Wycinka drzew w ramach przebudowy skrzyżowania przy największym świętokrzyskim szpitalu zostanie ograniczona. To efekt protestów mieszkańców Kielc, którzy domagali się ocalenia roślin. Pod topór miało iść między innymi 18 drzew rosnących przy ulicy Karczówkowskiej. Według zapowiedzi urzędu teraz w planach jest ścięcie jedynie dwóch. Dziewięć pozostanie na swoich miejscach, a siedem ma być przesadzonych. Jednak inwestycja i tak będzie wiązała się z wycinką.
Wojewódzki Szpital Zespolony, Świętokrzyskie Centrum Onkologii i ogród botaniczny - to instytucje z myślą, o których urzędnicy chcą przebudować skrzyżowanie ulic Karczówkowskiej, Jagiellońskiej i Kamińskiego w Kielcach. Inwestycja budziła kontrowersje, bo poprawa sytuacji komunikacyjnej tego obszaru może nastąpić kosztem zieleni.
Początkowo w okolicy inwestycji do wycinki przeznaczono 100 drzew. Później ta liczba zmniejszyła się do 84, pojawił się też plan zasadzenia w zamian 86 innych drzew. Po protestach mieszkańców zakres wycinki ponownie zmniejszono, tym razem do co najwyżej 70. Uchronione przed toporem zostało 16 drzew - dziewięć z nich pozostanie na swoim miejscu, a siedem zostanie przesadzonych.
"Dużo osiągnęliśmy, ale pozostaje niedosyt"
Mieszkańcy i działacze społeczni, którzy od czerwca bronili drzew przed planowaną wycinką, przyznają, że wypracowane rozwiązanie to kompromis. - W ramach tego kompromisu urzędnicy obiecali nasadzenia zastępcze, a także budowę w najbliższym sąsiedztwie zieleńca, miejsca wypoczynku z małą architekturą - powiedział nam Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia Przyjazne Kielce.
Aktywista dodaje, że "być może nie byłoby takiego zamieszania, gdyby w ciągu ostatniego roku nie było już innych wycinek". Za przykład podaje kilkanaście kasztanowców przy jednej z inwestycji, a także wierzby w parku, przy której młodzi zakochani chętnie robili sobie zdjęcia. - Planowana wycinka przy ulicy Karczówkowskiej przelała czarę goryczy - komentuje Stawicki.
- Czy jesteśmy zadowoleni? Na pewno dużo osiągnęliśmy, ale pozostaje niedosyt. Chcielibyśmy zachować to miejsce takim, jakim było, zielonym. Dlatego propozycja utworzenia ogrodu w najbliższym sąsiedztwie inwestycji spodobała się mieszkańcom - ocenia w rozmowie z tvn24.pl jedna z organizatorek protestów, Agata Marjańska.
- Cieszymy się z kompromisu, ale osoby, które sadziły te drzewa, od dzieciństwa są z tym miejscem związane i czują niedosyt. To jest najstarsza aleja w Kielcach, historyczna - podkreśla Marjańska.
Część drzew, które rosną przy planowanej inwestycji, ma ponad 50 lat.
Mają być przesadzone, ale mogą się nie przyjąć
Siedem drzew, które kolidują z inwestycją, ma rosnąć w nowych miejscach, ale wszystkie - jak zapewnia miasto - w najbliższym otoczeniu. To jednak, czy za kilka lat wciąż będą częścią okolicy, pozostaje jednak niewiadomą. Dlaczego?
- Przesadzanie starych drzew obarczone jest dużym ryzykiem. Zobaczymy, czy będzie ono skuteczne. Czasem drzewo przyjmuje się w nowym środowisku bez żadnego problemu. Czasem przez kilka lat wygląda, jakby obumarło, a potem odżywa. Może być też odwrotnie. Najpierw wygląda, jakby się przyjęło, a po paru latach zaczyna obumierać - mówi nam Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg (MZD) w Kielcach.
Skrzydło dodaje, że miasto szuka wyspecjalizowanej firmy, która zajmie się przesadzeniem drzew. Trudno jednak określić, ile będzie to kosztowało.
W przypadku innej inwestycji - planowanej przebudowy skrzyżowania ulic Jaworskiego, Piłsudskiego i Zapolskiej - przeniesienie w inne miejsce pięciu drzew ma kosztować około 50 tysięcy złotych.
Dziesiątki drzew do wycięcia
Mimo uratowania kilkunastu drzew przy ulicy Karczówkowskiej, miejscy urzędnicy zaznaczają, że inwestycja i tak będzie się wiązała z wycinką. Może to dotyczyć łącznie nawet 70 drzew.
Czytaj też: Tak Poznań przesadzał i przesadza drzewa
- Jeśli drzewo rośnie na styku z projektowaną infrastrukturą, to będziemy próbowali je zachować. Jednak te drzewa, które rosną na samym środku planowanej jezdni lub parkingów, będą wycięte. Wiele z nich to drzewa owocowe. Parkingi w tym miejscu są konieczne, bo zaoferują nowe miejsca postojowe dla osób przyjeżdżających do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, Świętokrzyskiego Centrum Onkologii i do ogrodu botanicznego. To paląca potrzeba, bo deficyt miejsc jest ogromny - zaznacza rzecznik prasowy MZD.
W zamian za wycinkę urzędnicy obiecują zasadzenie 86 nowych drzew (grusz, jesionów, klonów i lip) i ponad 1300 metrów kwadratowych krzewów.
Dlaczego nie rondo?
Zdaniem aktywistów wycinkę można byłoby jeszcze bardziej ograniczyć, gdyby kilka lat temu władze wybrały inny wariant skrzyżowania. - Był pomysł budowy ronda turbinowego zamiast klasycznego skrzyżowania, jednak ta koncepcja przepadła. A później jakakolwiek zmiana projektu groziłaby utratą środków z Programu Inwestycji Strategicznych - powiedział nam Arkadiusz Stawicki.
Całkowity koszt zadania oszacowano na około 33 miliony złotych, przy czym rządowe wsparcie wynosi 95 procent. Chodzi więc o niebagatelną kwotę.
Rzecznik MZD podkreśla jednak, że "projektanci na podstawie wielu czynników uznali, że skrzyżowanie tradycyjne, sterowane sygnalizacją, będzie optymalne w tym miejscu". - Rondo turbinowe dwupasowe wymaga sporej zajętości terenu, także zastosowanie takiego rozwiązania najprawdopodobniej spowodowałoby ingerencję w drzewostan. Być może nawet większą - dodaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Przyjazne Kielce