Nad wejściem do Teatru Słowackiego w Krakowie powiewały dwie flagi - Polski i Ukrainy. Ta druga została zawieszona na budynku po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę i - według zapowiedzi władz placówki - miała powiewać aż do zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą.
Flaga została przeniesiona po jej zerwaniu i groźbach
Teraz dyrektor Teatru Słowackiego w Krakowie zdecydował, że flaga zostanie przeniesiona do wnętrza placówki. Wszystko w związku z zerwaniem jej sprzed budynkupr przez zwolennika Grzegorza Brauna i "Kamratów" oraz późniejszymi groźbami. Wydał w tej sprawie oświadczenie.
"Z wielkim smutkiem, w poczuciu odpowiedzialności za Teatr i wszystkich jego pracowników, postanowiłem przenieść wiszącą na frontonie ukraińską flagę do wnętrza budynku. Będzie wisieć tam teraz obok polskiej flagi. Robię to z bólem i wstydem, ale wobec nasilających się ataków na Teatr, wobec karalnych gróźb kierowanych w naszą stronę, w trosce o bezpieczeństwo pracowników - ich zdrowie i życie oraz wobec potencjalnego zagrożenia zniszczenia mienia nie mogę podjąć innej decyzji" - napisał dyrektor Krzysztof Głuchowski.
Dalej możemy przeczytać, że : "Jesteśmy tylko Teatrem, nie możemy sami obronić się przed brutalną siłą. Musimy więc jej ulec, mimo że żyjemy w wolnym kraju, który dodatkowo mieni się sojusznikiem Ukrainy. Wisząca od lutego 2022 roku niebiesko-żółta flaga, była dla nas symbolem solidarności narodu polskiego z Ukrainkami i Ukraińcami, którzy oddają krew i życie w walce o wolność i niepodległość, którzy walczą i giną również za nas i całą wolną Europę" - podkreślił dyrektor.
"Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie od początku wojny wspierał naród ukraiński i teraz również nie przestanie tego robić. Pomimo przeniesienia flagi, nadal będziemy solidarni z Ukrainą. Wysuwane wobec nas żądania zdjęcia tej flagi, uważam za atak na Teatr, na wolność i solidarność, na najważniejsze wartości, które powinny nasz naród spajać i prowadzić, a nie dzielić. Czuję ból, smutek i wstyd, że jestem zmuszony przenieść tę flagę. Przenieść, nie zdjąć. Ona nadal będzie wisieć we wnętrzu budynku, a nasz Teatr nigdy nie przestanie być miejscem solidarności, wolności, otwartości i wrażliwości wobec słabszych i potrzebujących" - przypomniał Krzysztof Głuchowski
OŚWIADCZENIE Z wielkim smutkiem, w poczuciu odpowiedzialności za Teatr i wszystkich jego pracowników, postanowiłem...
Posted by Teatr w Krakowie - im. Juliusza Słowackiego on Friday, June 20, 2025
Inspirował się Braunem i "Kamratami"
Podobne flagi wiszą w wielu miejscach w Polsce. Nie wszystkim się to podoba, w szczególności prawicowemu politykowi Grzegorzowi Braunowi, który nieraz demonstracyjnie zrywał symbole Ukrainy z budynków. W czerwcu 2024 roku europoseł ściągnął niebiesko-żółtą flagę z Kopca Kościuszki w Krakowie, uszkadzając maszt i jedną z kamer.
Podobnego wybryku dopuścił się jeden ze zwolenników Brauna, który swoje poparcie dla polityka w wyborach prezydenckich demonstrował na swoim profilu na TikToku. W swoich wpisach nieraz odwołuje się do "Kamratów", czyli grupy skupionej wokół Wojciecha O. oraz Marcina O., patostreamerów podejrzanych o łącznie 142 przestępstwa, w tym o nawoływanie do przemocy czy znieważenia grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej i wyznaniowej. "Jaszczur" i "Ludwiczek" - bo takie są ich pseudonimy - według prokuratury m.in. wychwalali wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i pochwalali zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza.
Od pewnego czasu inspirujący się patostreamerami i Grzegorzem Braunem mężczyzna publikuje w mediach społecznościowych nagrania, na których widać, jak wspina się na różne budynki, ściągając ukraińskie flagi - stało się tak między innymi w przypadku budynku Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" przy ul. Piłsudskiego w Krakowie.
W sobotę (14 czerwca) wieczorem wspiął się na frontową elewację Teatru Słowackiego, jednego z najważniejszych ośrodków kultury w Krakowie, i zdjął ukraińską flagę. Jak się okazało, uszkodził przy tym szklany daszek, który pękł podczas wspinaczki mężczyzny. Oprócz tego pobrudził butami elewację. Straty mają wynosić ponad 800 złotych.
Groźby wobec dyrektora Teatru Słowackiego
- Flaga jest jednym z wielu naszych gestów solidarności z narodem ukraińskim. W poniedziałek ponownie została przygotowana i zawieszona. Niedługo potem dyrektor Krzysztof Głuchowski otrzymał telefon, że jeżeli w ciągu pół godziny flaga nie zniknie, to pojawi się grupa osób, które "zrobią z teatrem porządek". To nie pierwsze groźby skierowane w stronę naszego teatru - mówiła tvn24.pl Edyta Sotowska-Śmiłek, zastępczyni dyrektora Teatru Słowackiego ds. komunikacji marketingowej.
- Budynek jest wyjątkowym zabytkiem, oczywiście znajduje się pod nadzorem konserwatorskim, a renowacja tej zabytkowej esencji pochłania miliony złotych. Teatr jest instytucją narodową. Zadziwiające jest, że ci, którzy mają na ustach wartości narodowe, potrafią jednocześnie dobro narodowe dewastować - dodawała Sotowska-Śmiłek.
Mężczyzna został zatrzymany
Zarówno zerwanie flagi, uszkodzenie daszka, jak i groźby zostały zgłoszone przez dyrekcję teatru na policję.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
- Niedługo po tym niepokojącym telefonie w okolicy zaczęła się zbierać jakaś grupa osób. Natomiast na szczęście w tym czasie na miejscu byli policjanci, którzy prowadzili czynności i do żadnego zgromadzenia nie doszło - zaznaczyła wicedyrektorka teatru.
Komisarz Piotr Szpiech, oficer prasowy krakowskiej policji, potwierdził w rozmowie z nami, że policjanci zatrzymali mężczyznę, który miał zerwać ukraińską flagę. Według ustaleń śledczych najprawdopodobniej to ten sam mężczyzna dzwonił później do dyrektora Głuchowskiego.
Według naszych informacji mężczyzna został zatrzymany na Pomorzu.
- Jeśli chodzi o groźby, to prowadzimy czynności pod kątem artykułu 191 Kodeksu karnego, który mówi o zmuszeniu do konkretnego zachowania przez groźbę bezprawną - informował kom. Szpiech.
Przestępstwo, które opisał rzecznik krakowskiej policji, zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności. Jak wyjaśnił Szpiech, zatrzymany mężczyzna może odpowiedzieć także za zakłócenie miru domowego. Za to przestępstwo grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia. Mężczyzna zostanie wkrótce doprowadzony do prokuratury.
Autorka/Autor: pk/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24