Iwona Gibas, członek zarządu województwa małopolskiego i kandydatka PiS na posłankę w zachodniej Małopolsce, zabroniła dyrektorowi Teatru Słowackiego w Krakowie zagrać w "Dziadach". Krzysztof Głuchowski chciał zastąpić Jana Peszka z powodu "braku terminów" aktora wcielającego się dotąd w postać Senatora. Gibas odmówiła, uzasadniając decyzję między innymi naprawą kanalizacji w teatrze. Głuchowski zapowiada, że zagra w spektaklach pomimo odmowy. - Ta kuriozalna uchwała łamie wszystkie możliwe prawa człowieka - ocenia.
Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru Słowackiego w Krakowie, zwrócił się do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego - właściciela placówki - z wnioskiem o wyrażenie zgody na zagranie w spektaklu "Dziady" i zaopiniowanie honorarium, jakie z tego tytułu miałby otrzymać.
Dyrektor miał odegrać rolę Senatora, w którego dotąd wcielał się gościnnie Jan Peszek. Aktor - jak wskazywały władze teatru we wniosku do urzędu - nie ma jednak wolnych terminów, więc potrzebny jest inny odtwórca roli. Łączna wysokość honorarium za spektakle do końca tego roku miałaby wynieść osiem tysięcy złotych brutto.
Urząd marszałkowski, który od zimy 2022 roku prowadzi postępowanie mające skutkować odwołaniem Głuchowskiego z funkcji dyrektora, nie wyraził jednak zgody, by to on zagrał Senatora.
Powód odmowy? Naprawa kanalizacji i wykonanie kurtyny
Pod odmową podpisała się Iwona Gibas - członek zarządu województwa małopolskiego, a także kandydatka PiS do Sejmu. Gibas jest "trójką" na liście w okręgu numer 12, obejmującym zachodnie powiaty: wadowicki, suski, chrzanowski, oświęcimski i myślenicki. W przeszłości była dyrektorką biura poselskiego Beaty Szydło. Pochodzi z Brzeszcz.
Dlaczego zarząd odmówił dyrektorowi możliwości zagrania w "Dziadach"? Iwona Gibas wskazuje, że powodem są prowadzone w 2023 roku "kosztowne zadania inwestycyjne".
W uchwale z 29 sierpnia, którą zarząd odmówił Głuchowskiemu możliwości grania w "Dziadach" w reżyserii Mai Kleczewskiej, członkini zarządu wymienia te zadania. To m.in. remont i modernizacja gmachu głównego teatru (30 mln zł), poprawa efektywności energetycznej budynku (6 mln zł), usunięcie awarii kanalizacji deszczowej (61 tys. zł) i wykonanie kurtyny (300 tys. zł).
Czytaj też: Urząd ogłosił konkurs na dyrektora Teatru Słowackiego w Krakowie. Pracownicy nie chcą zmiany
Innym powodem odmowy jest, jak czytamy w dokumencie podpisanym przez kandydatkę PiS, "brak zatrudnienia w Teatrze zastępcy dyrektora ds. administracyjno-technicznych, w wyniku czego Dyrektor Naczelny i Artystyczny jest odpowiedzialny za nadzór nad wskazanymi wyżej inwestycjami".
Dyrektor zignoruje zakaz wydany przez zarząd z PiS. "Saga gomułkowska"
- To jest klątwa. Dzisiaj jest 570. dzień procedury mojego odwołania, ona nadal trwa. Nie wątpimy, że jest to kara za premierę "Dziadów". Mieliśmy nadzieję, że na tym się sprawa zakończy, że nadal będzie trwała być może procedura mojego odwołania, która wydaje się być ewidentnym mobbingiem i nękaniem (...), ale niestety to nie jest koniec (...). Saga gomułkowska, czyli PRL-bis trwa nadal - ocenił w czwartek dyrektor Teatru Słowackiego w Krakowie Krzysztof Głuchowski.
Dyrektor podkreślił, że zgodnie z uchwałą zarządu województwa małopolskiego jest zmuszony każdorazowo zwrócić się o zgodę na wykonywanie dodatkowych czynności niebędących w zakresie obowiązków dyrektora. Spektakle, w których miał grać, zaplanowane zostały od września do końca roku. Wniosek o zgodę, jak mówił Głuchowski, został wysłany do urzędu na dwa miesiące przed odmową.
Głuchowski podkreśla, że nie podporządkuje się uchwale. - Ta kuriozalna uchwała łamie wszystkie możliwe prawa człowieka. Zgodnie z kodeksem cywilnym jestem w stanie wyższej konieczności. Gdybym nie wykonał tego zadania zastępstwa, musiałbym odwołać spektakl, na który są już sprzedane bilety (...). W stanie wyższej konieczności jestem zmuszony złamać tę uchwałę i zagrać w "Dziadach", oczywiście bez wynagrodzenia - powiedział dziennikarzom dyrektor teatru.
Według Głuchowskiego Iwona Gibas daje do zrozumienia w argumentach podniesionych w uchwale zarządu, że nie ma on czasu na grę w "Dziadach" przez natłok innych obowiązków. - Nie mogę zatrudnić zastępcy do spraw administracyjno-technicznych, gdyż jestem odwoływany (...). Krótko mówiąc, (według urzędu - red.) nie mogę tego zrobić (zagrać w "Dziadach" - red.), ponieważ nie mam czasu. Nie dysponuję czasem wolnym (...). Urząd to robi w trosce o mnie - ironizuje dyrektor.
Urząd marszałkowski próbuje odwołać dyrektora
To kolejna odsłona sporu, który toczy się między Teatrem Słowackiego w Krakowie a prowadzącym tę instytucję Urzędem Marszałkowskim Województwa Małopolskiego.
W lipcu informowaliśmy, że marszałek województwa ogłosił konkurs na nowego dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. W odpowiedzi pracownicy teatru wydali oświadczenie, w którym wyrazili "pełne poparcie dla kandydatury Krzysztofa Głuchowskiego", obecnego kierownika tej sceny. Głuchowski kończy swoją kadencję 31 sierpnia 2024 roku.
Działania urzędu wymierzone w dyrektora teatru swój początek mają w 2021 roku, kiedy na deskach Słowackiego wystawione zostały "Dziady" w reżyserii Mai Kleczewskiej. Barbara Nowak, związana z PiS małopolska kuratorka oświaty, wydała wówczas stanowisko, w którym napisała, że "spektakl ten zawiera interpretacje nieadekwatne i szkodliwe dla dzieci i uczniów".
Niedługo potem urzędnicy wszczęli procedurę odwołania dyrektora Głuchowskiego, która do tej pory nie została zakończona. Zdaniem pracowników teatru działania urzędu to zemsta za "Dziady". Przedstawiciele władz wojewódzkich jak dotąd odpierali jednak ten argument, wskazując, że nie doszło do jakiejkolwiek próby cenzury ani karania dyrektora za jego działalność twórczą. Głuchowskiego od początku bronili pracownicy i aktorzy kierowanego przez niego teatru.
Źródło: "Fakty" TVN, tvn24.pl