"Kąsają ludzi i otaczają pajęczyną wszystko, co napotkają na drodze" - alarmuje mieszkaniec Czernichowa (woj. małopolskie). Mowa o larwach namiotnika trzmieliniaczka, które opanowały część wsi. Urząd gminy, do którego został zgłoszony problem, uspokaja: nie ma się czego obawiać. Owady mają wkrótce zamienić się w motyle i odlecieć.
Na Kontakt 24 napisał do nas jeden z mieszkańców Czernichowa. Pan Marcin alarmuje, że "w Czernichowie pojawiły się gatunki ohydnych i niebezpiecznych larw, które kąsają ludzi i otaczają pajęczyną wszystko co napotkają na drodze".
Jak zaznacza mieszkaniec wsi, sprawa była już zgłaszana do urzędu gminy. Ten jednak miał temat zbagatelizować. "Wydział ochrony środowiska gminy, bez sprawdzenia zjawiska, ani bez znajomości rodzaju larw, jedyne co potrafił zrobić było odesłanie mieszkańców na lekcje biologii zapewniając że larwy zapewne zmienią się wkrótce w barwne i piękne motyle" – pisze pan Marcin.
"Za jakiś czas odlecą"
Faktycznie, urzędnicy wiedzą o zagadnieniu. Jak jednak uspokajają urzędnicy, "większego problemu nie ma". Kontaktowali się w tej sprawie z Inspekcją Ochrony Roślin, która potwierdziła ich przypuszczenia.
- Larwy nie kąsają i nie pojawiły się na większym obszarze gminy. Z tego co nam wiadomo, problem dotyczy jednej posesji – tłumaczy Józef Gibek, kierownik wydziału gospodarki, rolnictwa i ochrony środowiska.
Według ustaleń urzędników uciążliwe owady to larwy motyla, namiotnika trzmieliniaczka. – Są na etapie rozwoju larwalnego. Za jakiś czas wyklują się z nich motyle i odlecą – zapewnia Gibek. Jak dodaje, pracownicy urzędu "sami są zaskoczeni i zaciekawieni sytuacją".
Jak pozbyć się trzmieliniaczka?
Pan Marcin w swoim mailu bije na alarm – larwy i ich oprzędy miały zająć już "cały cmentarz i część chodnika". Tymczasem według informacji, które uzyskaliśmy w urzędzie gminy owady zamieszkały na jednej, prywatnej posesji. – Według tego, co powiedział nam pan, który to u nas zgłaszał, właścicielka posesji nie widzi w tym problemu i nie chce nic z tym robić – podaje urzędnik. Zaznacza jednak, że przedstawiciele gminy jeszcze dziś sprawdzą, czy owady nie rozprzestrzeniły się.
Najprawdopodobniej jedynym sposobem na pozbycie się oprzędów namiotnika trzmieliniaczka na tym etapie byłoby usunięcie i spalenie roślin. – Choćbyśmy chcieli, nie możemy ot tak wejść na prywatną posesję – zauważa Gibek.
To pierwszy raz, kiedy namiotnik trzmieliniaczek "opanował" Czernichów. Wcześniej pojawiał się m.in. w nadmorskich miejscowościach. W 2012 roku w Trójmieście urzędnicy wycinali zaatakowane krzewy i przeprowadzali opryski, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się gąsienic.
Entomolog: larwy nie gryzą
O szkodliwość larw namiotnika zapytaliśmy entomologa. – Namiotniki są wyłącznie szkodnikami roślin, natomiast nie są w żaden sposób groźne dla człowieka – podkreśla prof. Anna Tomczyk, kierownik katedry Samodzielnego Zakładu Entomologii Stosowanej SGGW.
Jak zauważa entomolog, wrażenie "ugryzienia", o którym pisze pan Marcin, mogą powodować włoski, którymi pokryte są larwy. – Niektóre osoby są uczulone i po dotknięciu gąsienicy, jej odchodów albo oprzędu mogą odczuwać swędzenie – wyjaśnia Tomczyk.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | Marcin Galos