Część koryta Wisły pod Wadowicami kilka dni temu prawie całkowicie wyschła, a sieć obiegły zatrważające zdjęcia. Na niski stan wody nałożył się remont elektrowni wodnej i brak odpowiedniej komunikacji. Wędkarze obawiają się "zachwiania równowagi biologicznej rzeki", a posłanka Daria Gosek-Popiołek pisze w interwencji o "katastrofie całego ekosystemu".
- Wędkarze pokazali zdjęcia odsłoniętego dna rzeki, a Wody Polskie - nagranie opadającego lustra wody. Wisła za stopniem wodnym w Łączanach wyglądała, jakby wyparowała.
- Władze Wód Polskich twierdzą, że zawiodła komunikacja między pracownikami elektrowni a obsługą stopnia wodnego. Gdyby miało się to powtórzyć, to byłoby bardzo źle - mówi dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Wojciech Kozak.
- Jak bardzo źle? Polski Związek Wędkarski alarmuje przed "całkowitym brakiem wylęgu" ryb, których ikra wysycha na płyciznach.
- Przepływ wody w Wiśle utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, podobnie w jej dopływie - Sole.
- - Wisła to nie kran, który można sobie dowolnie odkręcać i zakręcać - denerwuje się posłanka Daria Gosek-Popiołek.
- Więcej najnowszych informacji na stronie tvn24.pl.
We wtorek, 9 kwietnia, wędkarzy zaskoczyło nagłe odsłonięcie dna Wisły w Łączanach (woj. małopolskie).
- Woda uciekła wędkarzom spod nóg około kilometra poniżej stopnia wodnego. Można było przejść na drugą stronę niemal suchą stopą - powiedział tvn24.pl strażnik rzek WWF Paweł Chodkiewicz.
Słowa aktywisty potwierdzają zdjęcia wykonane przez wędkarzy około godziny 19, kiedy sytuacja była najgorsza. W piątek Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie (RZGW) opublikował nagranie, na którym widać, jak zmieniał się stan wody w Wiśle przy stopniu wodnym Łączany. Z filmiku wynika, że obniżenie poziomu wody nastąpiło po godzinie 18:30, a kulminacja miała miejsce po godzinie 19.
Mieli pięć minut na reakcję
"Z informacji uzyskanych od użytkownika rybackiego - Okręgu PZW (Polskiego Związku Wędkarskiego - red.) w Krakowie nie stwierdzono śniętych ryb poniżej Stopnia Wodnego Łączany" - przekazały w komunikacie Wody Polskie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
W Łączanach znajduje się istniejąca od 2004 roku Mała Elektrownia Wodna Łączany, należąca do państwowej spółki ZEW Niedzica. Jak wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie Wojciech Kozak, przyczyną nagłego obniżenia stanu wody w Wiśle był remont jednej z turbin tej elektrowni.
W normalnych warunkach elektrownia powinna z wyprzedzeniem - co najmniej kilka godzin wcześniej - poinformować obsługę stopnia wodnego o planowanych pracach. Dzięki temu na stopniu można byłoby spiętrzyć odpowiedni zapas wody. Wody Polskie twierdzą, że w tym wypadku czasu na reakcję było za mało, bo obsługa stopnia wodnego otrzymała informację na pięć minut przed planowanym rozpoczęciem remontu.
Problem w tym, że - jak informują same Wody Polskie - informacja o planowanym wyłączeniu turbin została przekazana przez pracowników elektrowni o 17.20, a "faktyczne odstawienie turbin nastąpiło między godz. 18.45 a 19.15". To oznacza, że realnie na reakcję była ponad godzina.
Marcin Skórnóg, dyrektor wytwarzania obrotu i dystrybucji w Zespole Elektrowni Wodnych Niedzica S.A., w rozmowie z tvn24.pl zwrócił uwagę na utrzymujący się od pewnego czasu bardzo niski stan wody w Wiśle, który w ostatnich tygodniach bywał przyczyną zatrzymywania pracy elektrowni w Łączanach, by nie doprowadzić m.in. do braku wody w kanale do Skawiny.
- W przypadku zatrzymania pracy turbin znacząco zmniejsza się przepływ wody przez elektrownię. Wtedy ten przepływ powinien przejąć stopień wodny, który spuszczając przez jaz więcej wody zrekompensuje niską przepustowość przez elektrownię - powiedział nam dyrektor Skórnóg. I zaznacza, że o planowanym wyłączeniu zespołu turbin obsługa stopnia wodnego dostała informację znacznie szybciej niż na pięć minut przed wstrzymaniem pracy. Wskazuje na to nawet cytowany wyżej komunikat RZGW.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
- Na szczęście stało się tak, że cały czas działała przepławka, która przepuszczała metr sześcienny wody na sekundę. Wisła nie wyschła, ale rzeczywiście ubyło jej prawdopodobnie prawdopodobnie o około połowę - stwierdził dyrektor RZGW w Krakowie Wojciech Kozak.
Ostatecznie więc ani Wody Polskie, ani elektrownia nie przyznają się do błędu - obie strony wskazują tylko zgodnie na niski stan wody w Wiśle. Winnych brak. A wnioski na przyszłość? - Zamierzam spotkać się z pracownikami elektrowni, musi dojść do pełnego kontaktu. Nie ma zapowiadanych deszczy i wszystko wskazuje na to, że zbliżamy się do suchego lata. Te niskie stany wody będą się utrzymywały, więc musimy sobie z tym radzić, aby ratować cały ekosystem Wisły - powiedział nam dyrektor Kozak.
"Zachwianie równowagi biologicznej"
Zadziałanie przepławki nie przekonuje wędkarzy i aktywistów, którzy uważają, że takie wahania poziomu wody na Wiśle mogą prowadzić do poważnych konsekwencji dla rzecznego ekosystemu. - Przy niskim stanie wody, jaki mamy teraz, przepływ w Wiśle wynosi około 30 kubików (metrów sześciennych - red.). Po zamknięciu turbiny jest to około ośmiu kubików. W tym przypadku był jeden, czyli tyle, ile w małym potoku. To zabija ryby, które jeszcze w tej rzece żyją, choć nie ma ich już dużo - zaznaczył w rozmowie z nami Tomasz Malec, prezes Stowarzyszenia Małopolska Ochrona Wód i Środowiska.
Zaniepokojeni są sami wędkarze, którzy w tej sprawie wysłali pisma z prośbą o wyjaśnienia do Wód Polskich, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
"Obecnie trwa tarło ryb w rzece Wiśle i taka sytuacja mocno naraża na jego skuteczność. Tak duże wahania wody mogą skutkować całkowitym brakiem wylęgu a w związku z powyższym brakiem roczników ryb co oznacza zachwianie równowagi biologicznej rzeki w długoletnim okresie" - czytamy w komunikacie krakowskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.
Informacja dotycząca ograniczenia przepływu wody na stopniu „Łączany” w dniu 09.04.2025 r. Okręg PZW w Krakowie...
Posted by Okręg PZW Kraków on Friday, April 11, 2025
Przedstawiciele RZGW w odpowiedzi na krytyczne głosy wędkarzy i aktywistów w mediach społecznościowych podkreślili w komunikacie, że "cały czas funkcjonowała przepławka umożliwiając migrację ryb przy zachowaniu przepływu wymaganego obowiązującym pozwoleniem wodnoprawnym". Zdjęcia przedstawione przez aktywistów nazwali "manipulacją" stworzoną "w celu stworzenia wrażenia, że nastąpił zanik przepływu wody w korycie rzeki Wisły.
- Teraz są tarła wszystkich gatunków ryb. One składają ikrę w trawach przybrzeżnych, na płyciznach. Gdy elektrownia zakręca kurek, ikra zostaje na brzegu, wysycha i ostatecznie tarło jest niweczone. I to jest najwiekszy problem. Nie przchodza na swiat nowe pokolenia i populacja zanika. Gina także mikroorganizmy wodne, które są podstawa bytowania ryb. Ekosystem zanika - stwierdził Tomasz Malec.
Pracownicy RZGW przyznali, że "Wody Polskie w Krakowie nie zostały poinformowane przez obsługę MEW Niedzica, że od kilku dni nie działa system sygnalizujący o wyłączeniu przepływu przez elektrownię".
📢 Stop Fake News 🚫 ❌️ 1. Nie jest prawdą, że przepływ na Wiśle poniżej Stopnia Wodnego Łączany został zatrzymany. Cały...
Posted by RZGW w Krakowie on Friday, April 11, 2025
- Biorąc pod uwagę niski stan wody w Wiśle będziemy monitorować sytuację. Mamy nadzieję, że sytuacja wróci do normalności i że nie będzie już takich przykrych dla ekosystemu doświadczeń - stwierdził dyrektor Wojciech Kozak.
To, jak mało wody jest w Wiśle, obrazuje m.in. wodowskaz Czernichów-Prom - można z niego wywnioskować, ile wody przepływa przez Łączany. Okazuje się, że niewiele, bo według danych IMGW ilość przepływającej tamtędy wody spada nawet poniżej 10 metrów sześciennych na sekundę i niebezpiecznie zbliża się do średniej najniższych pomiarów z poprzednich lat. Jeśli jeszcze spadnie i się utrzyma, będziemy mówić o suszy hydrologicznej, która już teraz jest problemem w wielu miejscach w Polsce.
Sytuacja wygląda też bardzo źle na rzece Sole w okolicach granicy województw śląskiego i małopolskiego. Soła jest ważnym dopływem Wisły. Wodowskaz Czaniec-Kobiernice nieopodal tamy w Czańcu pokazuje, że poziom przepływu wody zniża się do wartości mniejszych niż 1,5 metra sześciennego na sekundę. To bardzo mało. Jednocześnie co jakiś czas z zapory zrzucane są duże ilości wody, co nagle zwiększa przepływ do nawet 30 metrów sześciennych na sekundę. Wędkarze twierdzą, że takie wahania powodują śmierć tysięcy ryb i pustoszenie rzeki z życia.
Interwencja posłanki. "Wisła zniknęła", "katastrofa"
Posłanka Lewicy i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Daria Gosek-Popiołek skierowała do Wód Polskich interwencję w sprawie zdarzenia w Łączanach. "Wisła zniknęła" - pisz w oświadczeniu parlamentarzystka, nazywając sytuację "katastrofą dla ryb, ptaków, całego ekosystemu".
"W poprzednich latach mieliśmy problemy z wahaniami wody na stopniu wodnym Przewóz i już wtedy wędkarze zwracali uwagę na to, że do podobnych sytuacji dochodzi także w Łączanach. Dlatego najważniejszym pytaniem dziś jest to jakie działania podejmie RZGW, żeby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości?" - zapytała w oświadczeniu Daria Gosek-Popiołek.
Posłanka przypomniała też jeden z postulatów lokalnych ekologów, którzy domagają się zamontowania systemu monitoringu powyżej i poniżej progu wodnego, "by nie było już żadnych wątpliwości co do tego, jak wygląda przepływ wody".
"Wisła to nie kran, który można sobie dowolnie odkręcać i zakręcać (...). Nie odpuszczę tej sprawy" - zapewniła parlamentarzystka.
Autorka/Autor: Bartłomiej Plewnia
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne