Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - taki zarzut usłyszał 52-letni Robert J. Mężczyzna 19 lat temu miał pobić, torturować, potem zabić studentkę z Krakowa. Sąd zdecydował o jego trzymiesięcznym areszcie. Robertowi J. grozi dożywocie. Więcej o sprawie w sobotę o godzinie 20 w "Superwizjerze" na antenie TVN24.
W piątek późnym wieczorem krakowski sąd przychylił się do wniosku prokuratury o areszt, który wpłynął w piątek po południu. Złożył go zamiejscowy wydział Prokuratury Krajowej w Krakowie. - Wniosek uzasadniony jest surową karą grożącą podejrzanemu, nawet karą dożywotniego pozbawienia wolności, a także uzasadnioną obawą, że będzie on nakłaniał do składania fałszywych zeznań, albo w inny bezprawny sposób utrudniał postępowanie - podała Prokuratura Krajowa.
Prokuratura złożyła wniosek niemal w ostatniej chwili. - Wpłynął on o godzinie 14:30, a 48 godzin od zatrzymania podejrzanego mijały o godzinie 14:41 - tłumaczyła Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Zarzuty
Mężczyzna był podejrzewany niemal od początku śledztwa, ale brakowało dowodów winy. Do finału sprawę doprowadzili policjanci z Archiwum X. W czwartek usłyszał zarzuty.
- To jest zarzut z art. 148 paragraf 2 Kodeksu karnego, czyli jest podejrzany o dokonanie zbrodni zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - wyjaśniła Beata Marczak, zastępca prokuratora generalnego.
- Pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sprawcy tej brutalnej zbrodni będzie możliwe dzięki wyjątkowo wytężonej pracy prokuratorów prowadzących to postępowanie oraz funkcjonariuszy policji, jak również biegłych powołanych do opiniowania w tej sprawie. Musieli się oni zmierzyć z przestępczym działaniem, które dotąd było nieznane polskiej i zagranicznej kryminalistyce - powiedziała Marczak.
Teraz prokuratura sporządza wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Na skierowanie go do sądu ma czas do godzin popołudniowych.
Badanie wariografem
W czwartek po raz pierwszy Robert J. został przebadany wariografem przez Jacka Bieńkuńskiego, niezależnego eksperta psychofizjologicznych badań poligraficznych, który był zaangażowany w badanie sprawy od 2011 roku.
- Na wstępie padło standardowe pytanie, czy wyraża z własnej i nieprzymuszonej woli zgodę na poddanie się czynnościom. Stwierdził, że w związku z tym, że nie ma z tą zbrodnią nic wspólnego, to nie obawia się tych badań, więc chce się im poddać. Wydałem na razie wstępną ocenę, ale nie mogę zdradzić jaką. Dopiero przygotowuję gruntowną analizę materiału. Badanie trwało długo, dłużej niż standardowe które zajmuje 1-1,5 godziny. Stało się tak z uwagi na bogaty, już zebrany, w tej sprawie materiał dowodowy – relacjonuje.
Jak mówi ekspert, sprawdzano m.in. czy podejrzany będzie reagował na szczegóły związane z przebiegiem i okolicznościami dokonania zabójstwa, czy posiada skrywaną wiedzę w tym temacie, pytania z zakresu modus operandi – wiedzy, którą dysponuje w pierwszej kolejności sprawca zbrodni.
- Będę teraz oceniał czy reagował na pytania krytyczne. Z tego, na bazie tej analizy, opracowuje się końcowe wnioski, które są elementem prawdopodobieństwa. I te należy dodatkowo oceniać na bazie posiadanych już materiałów – tłumaczy.
Wcześniej Bieńkuski w sprawie przebadał około 20 osób.
- Badania były trudne z uwagi na to , że nie dysponowano w początkowej fazie postępowania jakimiś konkretnymi materiałami. Układając pytania do testów bazowałem na hipotetycznych przypuszczeniach, założeniach w celu sprawdzenia określonych wersji śledczych, które przyjęli prowadzący śledztwo. Moje wyniki z badań były oczywiście weryfikowane przez inne czynności procesowe i sukcesywnie zbliżano się krok po kroku coraz bliżej do sprawcy – mówi.
Przeczytaj także: "Pan chyba świętym będzie..." Żeby Pani wiedziała, co ja zrobiłem...". Czy Robert J. to "kuśnierz"?
Przełom dzięki badaniom 3D skóry
Tymczasem PAP podaje, że do zatrzymania mężczyzny przyczyniły się zlecone przez śledczych analizy. Chodzi o przeprowadzone po raz pierwszy na świecie badania 3D fragmentów skóry zamordowanej. Na tej podstawie ustalono sposób zadawania ciosów przez mordercę i fakt, że mogła je zadawać osoba wyszkolona w określonych sztukach walki - trenował je właśnie Robert J.
Według informatora PAP, było to przełomowe dla śledztwa, w którym prokuratura skrupulatnie zbadała wszystkie ślady pozostawione przez sprawcę, sposób jego działania i profil psychologiczny.
Mężczyzna przez wiele lat był obserwowany przez śledczych. Brakowało jednak dowodów jego winy. - Od kilku lat te podejrzenia koncentrowały się wokół jednego człowieka, ale nigdy nie udało się przełożyć zebranego materiału na konkretne dowody, które pozwalałyby na postawienie temu człowiekowi zarzutów. Dzisiaj został zatrzymany. Mam nadzieje, że to zabójca. Gdyby się okazało, że po 20 latach udało się zatrzymać zabójcę, to byłby ogromny sukces - mówił w środę w rozmowie TVN24 Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji.
Jedyna taka bestialska zbrodnia w Polsce
- Prokuratorzy zlecali kolejne badania i opinie biegłych, żeby na podstawie najdrobniejszych nawet śladów dowiedzieć się jak najwięcej o okolicznościach mordu i samym sprawcy. Z tak bestialską zbrodnią i zbezczeszczeniem ciała nie mieliśmy jeszcze w Polsce do czynienia, dlatego prokuratura postawiła sobie za punkt honoru wykrycie sprawcy – mówiła osoba znająca kulisy śledztwa. Prokuratorzy zaangażowali dziesiątki biegłych z Polski i zagranicy. Korzystali ze wszystkich najnowocześniejszych metod badawczych oraz zdobyczy nauki i techniki.
Na ich zlecenie Laboratorium Ekspertyz 3D Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu po raz pierwszy na świecie sporządziło trójwymiarowy obraz zbrodni tylko na podstawie śladów pozostawionych przez sprawcę na tkankach ofiary. Dzięki badaniom Katedry Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu udało się także wykryć związki chemiczne, które morderca podawał studentce – podało źródło PAP.
Prokuratura Krajowa podała, że "w sprawie tej przez wiele lat przeprowadzono żmudne czynności śledcze, które w konsekwencji doprowadziły do ustalenia sprawcy zabójstwa".
- Prokuratorzy, funkcjonariusze policji oraz powołani w sprawie biegli musieli zmierzyć się z działaniem przestępczym sprawcy bez precedensu zarówno w polskiej, jak i światowej kryminalistyce. Fakt oskórowania ofiary, tak szokujący dla naszych wzorów kulturowych, wywoływał nieustanne zainteresowanie postępami śledztwa zarówno mediów, jak i opinii publicznej - czytamy w komunikacie.
Dodano w nim, że w toku śledztwa powoływano najwybitniejszych polskich i zagranicznych biegłych różnych specjalności m.in. z zakresu psychologii śledczej, z zakresu badań poligraficznych wykonywanych przez eksperta Jacka Bieńkuńskiego.
- Kluczowy wkład w poczynienie ustaleń śledczych miały również opinie instytucji specjalistycznych, w tym m.in. Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie, Zakładów Medycyny Sądowej, Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Przyrodniczego, Instytutu Odlewnictwa w Krakowie - napisano.
Skóra w wodzie
W komunikacie czytamy ponadto, że podczas śledztwa korzystano również z najnowszych technik śledczych i zdobyczy nauki, które "pozwoliły na odtworzenie sposobu działania sprawcy i wykrycie szeregu istotnych z punktu widzenia dowodowego okoliczności zabójstwa Katarzyny Z.". - Po raz pierwszy w Polsce odtworzył on sposób działania sprawcy zabójstwa Katarzyny Z. w oparciu o dane biometryczne ofiary i ślady działania sprawcy na niektórych tkankach ofiary, sporządzając trójwymiarowy obraz przebiegu zabójstwa - wskazała prokuratura.
- Istotne dowodowo były również ustalenia poczynione przez Katedrę Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu reprezentowaną przez prof. Krzysztofa Marycza. Przy użyciu najnowszych metod badawczych wykrył on związki chemiczne, jakie były podawane Katarzynie Z. - dodano.
Fragmenty skóry i ciała studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyny Z. wyłowiono z Wisły 7 stycznia 1999 r. Zwłoki zostały pozbawione skóry, jej fragmenty były fachowo odcięte i wypreparowane. Dzięki badaniom genetycznym ustalono, iż ofiarą jest zaginiona w listopadzie 1998 r. studentka UJ.
W 2000 r. ujawniono, iż przy szczątkach znaleziono ślady biologiczne niepochodzące od ofiary. Wykorzystano je do weryfikacji osób, znajdujących się w kręgu podejrzeń. Nie przyniosło to jednak efektów i w październiku 2000 r. prokuratura umorzyła śledztwo. Podkreślała jednak, że w przypadku ustalenia nowych okoliczności lub dowodów, śledztwo może być podjęte na nowo. Przestępstwo zabójstwa ulega przedawnieniu po 30 latach od popełnienia czynu (dolicza się dodatkowe 5 lat, jeśli w sprawie było prowadzone śledztwo).
Pod koniec 2011 r. krakowska policja poinformowała, iż policjanci z tzw. Archiwum X ponownie analizowali materiały tego śledztwa i ustalali nowe dowody. Było to możliwe m.in. dzięki postępowi w dziedzinie badań kryminalistycznych oraz współpracy z ekspertami w różnych dziedzinach.
Na tej podstawie krakowska prokuratura w styczniu 2012 r. podjęła śledztwo na nowo i zleciła m.in. ekshumację szczątków. Jak podawała, w wyniku oględzin ujawniono szereg śladów kryminalistycznych i dowodów, które zostały zabezpieczone dla potrzeb śledztwa. Były to substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności.
Prokuratura zapowiadała także m.in. przeprowadzenie wirtualizacji śladów i obrażeń za pomocą specjalistycznego sprzętu, przesłuchania kolejnych świadków oraz inne działania, o których nie informowała ze względu na dobro postępowania.
Więcej na ten temat w sobotę o 20.00 w programie "Superwizjer" na antenie TVN24. Reporterzy przedstawią efekty swojego kilkumiesięcznego śledztwa w tej sprawie.
Autor: tmw, mmw, tam/gp / wini / Źródło: TVN24, TVN24 Kraków / PAP