Zamiast wysokich krawężników - asfaltowe nakładki. W ten sposób Kraków spełnia życzenie rowerzystów, którzy skarżyli się na niezgodne z obowiązującymi standardami uskoki na styku dróg rowerowych i ulic. Urzędnicy zapewniają, że do końca roku nierówności mają być wygładzone w 15 miejscach. Podobnych lokalizacji pozostaje jeszcze kilkadziesiąt.
Krakowscy urzędnicy wzięli się za usuwanie uskoków w miejscach, gdzie droga dla rowerów przecina się z ulicą. Chodzi o kilkucentymetrowe różnice poziomów między drogami dla rowerów a fragmentem jezdni, po którym użytkownicy jednośladów mogą przejechać bezpiecznie na drugą stronę.
Rowerzyści od dłuższego czasu argumentują, że tego typu nierówności są nie tylko niekomfortowe i niebezpieczne, ale też niezgodne z obowiązującymi standardami rowerowymi. Owe "standardy rowerowe" - czy poprawniej "standardy techniczne dla infrastruktury rowerowej Miasta Krakowa" - określane są rozporządzeniem prezydenta Krakowa. Muszą się do nich stosować przy nowych inwestycjach wszystkie miejskie jednostki. Dokument określa na przykład szerokość drogi dla rowerów, czy właśnie to, jak skonstruowane są przejazdy rowerowe.
Podobny problem występuje na styku chodników z ulicami, gdzie krakowscy drogowcy od lat zostawiają kilkucentymetrowy krawężnik, co utrudnia poruszanie się ludziom na wózkach, a dzieciom na rowerkach czy hulajnogach. W wielu europejskich miastach na każdym przejściu dla pieszych chodnik schodzi do poziomu ulicy bez żadnego uskoku. Ale tutaj żadne zmiany nie zadzieją się szybko, bo trzeba by oblewać asfaltem tysiące skrzyżowań.
Partyzanckie poprawki nocnego "zarządu"
Problem pojawia się w miejscach, które były projektowane przed zaostrzeniem zasad tworzenia infrastruktury rowerowej - są one zgodne ze starymi standardami, ale z nowymi już nie. Chodzi o zapis, według którego "nie dopuszcza się uskoków na styku drogi dla rowerów i jezdni ogólnodostępnej większych niż 0,4 cm".
- Z nowymi przejazdami rowerowymi już nie ma problemu, który obserwujemy przy tych istniejących. Projektanci tak planują infrastrukturę, by nie było istotnej różnicy poziomów między ścieżką rowerową a jezdnią. Projekt z uskokami nie zostałby teraz uzgodniony w audycie rowerowym - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl Marcin Dumnicki ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.
Część aktywistów zarzuca miejskim urzędnikom, że poprawianie istniejących przejazdów rowerowych tak, by eliminować uskoki, idzie bardzo powoli. Do tego stopnia, że latem nieformalna grupa o nazwie Nocny Zarząd Dróg Rowerowych samodzielnie "poprawiała" przejazdy, po partyzancku usypując przy krawężnikach asfaltowe najazdy.
Urzędnicy z Zarządu Dróg Miasta Krakowa (ZDMK) - już zupełnie formalnego - działanie aktywistów nazwali nielegalnym i mogącym "prowadzić do kruszenia się asfaltu, co z kolei stwarza zagrożenie, gdy odłamki trafią pod koła samochodów".
Początkowo urzędnicy chcieli poprawić przejazdy... szlifując krawężniki szlifierką kątową. Pomysł przetestowali na al. Daszyńskiego, a następnie porzucili. - Żeby szlifowanie przynosiło dobre efekty, musi bardzo głęboko wejść w chodnik i jezdnię. Nie zawsze tak się da, poza tym efekt nie był za dobry. Okazało się, że ludzie chwalą sobie "partyzanckie" nakładki asfaltowe, robione przez nieformalny Nocny Zarząd Dróg Rowerowych. Po takich nakładkach jeździ się po prostu gładko - ocenił Marcin Dumnicki.
Kraków poprawia przejazdy rowerowe. "W końcu"
Urzędnicy doszli więc z rowerzystami do porozumienia, poniekąd przejmując "partyzancką" metodę nocnej grupy, jednak w bardziej profesjonalnym wydaniu. O tym, że pierwsze przejazdy rowerowe zostały już wygładzone, poinformował w mediach społecznościowych ekspert rowerowy Jarek Tarański, twórca fanpage'a Velo Małopolska.
"Zarząd Dróg Miasta Krakowa (...) zaczął w końcu poprawiać niezgodne ze standardami uskoki na przejazdach rowerowych. Po konsultacjach ze stroną społeczną tzw. 'zespołu rowerowego' ZDMK zadeklarowało 'ugładzenie' kilku ważnych przejazdów do końca października br. i faktycznie to wykonano" - napisał Tarański, pokazując zdjęcia poprawionych przejazdów. Asfaltowe nakładki pojawiły się m.in. na moście Zwierzynieckim i na skrzyżowaniach al. Focha z ul. Kałuży oraz ulic Armii Krajowej i Przybyszewskiego.
"Z moich odczuć - jeździ się po nich teraz zdecydowanie wygodniej, bez wpatrywania się pod przednie koło i ściek przykrawężnikowy, zostawiając uwagę na to co dzieje się dookoła nas" - skomentował autor wpisu.
Krzysztof Wojdowski z Zarządu Dróg Miasta Krakowa, pytany o niezgodne ze standardami rowerowymi przejazdy odpowiedział, że "w Krakowie nie powstają drogi dla rowerów, które byłyby niezgodne z obowiązującymi standardami".
- Problem polega na tym, że z powodu rozmaitych procedur proces inwestycyjny jest bardzo długi. Na przykład ścieżka rowerowa wzdłuż Trasy Łagiewnickiej powstała przy okazji budowy tej trasy, dlatego wszelkie dokumenty były procedowane w czasie obowiązywania innych standardów rowerowych, odbiegających od tych obecnych - wyjaśnił Wojdowski. - Ale zdarzają się niezgodne ze standardami uskoki po remontach, jak w przypadku przejazdu na skrzyżowaniu ul. Prandoty i al. 29 listopada - odpowiada mu Jarek Tarański.
Trasa Łagiewnicka została otwarta w 2022 roku. Gdy ją projektowano, obowiązywały standardy z roku 2004. Nowy dokument wszedł w życie w roku 2018, a więc wtedy, gdy budowa już się rozpoczynała.
- Tam, gdzie jest to możliwe i nie wymaga to wielkich korekt, na etapie budowy wprowadzane są zmiany, by droga była bardziej przyjazna dla rowerzystów. Co do przejazdów istniejących, doszliśmy z rowerzystami do wniosku, że będziemy usuwać krawężniki tam, gdzie jest to technicznie możliwe - powiedział Wojdowski. Chodzi m.in. o to, by przez asfaltowe najazdy przy większym deszczu woda nie rozlewała się na jezdnię, tylko omijała przeszkodę.
- Te ugładzenia są za późno wdrażane. ZDMK powinno stosować się do standardów rowerowych w zasadzie od 2018 roku - podkreślił w rozmowie z tvn24.pl Jarek Tarański. - Osiem lat zajęło urzędnikom wyrównanie na przykład uskoku podłużnego przy centrum kongresowym ICE Kraków i zostało to wykonane tylko pod naciskiem strony społecznej, powołanego parę miesięcy temu zespołu rowerowego. Takich niebezpiecznych miejsc niestety jest więcej - podkreślił Tarański.
15 przejazdów do końca roku
Przedstawiciel ZDMK podkreślił, że wskazano 15 lokalizacji, w których przejazdy zostaną przebudowane do końca tego roku. Większość została już zrobiona. Ale to nie wszystko.
- Apelujemy do ZDMK, żeby w pierwszej kolejności urzędnicy zajęli się listą kilkudziesięciu przejazdów, która powstała kiedyś przy okazji Budżetu Obywatelskiego. Zgłaszali je rowerzyści, więc zarząd dróg powinien wziąć je pod uwagę - podkreślił Marcin Dumnicki.
Czytaj też: Rozkopali brzegi starej Wisły, wyciągnęli z wody drzewa. Miejska spółka ma naprawić szkody
Takich przejazdów - nie tylko zgłoszonych w ramach budżetu obywatelskiego - jest co najmniej 80. Mowa jest m.in. o przejazdy na skrzyżowaniach wzdłuż ulic Lipskiej, Monte Cassino, Warszawskiej czy w rejonie ronda Czyżyńskiego.
- Zawnioskujemy do budżetu miasta na przyszły rok o kilka milionów złotych na takie remonty. Wszystko zależy od tego, jakimi środkami będziemy dysponować - stwierdził Krzysztof Wojdowski.
Możliwe, że przyszłoroczny budżet - przygotowywany po raz pierwszy przez administrację nowego prezydenta Aleksandra Miszalskiego (KO) - okaże się dla cyklistów wyjątkowo hojny. W lipcu Miszalski powołał zespół zadaniowy, który ma wyznaczyć kierunki rozwoju infrastruktury rowerowej w Krakowie. Sam prezydent dojeżdża rowerem do pracy - z jednośladem często pokazywał się też w trakcie kampanii wyborczej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jarek Tarański, velomalopolska.pl