańskich na krajową listę oznacza, że będą możliwe starania o wpisanie tego instrumentu na międzynarodową Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Na tej liście znajdują się 282 pozycje, ale dotychczas nie ma na niej żadnej z Polski.
Dudy podhalańskie jako jedyne z polskich dud posiadają czterogłosowe brzmienie. Cechy jego budowy - liczba i sposób rozmieszczenia wydających dźwięk piszczałek nie mają odpowiednika w kraju. Instrument zbudowany jest z koziej skóry i drewna jaworowego lub owocowego. Zoomorficzna główka instrumentu nawiązuje swoim wyglądem do głowy kozicy i wieńczą ją rogi właśnie tego zwierzęcia. Kolekcję najstarszych dud podhalańskich pochodzących z XIX wieku posiada Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem.
Wybitny etnograf Oskar Kolberg w połowie XIX wieku stwierdził: "Dudy (...) wychodzą już z użycia i tylko w niektórych stronach Wielkopolski, w Tatrach i na Rusi słyszeć się dają". Kolberg w swych dziełach błędnie nazwał dudy kobzą i ten błąd jest powielany do dziś. O kozie pisał w XIX wieku nie tylko Kolberg. Opisy instrumentu pojawiają się w dziełach Seweryna Goszczyńskiego, Wincentego Pola, Stanisława Witkiewicza oraz Jana Kasprowicza.
Na liście są już szopki krakowskie
Dudy niegdyś były instrumentem silnie związanym z kulturą pasterską. Przy ich dźwięku wypasano owce na tatrzańskich halach. Jeszcze w pierwszej połowie XIX stulecia dudy wchodziły w skład wiejskich kapel przygrywających na weselach i innych uroczystościach. Na przełomie XIX i XX wieku dudy zaczęły być wypierane przez klasyczne skrzypce. Wówczas sędziwego dudziarza, bacę z Doliny Małej Łąki Stanisława Budza-Mroza, który stał się bohaterem poematu Kasprowicza, nazywano "ostatnim dudziarzem Podhala".
Obecnie na dudach podhalańskich gra kilkadziesiąt osób nie tylko na Podhalu, ale i wśród amerykańskiej Polonii. Dudy podhalańskie pojawiają się też na muzycznych estradach za sprawą zespołów Trebunie-Tutki i grupy Zakopower.
Na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego, obok dud podhalańskich, znajduje się sześć pozycji: rusznikarstwo artystyczne i historyczne, szopkarstwo krakowskie, pochód Lajkonika, flisackie tradycje w Ulanowie, procesja Bożego Ciała w Łowiczu oraz język esperanto jako nośnik kultury esperanckiej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archium Trebunich-Tutków