23-latek, który ranił cztery osoby w galerii handlowej w Olkuszu, był od poprzedniego dnia ścigany przez policję po tym, jak zadał kilka ciosów nożem na ulicy Przemysłowej. Dlaczego nie udało się go zatrzymać, zanim uderzył ponownie? Dotarliśmy do szczegółów działań podejmowanych przez policję w krytycznym momencie.
Nożownik usłyszał zarzuty pięciokrotnego usiłowania zabójstwa. We wtorek ranił cztery osoby, a dzień wcześniej zadał kilka ciosów 60-letniemu mężczyźnie. Na szczęście wszyscy poszkodowani przeżyli. Po tym, jak prokuratura potwierdziła, że za oba zdarzenia odpowiada ten sam człowiek (prywatnie syn policjanta) pojawiły się pytania o sposób, w jaki nożownik był ścigany po pierwszym ataku. Co prawda prokuratura zaznaczyła w rozmowie z TVN24, że "akcja poszukiwawcza była prowadzona prawidłowo", ale to nie tłumaczyło, jakim cudem napastnik mógł się wymknąć mimo dużej akcji policji (funkcjonariusze niedługo po ataku zaznaczali, że przestępcy szukają za pomocą dronów i śmigłowca).
Szukając odpowiedzi na te pytania, dotarliśmy do komisarza Tomasza Mosura, zastępcy komendanta policji w Olkuszu, który kierował akcją poszukiwawczą. Na podstawie dokumentacji przedstawił nam, jakie działania - minuta po minucie - były podejmowane w tej sprawie.
Pierwszy sygnał
Do ataku doszło niedaleko skupu złomu na ulicy Przemysłowej. Dokładnie o godzinie 15:14 dyżurny numeru 112 dostał telefon od poszkodowanego mężczyzny. Dyżurny w pierwszej kolejności wysłał na miejsce karetkę. Zaraz potem - pierwszy patrol policji.
O godz. 15:19 dyżurny policji wysłał na Przemysłową kolejny patrol. Policjanci, którzy jako pierwsi byli wysłani na miejsce ataku, docierają o 15:22.
- Poszkodowany był jeszcze opatrywany przez ratowników medycznych. Był przytomny, przekazał, że był w punkcie złomu. Kiedy wyszedł, ruszył w kierunku swojego auta. Wtedy nagle dostał ciosy, najpierw z tyłu, a potem z przodu. Poszkodowany zapamiętał, że ciosy zadawał mu młody mężczyzna ubrany na ciemno. Z jego relacji wynikało, że nie miał więcej niż 30 lat - powiedział zastępca komendanta w Olkuszu.
Na miejscu nie było żadnych świadków.
Wsparcie
Policjanci znaleźli na śniegu świeże ślady butów. To oznacza, że w akcji poszukiwawczej może przydać się pies tropiący. O godzinie 15:30, osiem minut po przyjeździe pierwszego patrolu na miejsce, sygnał o potrzebie wysłania psa tropiącego dostała krakowska komenda miejska.
- W związku ze zbliżającymi się obchodami 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz wszyscy byli w pełnej gotowości. Przewodnik z psem wyruszył w kierunku Olkusza o 15:35. Jechali na sygnałach - przekazał zastępca komendanta.
Wezwani na miejsce policjanci wskazali dyżurnemu, że nożownik może zaatakować znowu. Od godziny 15:50 do 15:55 na miejsce skierowanych zostało kolejnych 11 patroli.
- Na miejsce ściągnęliśmy wszystkich policjantów z Olkusza i trzech podległych komisariatów - wyliczył zastępca komendanta.
Las
Po co na miejscu są potrzebni policjanci? Kolejni funkcjonariusze szukali sprawcy i rozglądali się w poszukiwaniu kamer, które mogłyby uchwycić wizerunek sprawcy. Robili też tak zwany wywiad posesyjny, czyli po prostu chodzili po kolejnych domach i pytali, czy ktoś widział coś podejrzanego.
O godzinie 16:00 do Olkusza wysłane zostały trzy furgony z dyspozycji Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. W środku było 16 policjantów. To tak zwany pluton alarmowy.
