16-latek spadł z sanek ciągniętych za samochodem i wpadł do przydrożnego rowu. Z obrażeniami został przewieziony do szpitala. Policjanci przypominają, że tego typu kulig może mieć poważne konsekwencje dla kierowcy - nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Do niebezpiecznej sytuacji podczas kuligu doszło 3 grudnia na jednym z osiedli w miejscowości Grybów (woj. małopolskie). Na drodze gminnej 18-letni mężczyzna zorganizował kulig za samochodem osobowym, do którego przypiął sanki.
Gdy pojazd je ciągnął, w pewnym momencie pierwsze sanki wywróciły się, a siedzący na nich 16-latek wpadł do przydrożnego rowu. Poszkodowany chłopak, z niegroźnymi obrażeniami, został przewieziony do szpitala, a na miejscu czynności wykonywali policjanci z zespołu wypadkowego Wydziału Ruchu Drogowego sądeckiej komendy. Jak ustalili, kierujący samochodem był trzeźwy.
Poważne konsekwencje zimowej zabawy
Okoliczności zdarzenia badają funkcjonariusze z miejscowego komisariatu, apelując do innych amatorów podobnych przejażdżek o rozwagę.
- Zgodnie z przepisami ruchu drogowego, na drogach obowiązuje zakaz ciągnięcia za pojazdem kierującego hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, osoby na sankach lub innym podobnym urządzeniu, zwierzęcia lub ładunku. Zatem kulig za samochodem jest niedozwolony, a jego organizacja jest wykroczeniem, za które kierowca może zostać ukarany mandatem w wysokości 300 złotych i 10 punktami karnymi - uczula Małopolska Policja.
Jak podkreśla, jeżeli sprawa trafi do sądu, jego organizator może otrzymać jeszcze wyższą grzywnę.
- Natomiast jeśli podczas kuligu za samochodem dojdzie do wypadku, którego skutkiem będzie ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, sprawcy grozi kara pozbawienia wolności nawet do ośmiu lat - dodaje.
Źródło: tvn24.pl/KWP Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock