"Wisła zniknęła". Woda uciekła wędkarzom spod stóp, jest interwencja posłanki

Projekt bez nazwy (81)
Nagłe obniżenie poziomu wody na Wiśle w Łączanach 9 kwietnia 2025 r.
Źródło: RZGW w Krakowie

Część koryta Wisły pod Wadowicami kilka dni temu prawie całkowicie wyschła, a sieć obiegły zatrważające zdjęcia. Na niski stan wody nałożył się remont elektrowni wodnej i brak odpowiedniej komunikacji. Wędkarze obawiają się "zachwiania równowagi biologicznej rzeki", a posłanka Daria Gosek-Popiołek pisze w interwencji o "katastrofie całego ekosystemu".

Kluczowe fakty:
  • Wędkarze pokazali zdjęcia odsłoniętego dna rzeki, a Wody Polskie - nagranie opadającego lustra wody. Wisła za stopniem wodnym w Łączanach wyglądała, jakby wyparowała.
  • Władze Wód Polskich twierdzą, że zawiodła komunikacja między pracownikami elektrowni a obsługą stopnia wodnego. Gdyby miało się to powtórzyć, to byłoby bardzo źle - mówi dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Wojciech Kozak.
  • Jak bardzo źle? Polski Związek Wędkarski alarmuje przed "całkowitym brakiem wylęgu" ryb, których ikra wysycha na płyciznach.
  • Przepływ wody w Wiśle utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, podobnie w jej dopływie - Sole.
  • - Wisła to nie kran, który można sobie dowolnie odkręcać i zakręcać - denerwuje się posłanka Daria Gosek-Popiołek.
  • Więcej najnowszych informacji na stronie tvn24.pl.

We wtorek, 9 kwietnia, wędkarzy zaskoczyło nagłe odsłonięcie dna Wisły w Łączanach (woj. małopolskie).

- Woda uciekła wędkarzom spod nóg około kilometra poniżej stopnia wodnego. Można było przejść na drugą stronę niemal suchą stopą - powiedział tvn24.pl strażnik rzek WWF Paweł Chodkiewicz.

Suche dno Wisły w Łączanach
Suche dno Wisły w Łączanach
Źródło: archiwum prywatne

Słowa aktywisty potwierdzają zdjęcia wykonane przez wędkarzy około godziny 19, kiedy sytuacja była najgorsza. W piątek Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie (RZGW) opublikował nagranie, na którym widać, jak zmieniał się stan wody w Wiśle przy stopniu wodnym Łączany. Z filmiku wynika, że obniżenie poziomu wody nastąpiło po godzinie 18:30, a kulminacja miała miejsce po godzinie 19.

Poziom Wisły w Łączanach 9.04.2025. Sytuacja z godziny 18:30 (z lewej) i z 19:13 (z prawej)
Poziom Wisły w Łączanach 9.04.2025. Sytuacja z godziny 18:30 (z lewej) i z 19:13 (z prawej)
Źródło: RZGW w Krakowie

Mieli pięć minut na reakcję

"Z informacji uzyskanych od użytkownika rybackiego - Okręgu PZW (Polskiego Związku Wędkarskiego - red.) w Krakowie nie stwierdzono śniętych ryb poniżej Stopnia Wodnego Łączany" - przekazały w komunikacie Wody Polskie.

W Łączanach znajduje się istniejąca od 2004 roku Mała Elektrownia Wodna Łączany, należąca do państwowej spółki ZEW Niedzica. Jak wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie Wojciech Kozak, przyczyną nagłego obniżenia stanu wody w Wiśle był remont jednej z turbin tej elektrowni.

Suche dno Wisły w Łączanach
Suche dno Wisły w Łączanach
Źródło: archiwum prywatne

W normalnych warunkach elektrownia powinna z wyprzedzeniem - co najmniej kilka godzin wcześniej - poinformować obsługę stopnia wodnego o planowanych pracach. Dzięki temu na stopniu można byłoby spiętrzyć odpowiedni zapas wody. Wody Polskie twierdzą, że w tym wypadku czasu na reakcję było za mało, bo obsługa stopnia wodnego otrzymała informację na pięć minut przed planowanym rozpoczęciem remontu.

Problem w tym, że - jak informują same Wody Polskie - informacja o planowanym wyłączeniu turbin została przekazana przez pracowników elektrowni o 17.20, a "faktyczne odstawienie turbin nastąpiło między godz. 18.45 a 19.15". To oznacza, że realnie na reakcję była ponad godzina.

Suche dno Wisły w Łączanach
Suche dno Wisły w Łączanach
Źródło: archiwum prywatne

Marcin Skórnóg, dyrektor wytwarzania obrotu i dystrybucji w Zespole Elektrowni Wodnych Niedzica S.A., w rozmowie z tvn24.pl zwrócił uwagę na utrzymujący się od pewnego czasu bardzo niski stan wody w Wiśle, który w ostatnich tygodniach bywał przyczyną zatrzymywania pracy elektrowni w Łączanach, by nie doprowadzić m.in. do braku wody w kanale do Skawiny.

- W przypadku zatrzymania pracy turbin znacząco zmniejsza się przepływ wody przez elektrownię. Wtedy ten przepływ powinien przejąć stopień wodny, który spuszczając przez jaz więcej wody zrekompensuje niską przepustowość przez elektrownię - powiedział nam dyrektor Skórnóg. I zaznacza, że o planowanym wyłączeniu zespołu turbin obsługa stopnia wodnego dostała informację znacznie szybciej niż na pięć minut przed wstrzymaniem pracy. Wskazuje na to nawet cytowany wyżej komunikat RZGW.

- Na szczęście stało się tak, że cały czas działała przepławka, która przepuszczała metr sześcienny wody na sekundę. Wisła nie wyschła, ale rzeczywiście ubyło jej prawdopodobnie prawdopodobnie o około połowę - stwierdził dyrektor RZGW w Krakowie Wojciech Kozak.

Ostatecznie więc ani Wody Polskie, ani elektrownia nie przyznają się do błędu - obie strony wskazują tylko zgodnie na niski stan wody w Wiśle. Winnych brak. A wnioski na przyszłość? - Zamierzam spotkać się z pracownikami elektrowni, musi dojść do pełnego kontaktu. Nie ma zapowiadanych deszczy i wszystko wskazuje na to, że zbliżamy się do suchego lata. Te niskie stany wody będą się utrzymywały, więc musimy sobie z tym radzić, aby ratować cały ekosystem Wisły - powiedział nam dyrektor Kozak.

chojnicki
Klimatolog prof. Bogdan Chojniki o suszy hydrologicznej
Źródło: TVN24

"Zachwianie równowagi biologicznej"

Zadziałanie przepławki nie przekonuje wędkarzy i aktywistów, którzy uważają, że takie wahania poziomu wody na Wiśle mogą prowadzić do poważnych konsekwencji dla rzecznego ekosystemu. - Przy niskim stanie wody, jaki mamy teraz, przepływ w Wiśle wynosi około 30 kubików (metrów sześciennych - red.). Po zamknięciu turbiny jest to około ośmiu kubików. W tym przypadku był jeden, czyli tyle, ile w małym potoku. To zabija ryby, które jeszcze w tej rzece żyją, choć nie ma ich już dużo - zaznaczył w rozmowie z nami Tomasz Malec, prezes Stowarzyszenia Małopolska Ochrona Wód i Środowiska.

Zaniepokojeni są sami wędkarze, którzy w tej sprawie wysłali pisma z prośbą o wyjaśnienia do Wód Polskich, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.

"Obecnie trwa tarło ryb w rzece Wiśle i taka sytuacja mocno naraża na jego skuteczność. Tak duże wahania wody mogą skutkować całkowitym brakiem wylęgu a w związku z powyższym brakiem roczników ryb co oznacza zachwianie równowagi biologicznej rzeki w długoletnim okresie" - czytamy w komunikacie krakowskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.

