Półroczna Magda w chwili śmierci ważyła zaledwie 3,5 kilo. Rodzice karmili ją kozim mlekiem i rozwodnionymi kaszkami. Tak radził im znachor. Sąd okręgowy w Nowym Sączu (Małopolska) utrzymał w mocy wyrok w sprawie znachora Marka H., oskarżonego o doprowadzenie do śmierci dziewczynki.
- Sąd doszedł do przekonania, że wyrok jest słuszny. Oskarżonemu wymierzono w sądzie pierwszej instancji karę łączną trzech lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, z czego okres sześciu miesięcy spędził w areszcie, więc skazany do odbycia ma karę trzech lat pozbawiania wolności – powiedział po rozprawie Paweł Gnutek Przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. Uzasadnienie decyzji sądu jest niejawne.
Sąd zwolnił Marka H. z ponoszenia kosztów apelacji.
Wyrok
Wyrok pierwszej instancji w sprawie znachora zapadł w lutym przed sądem rejonowym w Nowym Sączu. Mężczyzna został skazany na 3,5 roku bezwzględnego więzienia.
- Kierował dokonaniem przez Joannę i Michała P. czynu zabronionego polegającego na narażeniu na niebezpieczeństwo córki, pomimo ciążącego na nim obowiązku opieki na niej w skutek niedożywienia i skrajnego wycieńczenia organizmu - mówił sędzia podczas ogłaszania wyroku.
Sąd na poczet kary zaliczył okres od maja do listopada 2014 roku, w którym mężczyzna przebywał w areszcie.
Ponadto sąd orzekł karę grzywny w wysokości 8 tys. zł i przepadek korzyści uzyskanych z tytułu pseudolekarskich porad w kwocie 61 tys. 720 zł.
Było za późno
Według ustaleń śledczych, 16 kwietnia 2014 r. matka sześciomiesięcznej Magdy zadzwoniła na pogotowie, mówiąc, że córeczka nie oddycha. Gdy wykonywała telefon, dziewczynka już nie żyła.
Trzy godziny wcześniej rodzice zawieźli ją do uzdrowiciela, u którego leczyli się od dawna. Zdenerwowany znachor odesłał ich do domu i zabronił wzywania lekarzy, zapewniając, że będzie pomagał córce przez telefon. Po fachową pomoc zwrócili się, gdy było już za późno.
Jak ustaliła prokuratura, Marek H. "leczył' małą Magdę od dłuższego czasu. O pomoc poprosili go rodzice dziewczynki. Nakazał im zrezygnowanie z konwencjonalnej medycyny. Zamiast tego mieli karmić córeczkę rozcieńczonym kozim mlekiem. Po śmierci Magdy rodzice usłyszeli zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, w grudniu 2015 roku zostali skazani na pół roku więzienia. Za kratki jednak nie trafili, ponieważ sąd zaliczył im na poczet kary czas spędzony w areszcie. Oprócz tego rodzice zmarłej dziewczynki mieli wpłacić po 13 tysięcy złotych na fundacje i odbyć prace społeczne.
"Leczył ludzi kozim mlekiem"
Gdy dziewczynka umarła, znachor zniknął, został zatrzymany dopiero kilka tygodni później. Pozostający pod jego wpływem rodzice początkowo nie i zeznaniami. Sprawa z braku dowodów długo nie trafiała do sądu.
O działalności uzdrowiciela z Nowego Sącza wiedziało wielu. Przyjeżdżali do niego ludzie z całej Polski - ustalił Jakub Węgrzyn, dziennikarz lokalnego radia RDN.
Dziennikarz rozmawiał z kilkunastoma osobami, które się u niego leczyły. - Leczył ludzi kozim mlekiem czy trawą z własnego ogródka, którą, według relacji jednego z naszych rozmówców, pakował podobno do woreczka i sprzedawał za sto złotych - opowiadał Węgrzyn.
Z zawodu Marek H. jest kierowcą i magazynierem.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24