Na podstawie relacji poszkodowanego i śladów na śniegu policjanci stwierdzili, że nożownik mógł pobiec w kierunku pobliskiego lasu. - Dokładnie o 16:00 dysponowany jest śmigłowiec wyposażony w urządzenia termowizyjne - powiedział nasz rozmówca.
Ekipa śmigłowca na szczęście - w związku z obchodami w Auschwitz - była w pełnej gotowości i wystartowała trzy minuty później, o 16:03.
O godzinie 16:05 ogłoszono alarm, na podstawie którego na miejsce mogli być ściągnięci policjanci, którzy tego dnia mieli wolne.
- Łącznie w akcji aktywnie wzięło udział 64 funkcjonariuszy. Na miejscu wszyscy byli w ciągu godziny od przyjazdu pierwszego patrolu - zaznaczył zastępca komendanta.
Śmigłowiec nie mógł być używany po zmroku, a słońce nad Olkuszem tego dnia zaszło o 16:30. Policjanci ściągnęli więc drona z termowizją. - Była 16:06, kiedy operator drona z jednostki w Nowym Sączu wyjechał do Olkusza. Na szczęście i on był akurat w Krakowie w związku z trwającymi uroczystościami - powiedział.
Trop
Pies tropiący z przewodnikiem był na miejscu o 16:10. - Zwierzę podjęło trop, ale niestety zgubiło go na torach kolejowych, kilkaset metrów dalej - przekazuje zastępca komendanta.
O godz. 17:00 na miejscu ataku trwały już czynności z udziałem prokuratora. - W tym samym czasie na podstawie ustaleń policjantów kryminalnych natychmiast przeglądane były nagrania z kamer tak stacjonarnych, jak też z samochodów, które znajdowały się w okolicach miejsca zdarzenia i drogi ucieczki sprawcy. Na podstawie tych nagrań udało się ustalić jedynie sylwetkę potencjalnego sprawcy - poinformował rozmówca tvn24.pl.
Do godz. 20:00 prowadzone były najbardziej intensywne działania. Potem ich intensywność spadła. Na miejscu zostali funkcjonariusze z pionu kryminalnego. Dlaczego? - Nie było potrzeby wykorzystywania wszystkich policjantów, którzy w trybie alarmu byli ściągnięci na miejsce - przekazał podkom. Mosur.
Do godziny 22:00 policjanci odwiedzali kolejne posesje. Potem - jak powiedział zastępca komendanta - policji nie wolno bez wyraźnego powodu naruszać miru domowego.
O godz. 22:30 funkcjonariusze znaleźli kamerę, która mogła nagrać nożownika. Niestety, nie udało się dotrzeć do właściciela urządzenia.
- W nocy ulice były patrolowane, funkcjonariusze mieli obowiązek zwracać uwagę na wszystkie osoby, które jakkolwiek pasowałyby do poszukiwanego i zachowywałyby się w podejrzany sposób - zaznaczył zastępca komendanta.
Portret
We wtorek o godz. 7:00 do Olkusza był zadysponowany rysownik, który miał - na podstawie rozmowy z zaatakowanym 60-latkiem - przygotować portret pamięciowy sprawcy. Dlaczego dzieje się to dopiero następnego dnia? Kiedy zadajemy to pytanie, zastępca komendanta mówi, że nie było to przeoczeniem.
- Rysownik pracuje na śladzie pamięciowym. Praktyka i teoria mówi, że przygotowywanie portretu bezpośrednio po zajściu jest nieprecyzyjne, dlatego unika się takiego działania - poinformował policjant.
Rysownik zaczął pracę w olkuskim szpitalu przed godz. 12:00. - Zaznaczam, że przygotowanie portretu to żmudna praca, która trwa dwa, trzy dni. Dlatego w tym zakresie również nie widzę żadnych uchybień z naszej strony - przekazał komisarz Mosur.
Atak
We wtorek około południa nożownik atakuje po raz kolejny. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że po centrum handlowym Omni w Olkuszu chodzi mężczyzna z nożem, który rani przypadkowe osoby. Jak przekazał wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar, na numer alarmowy w ciągu kilkunastu minut wykonano 16 połączeń dotyczących nożownika.
Napastnik tym razem zostaje ujęty - zatrzymują go ochroniarze galerii. Po południu mężczyzna usłyszał zarzuty pięciokrotnego usiłowania zabójstwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Art Service