29-latek był poszukiwany do odbycia kary aresztu. Wpadł, bo, jak informuje policja, pojawił się na nagraniu z podpalania traw. W pożarze, który wybuchł w czwartek w Końskich (woj. świętokrzyskie), spłonęło blisko 30 arów traw i ogrodzenie jednej z posesji. Podejrzany o wzniecenie ognia usłyszał zarzut, odpowie za wykroczenie.
Blisko 30 arów traw spłonęło w pożarze, do którego doszło w czwartek w Końskich. Ogień rozprzestrzenił się na powierzchni odpowiadającej prawie połowie pełnowymiarowego boiska piłkarskiego i przeniósł się na ogrodzenie jednej z posesji, nadpalając ją. Pożar został ugaszony przez strażaków.
Policja: 29-latek był osobą poszukiwaną
Po zdarzeniu mundurowi zabezpieczyli okoliczny monitoring. Jak się okazało, kamera nagrała sprawcę.
"Mając rysopis mundurowi zaczęli poszukiwania. Na terenie miasta zauważyli mężczyznę, opowiadającego rysopisowi, który na widok policjantów zaczął się nerwowo zachowywać i uciekać. Stało się więc jasne, z kim mogą mieć do czynienia" - czytamy w komunikacie Komendy Powiatowej Policji w Końskich.
Okazało się, że 29-latek ma na sumieniu inne przewinienia. Był poszukiwany do odbycia 15 dni kary zastępczej aresztu za popełnione w przeszłości wykroczenie, dlatego od razu trafił za kratki.
Jak poinformowała nas sierżant Magdalena Łuczyńska z koneckiej policji, mężczyzna usłyszał zarzut "sprowadzania zagrożenia pożarowego". To wykroczenie zagrożone karą aresztu, grzywny albo nagany.
Funkcjonariusze zaznaczają, że podczas interwencji 29-latek zachowywał się wulgarnie, utrudniał czynności i nie chciał podać swoich danych, za co również odpowie przed sądem.
Wypalanie traw. Statystyki, kary, skutki dla przyrody
Od początku roku już prawie trzy tysiące razy strażacy wyjeżdżali do interwencji związanych z wypalaniem traw. Tylko w jeden z marcowych weekendów, jeszcze przed początkiem wiosny, konecka straż pożarna była wzywana do 17 pożarów traw i nieużytków.
Tymczasem, jak przekonują nie tylko służby, ale i organizacje ekologiczne, to działanie bezsensowne, ryzykowne i niszczycielskie dla natury.
Czytaj też: Wysoka grzywna, a nawet kara pozbawienia wolności na 10 lat. Polacy i tak wypalają trawy na masową skalę
Zakaz wypalania traw określony został w ustawie o ochronie przyrody oraz w ustawie o lasach, a Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę nagany, aresztu lub grzywny, której wysokość może wynieść od 5 tys. do 20 tys. zł. Jeśli w wyniku podpalenia trawy dojdzie do pożaru, który sprowadzi zagrożenie utraty zdrowia lub życia wielu osób albo zniszczenia mienia wielkich rozmiarów, wtedy sprawca - zgodnie z zapisami Kodeksu karnego - podlega karze pozbawienia wolności nawet do 10 lat.
Jak zaznacza Państwowa Straż Pożarna, wypalanie traw prowadzi do nieodwracalnych, niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym, m.in. do wyjałowienia ziemi i zahamowania naturalnego rozkładu resztek roślinnych oraz asymilacji azotu z powietrza. - Do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi, jak i zwierząt - wyjaśnił. Podkreślił, że wypalanie traw jest również przyczyną wielu większych pożarów, które niejednokrotnie prowadzą do wypadków śmiertelnych. Rocznie w tego rodzaju zdarzeniach śmierć ponosi kilkanaście osób.
W obecnym roku doszło już do śmierci w wyniku wypalania traw. 7 marca w dzielnicy Gorzków w Nowym Sączu przy ul. Gucwy w pogorzelisku znaleziono ciało mężczyzny.
W 2022 roku w całym kraju strażacy odnotowali 48 232 pożary traw, w których zginęło 12 osób, a 127 odniosło obrażenia. Straty finansowe spowodowane pożarami traw oszacowano na ponad 45,6 miliona złotych.
Źródło: PSP w Końskich, KPP w Końskich, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Końskich