Przejazd Krakowskiej Masy Krytycznej zakończył się interwencją policji. Jego uczestnicy zapowiadają złożenie zawiadomienia do prokuratury w związku z przerwaniem zgromadzenia. Urzędnicy odpowiadają, że spotkanie rowerzystów miało się odbyć w formie przejścia, a nie przejazdu. – To są bzdury – komentują organizatorzy i dodają, że nie ma przepisów, które stwierdzają, że zgromadzenie nie może być przejazdem.
W miniony piątek przez miasto miała przejechać Krakowska Masa Krytyczna. Miała, bo spotkanie rowerzystów zakończyło się interwencją policji. – Było nas trochę ponad 20 osób. Policja zapowiedziała, że będzie wyciągać konsekwencje, w związku z czym część osób została pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Reszta została wylegitymowana, a zgromadzenie zostało rozbite – relacjonuje Łukasz Dudziński, jeden z organizatorów przejazdu.
– Wszyscy zostali przebadani alkomatem, skontrolowano także rowery, by sprawdzić, czy nie są kradzione – dodaje, a na dowód pokazuje zdjęcia i nagrania z interwencji mundurowych.
"Złożyli zawiadomienie"
Organizatorzy twierdzą, że ich przejazd był legalny, bo w urzędzie miasta złożyli zawiadomienie o zgromadzeniu publicznym. I rzeczywiście: to potwierdzają urzędnicy, dodając, że organizatorzy poinformowali, że "przejście odbędzie się w formie przejazdu rowerowego".
Urzędnicy odmówili przyjęcia wniosku masy z powodów formalnych – chodzi o zapis w ustawie o zgromadzeniach, według którego organizator jest zobowiązany do podania ewentualnej trasy przejścia uczestników. Organizatorzy Masy trasę podali, jednak we wniosku pisali o "przejeździe", nie o "przejściu". Według pracowników urzędu miasta to duża różnica.
Jak dodają urzędnicy, organizator masy uzupełnił swoje zgłoszenie i podał jedynie trasę przejścia.- Został pisemnie poinformowany, że ewentualne przemieszczanie się uczestników planowanego przedsięwzięcia w formie przejazdu rowerami nie będzie zgromadzeniem w rozumieniu ustawy prawo o zgromadzeniach – podkreślają urzędnicy i dodają, że zostali powiadomieni jedynie o zgromadzeniu w formie przejścia i na to wyrazili zgodę.
- Brak jest podstaw do twierdzenia, że UMK zaakceptował zawiadomienie o zgromadzeniu, które miało się odbywać w formie przejazdu – podkreślają.
- To są jakieś bzdury wyssane z palca – komentuje Dudziński i dodaje: - Nie wiem dlaczego urzędnicy w taki sposób rozumieją funkcjonowanie tej ustawy.
Powołują się na orzeczenie sądu
Rowerzyści powołują się na swoje doświadczenia z października, kiedy chcieli zorganizować przejazd. Wtedy miasto nie przyjęło ich zgłoszenia i ten nie mógł odbyć się legalnie. Zgłosili sprawę do sądu. Komentując postawę urzędników, powołują się na orzeczenie sądu apelacyjnego.
- Przypomnieć należy stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i podstawowych wolności (...), że prawo do swobody zgromadzenia się jest podstawowym prawem demokratycznego społeczeństwa i - tak jak prawo do wolności wypowiedzi - stanowi jeden z fundamentów tego społeczeństwa. Tym samym prawo to nie może być interpretowane wąsko. Prawo to obejmuje zarówno spotkania o charakterze statycznym, jak i pochody publiczne. Zdaniem Trybunału dotyczy to także pochodu mającego postać przeprowadzenia przejazdu [rowerowego] – czytamy w orzeczeniu sądu.
- UMK nie ma prawa wydawać własnych interpretacji ustawy, gdyż nie ma takiej podstawy prawnej, na podstawie której mógłby wydać taką opinię, że zgromadzenie nie może być przejazdem – podkreśla Dudziński.
Urzędnicy tymczasem bronią swojego zdania powołując się na Konstytucję, która zapewnia wolność w organizowaniu zgromadzeń, ale nie wspomina o obowiązku "zapewnienia możliwości realizacji tej wolności w każdej możliwej formie".
Będzie zawiadomienie do prokuratury
Jak mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl Dudziński, organizatorzy złożą w środę zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. – Jedno z nich będzie dotyczyć bezprawnego rozwiązania zgromadzenia, drugie złożę osobiście, bo zostałem bezprawnie wylegitymowany – zapowiada.
O tym, że interwencja była zgodna z prawem przekonani są policjanci. – Uczestnicy zgromadzenia mieli pozwolenie na przejście, a nie przejazd. Mimo to przyjechali na rowerach – podkreśla Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. – Jako, że zgodnie z prawem w kolumnie może jechać jednocześnie 15 pojazdów, a w zgromadzeniu udział wzięło 17 rowerzystów, zostali oni wylegitymowani – podkreśla Ciarka dodając, że uczestników mogły spotkać większe konsekwencje, w związku z brakiem świateł czy dzwonków w pojazdach.
Masy miało nie być
Na początku lutego stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów, które wcześniej organizowało przejazdy masy, zapowiedziało koniec comiesięcznych przejazdów rowerowych przez miasto.
Te odbywały się zawsze w ostatni piątek miesiąca i miały zwrócić uwagę lokalnych władz na konieczność budowy infrastruktury dla miłośników dwóch kółek.
Organizatorzy przejazdów uznali jednak, że miasto zaczęło spełniać ich postulaty. Przychylnym okiem spojrzeli też na budżet uchwalony na 2015 rok, zakładający większą niż kiedykolwiek kwotę przeznaczoną na potrzeby rowerzystów. Uznali więc, że comiesięczne przejazdy w dotychczasowej formule nie mają już sensu i zapowiedzieli, że na ulice będą wyjeżdżać co trzy miesiące, w soboty.
Nie wszystkim jednak spodobał się taki pomysł. Niektórzy rowerzyści stwierdzili, że masa krytyczna powinna zachować dotychczasową formułę i przejazdy wciąż usiłują organizować.
Autor: mmw / Źródło: TVN2 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Organizatorzy Krakowskiej Masy Krytycznej