Przedstawiciele RZGW w odpowiedzi na krytyczne głosy wędkarzy i aktywistów w mediach społecznościowych podkreślili w komunikacie, że "cały czas funkcjonowała przepławka umożliwiając migrację ryb przy zachowaniu przepływu wymaganego obowiązującym pozwoleniem wodnoprawnym". Zdjęcia przedstawione przez aktywistów nazwali "manipulacją" stworzoną "w celu stworzenia wrażenia, że nastąpił zanik przepływu wody w korycie rzeki Wisły.

- Teraz są tarła wszystkich gatunków ryb. One składają ikrę w trawach przybrzeżnych, na płyciznach. Gdy elektrownia zakręca kurek, ikra zostaje na brzegu, wysycha i ostatecznie tarło jest niweczone. I to jest najwiekszy problem. Nie przchodza na swiat nowe pokolenia i populacja zanika. Gina także mikroorganizmy wodne, które są podstawa bytowania ryb. Ekosystem zanika - stwierdził Tomasz Malec.

Pracownicy RZGW przyznali, że "Wody Polskie w Krakowie nie zostały poinformowane przez obsługę MEW Niedzica, że od kilku dni nie działa system sygnalizujący o wyłączeniu przepływu przez elektrownię".

- Biorąc pod uwagę niski stan wody w Wiśle będziemy monitorować sytuację. Mamy nadzieję, że sytuacja wróci do normalności i że nie będzie już takich przykrych dla ekosystemu doświadczeń - stwierdził dyrektor Wojciech Kozak.

To, jak mało wody jest w Wiśle, obrazuje m.in. wodowskaz Czernichów-Prom - można z niego wywnioskować, ile wody przepływa przez Łączany. Okazuje się, że niewiele, bo według danych IMGW ilość przepływającej tamtędy wody spada nawet poniżej 10 metrów sześciennych na sekundę i niebezpiecznie zbliża się do średniej najniższych pomiarów z poprzednich lat. Jeśli jeszcze spadnie i się utrzyma, będziemy mówić o suszy hydrologicznej, która już teraz jest problemem w wielu miejscach w Polsce.

Sytuacja wygląda też bardzo źle na rzece Sole w okolicach granicy województw śląskiego i małopolskiego. Soła jest ważnym dopływem Wisły. Wodowskaz Czaniec-Kobiernice nieopodal tamy w Czańcu pokazuje, że poziom przepływu wody zniża się do wartości mniejszych niż 1,5 metra sześciennego na sekundę. To bardzo mało. Jednocześnie co jakiś czas z zapory zrzucane są duże ilości wody, co nagle zwiększa przepływ do nawet 30 metrów sześciennych na sekundę. Wędkarze twierdzą, że takie wahania powodują śmierć tysięcy ryb i pustoszenie rzeki z życia.

Interwencja posłanki. "Wisła zniknęła", "katastrofa"

Posłanka Lewicy i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Daria Gosek-Popiołek skierowała do Wód Polskich interwencję w sprawie zdarzenia w Łączanach. "Wisła zniknęła" - pisz w oświadczeniu parlamentarzystka, nazywając sytuację "katastrofą dla ryb, ptaków, całego ekosystemu".

"W poprzednich latach mieliśmy problemy z wahaniami wody na stopniu wodnym Przewóz i już wtedy wędkarze zwracali uwagę na to, że do podobnych sytuacji dochodzi także w Łączanach. Dlatego najważniejszym pytaniem dziś jest to jakie działania podejmie RZGW, żeby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości?" - zapytała w oświadczeniu Daria Gosek-Popiołek.

Stopień wodny Łączany
Stopień wodny Łączany
Źródło: Urząd Gminy Brzeźnica

Posłanka przypomniała też jeden z postulatów lokalnych ekologów, którzy domagają się zamontowania systemu monitoringu powyżej i poniżej progu wodnego, "by nie było już żadnych wątpliwości co do tego, jak wygląda przepływ wody".

"Wisła to nie kran, który można sobie dowolnie odkręcać i zakręcać (...). Nie odpuszczę tej sprawy" - zapewniła parlamentarzystka.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: