Pracownicy Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon zarzucają wicedyrektorce mobbing. W czwartek w placówce rozpoczęła się kontrola Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego w tej sprawie, trwa też kontrola wewnętrzna. To nie koniec – posłanka Daria Gosek-Popiołek zawiadomiła o sytuacji Państwową Inspekcję Pracy.
Małopolskie Centrum Nauki Cogiteon zostało oddane do użytku w czerwcu, a na jego otwarciu przemawiał noblista w dziedzinie fizyki sir Roger Penrose. Budowa opóźniła się niemal o rok (wcześniej otwarcie zapowiadano na sierpień 2023). Wewnątrz znajdują się między innymi wystawa z urządzeniami interaktywnymi, laboratoria, pracownie edukacyjne i przestrzeń konferencyjna.
"Cogiteon będzie rozbudzać zamiłowanie do nauki, pomagać zrozumieć świat, budować postawę kreatywności, otwartości i nawyk samodzielnego myślenia" - czytamy na stronie centrum.
Zarzucają wicedyrektorce mobbing
Relacje pracowników Cogiteonu, opublikowane przez portal Interia.pl, brzmią dużo mniej optymistycznie. Ich bohaterką jest wicedyrektorka jednostki, Aneta Wądrzyk. Współpracownicy zarzucają jej, że wulgarnie ich wyzywała, wyrywała z rąk dokumenty przyniesione do działu kadr i telefony, a płaczącej podczas konfrontacji pracownicy zabraniała wyjść do łazienki i wyśmiewała się z niej.
Miała też chwalić się, że osobiście udaremniła przyjazd karetki do nieprzytomnej kobiety (według dziennikarzy: po zażyciu nieustalonych tabletek oraz alkoholu), znalezionej na terenie centrum – wszystko po to, by uniknąć "prokuratury na głowie".
Zapytaliśmy o tę sytuację Piotra Szymańskiego, dyrektora Cogiteonu, który potwierdził, że dotyczyła ona osoby pracującej w centrum i miała miejsce podczas dyżuru Anety Wądrzyk.
"Z pozyskanych przeze mnie informacji wynika, że w momencie przybycia Pani A. Wądrzyk na miejsce zdarzenia, od wezwania karetki przez pracownika ochrony minęło już ponad 40 min. W tym momencie osoba ta była już świadoma i był z nią kontakt, a z poszlak wynikało, że była ona prawdopodobnie po spożyciu alkoholu (pusta butelka po wódce w pomieszczeniu). Pani Dyr. Wądrzyk w związku z tym zdecydowała o odwołaniu karetki, uznając jej przyjazd w tym momencie za niezasadny. Osoba ta została odwieziona do domu (na jej prośbę), po tym incydencie złożyła wniosek o rozwiązanie umowy o pracę" - czytamy w mailu, przesłanym do naszej redakcji przez Szymańskiego.
Pracownicy złożyli formalne zgłoszenia
Cytowani w tekście pracownicy mówią też o próbach zgłoszenia problemów z wicedyrektorką, jednak dyrektor Piotr Szymański miał stwierdzić, że jeśli chodzi o Wądrzyk, to "nie ma sensu zaczynać rozmowy", oraz że "gdyby on przejmował się wszystkim, co o nim mówią, nie byłby dyrektorem". To miała być reakcja na skargę pracownika o tym, że przełożona obrzuca go wyzwiskami.
Pytany przez tvn24.pl o przytaczane sytuacje dyrektor Cogiteonu odpisał: "Pracownicy przed publikacją Interii nie zgłaszali pracodawcy opisywanych w artykule zachowań/sytuacji. Rozmowy, indywidulane lub na spotkaniach, w których brałem udział, dotyczyły bieżących spraw merytorycznych oraz organizacji pracy i przekazywania informacji (w tym sposobu ich przekazywania)". Zaznaczył też, że w tym roku zatrudnienie w instytucji zwiększyło się ponad dwukrotnie, przeprowadzono także zmianę struktury organizacyjnej, przez co "zdarzają się sytuacje chaosu informacyjnego, nieprecyzyjnych poleceń itd.". Szymański zapewnił, że w takich sytuacjach dyrekcja i kierownicy komórek próbowali reagować na bieżąco.
"Zdania odnoszącego się do Pani Wądrzyk w ogóle sobie nie przypominam" – dodał. Potwierdził, że po publikacji artykułu kilkoro pracowników złożyło formalne zgłoszenia dotyczące opisywanych w nim sytuacji.
Kontrole w Cogiteonie
Obecnie, jak przekazał Małopolski Urząd Marszałkowski, w Cogiteonie trwają dwie kontrole – wewnętrzna, prowadzona przez dyrektora Szymańskiego, oraz zewnętrzna - z Urzędu Marszałkowskiego, który zarządza centrum jako instytucją. Jak tłumaczy rzeczniczka UM Magdalena Opyd, urząd nie ma bezpośredniego wpływu na pracowników placówki, poza jej dyrektorem.
Piotr Szymański, pytany o podjęte kroki, przekazał, że "zgłoszenia pracowników zostaną rozpatrzone zgodnie z procedurą antymobbingową", potwierdził też kontrolę z urzędu marszałkowskiego.
Opyd w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu przekonuje, że "nieprawdą jest jakoby zarząd województwa małopolskiego był informowany na bieżąco o niestosownych zachowaniach pani Anety Wądrzyk względem pracowników".
Według komunikatu UM dowiedział się o sprawie 13 i 14 lipca, kiedy na tamtejsze skrzynki trafił anonimowy list, podpisany "Pracownicy Cogiteonu".
"W jego wyniku już 15 lipca (poniedziałek) odbyło się spotkanie dyrekcji placówki z członkiem zarządu odpowiedzialnym za obszar małopolskiej kultury, niezwłocznie zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające mające na celu zbadanie sytuacji oraz zlecona została kontrola doraźna" – podaje urząd. Zakres kontroli to mobbing (w terminie niezwłocznym) oraz zamówienia publiczne i umowy partnerskie zawierane przez instytucję na realizację współpracy w zakresie wydarzeń (do końca 2024 roku).
"Kontrola w powyższym zakresie jest już realizowana przez Biuro Audytu i Kontroli Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego" – przekazała rzeczniczka.
Podała też, że Aneta Wądrzyk przebywa obecnie na urlopie, co potwierdził dyrektor placówki. Z tego względu nie udało nam się skontaktować z wicedyrektorką - w jej imieniu wypowiadał się dyrektor.
Po doniesieniach medialnych sprawą zainteresowała się także posłanka Razem Daria Gosek-Popiołek. "Przywołane sytuacje: upokarzanie pracowników, nękanie ich, noszą znamiona mobbingu. Zwłaszcza, że w artykule pracownicy podkreślają, że działania pani dyrektor Wądrzyk wywoływały u nich określone skutki: utratę pewności siebie, zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, stres, a także poczucie lęku. W przypadku instytucji kultury, której organizatorem jest samorząd, tym bardziej powinniśmy wymagać stosowania się do kodeksu pracy, szczególnej dbałości o warunki pracy i prawidłowe relacje między podwładnymi a dyrekcją, a wreszcie poszanowania godności każdego pracownika" – stwierdziła polityczka w opublikowanym we wtorek oświadczeniu. Złożyła zawiadomienie w tej sprawie w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Krakowie.
Beata Szydło: dla nieodpowiednich zachowań nie może być tolerancji
Aneta Wądrzyk, podobnie jak była premier Beata Szydło, pochodzi z Brzeszcz. To tam zaczęła się jej urzędniczo-polityczna kariera. Pełniła między innymi kierownicze stanowisko w lokalnym centrum kultury. Później była dyrektorką Centrum Kultury i Wypoczynku w Andrychowie.
Była premier skomentowała sprawę Cogiteonu. "Co do osoby, która budzi kontrowersje, to liczę na odpowiednie zachowanie jej obecnego kierownictwa. Dla nieodpowiednich zachowań nie może być tolerancji" - napisała europosłanka PiS.
Jednocześnie oświadczyła, że informacje o "rzekomej 'protekcji' i 'asystentce' to wyssane z palca brednie".
Warto zauważyć, że karierę w Brzeszczach również zaczęła inna postać związana z Cogiteonem – Iwona Gibas, była dyrektorka biura poselskiego Beaty Szydło. Obecnie w Urzędzie Marszałkowskim jest odpowiedzialna za kulturę i została zaproszona na otwarcie centrum. Jak potwierdziła rzeczniczka UM, Gibas była obecna podczas spotkania w sprawie mobbingu w Cogiteonie.
Źródło: tvn24.pl / interia.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Art Service