Na Placu Solidarności w Gdańsku zebrało się w sobotę kilkadziesiąt osób z balonikami i zniczami. Podczas spotkania uczczono pamięć ośmioletniego Kamila z Częstochowy, który został zakatowany przez ojczyma.
W nieoficjalnej uroczystości w Gdańsku uczestniczyło około 30 osób, głównie kobiet z dziećmi. Zgromadzone zapaliły znicze i wypuściły w niebo białe i niebieskie baloniki.
- Dzisiaj o godz. 13 odbył się w Częstochowie pogrzeb Kamila, większość z nas nie mogła w nim uczestniczyć, więc postanowiłyśmy zorganizować takie spotkanie; kto chciał mógł przyjść, zapalić znicz, wypuścić balonik czy zostawić misia - mówiła Dorota Dey, jedna z organizatorek spontanicznego spotkania.
- Jesteśmy matkami, mamy dzieci, które kochamy ponad życie i ciężko nam patrzeć na cierpienie innych dzieci - wyjaśniła.
"Niewyobrażalna tragedia"
Spotkanie o godz. 13 (w momencie rozpoczęcia mszy pogrzebowej w Częstochowie) na Placu Solidarności w Gdańsku, poza Dorotą Dey, współorganizowała również Magdalena Lewandowska, która podkreśliła, że spotkanie w Gdańsku ma na celu zjednoczenie się ludzi z bliskimi Kamilka. - Chodzi o jego pamięć. Chcemy oddać mu hołd za jego cierpienie i podkreślić, żeby ludzie nie byli obojętni i reagowali, kiedy dzieje się coś złego - mówiła.
Dodała, że jej, jako matce, kiedy czytała o tragedii 8-letniego Kamila "pękało serce". - Mam 6-letniego syna i starszą córkę i jest to dla mnie niewyobrażalna tragedia - podkreśliła.
Zebrani po godz. 13 wypuścili w niebo biało-niebieskie balony i wznieśli okrzyk protestu przeciw przemocy wobec dzieci oraz osób starszych.
"To jest niewyobrażalne, żeby tak maltretować, tak bić dzieci"
W sobotę spotkali się również mieszkańcy Łowicza. Na tamtejszym rynku zebrało się kilkanaście osób, które w milczeniu przeszły pod katedrę i tam złożyły kwiaty i znicze. Symbolem spotkania była biała róża z czarną wstążką. - Włączyliśmy się, żeby było widać, że nie godzimy się na przemoc, na przemoc domową zwłaszcza, wyszliśmy też naprzeciw tym, którzy potrzebowali tego spotkania, tego zaznaczenia swojej niezgody na to, co się działo – wyjaśniła Magdalena Przyżycka, prezeska stowarzyszenia Łowickie.pl
Czytaj też: Ostatnie pożegnanie ośmioletniego Kamila. "Rodzice są po to, żeby kochać, a nie być katami"
- To jest protest z mojej strony wobec tego, co się dzieje u nas w kraju z dziećmi. To jest nie do pomyślenia, to jest niewyobrażalne, żeby tak maltretować, tak bić dzieci, dla mnie to jest niepojęte – mówiła pani Ewa, mieszkanka Łowicza.
Nie tylko jej trudno jest uwierzyć w tragedię, która spotkała Kamila. Głosów oburzenia na wszystko, co doprowadziło do śmierci dziecka, nie brakuje. - Bulwersuje mnie niemoc instytucji, że to było zgłaszane do różnych miejsc i nikt nie zareagował, no i to, że rodzice są chyba po to, żeby kochać dzieci, a nie być ich katami. Takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Sama jestem mamą i mam dziecko w podobnym wieku to jest po prostu straszne – przyznała inna uczestniczka łowickiej manifestacji, pani Anna.
Pamięć Kamila uczczono też w innych miastach Polski, między innymi w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu, Otwocku i Gliwicach.
CZYTAJ TAKŻE: Śmierć Kamila a działanie systemu. Od dawna jest propozycja zmiany, dlaczego "temat ucichł"?
Pogrzeb Kamila z Częstochowy
Uroczystości pogrzebowe Kamila odbyły się o godz. 13 w kościele pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus w Częstochowie.
Katowany przez ojczyma ośmiolatek był przez ponad miesiąc leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł w poniedziałek rano.
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami – rozległymi oparzeniami i złamaniami - przetransportowano do katowickiego szpitala śmigłowcem.
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone dotychczas przez częstochowską prokuraturę, zostało przed kilkoma dniami przeniesione do Gdańska. Ojczym Kamila, który na początku kwietnia został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa i znęcania się nad Kamilem ze szczególnym okrucieństwem, po śmierci chłopczyka ma mieć zmieniony zarzut na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, zaś matka, podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa w znęcaniu się nad chłopcem, może odpowiedzieć za pomoc w zabójstwie. Także ona jest aresztowana.
ZOBACZ TEKST PREMIUM: Kamil cierpiał tyle dni. A gdzie wy wtedy byliście?
Drugi wątek śledztwa dotyczy niedopełnienia obowiązków przez pracowników ośrodków pomocy społecznej w Częstochowie, a także w Olkuszu, gdzie przez pewien czas mieszkała rodzina Kamila oraz działających przy gminach zespołów ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a także przez kuratorów i placówki oświatowe.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że niezależnie od śledztwa prokuratury w sprawie śmierci Kamila, zdecydował się wystąpić do rzecznika dyscyplinarnego sędziów celem wszczęcia postępowania wyjaśniającego wobec sędziów, w związku z podejmowanymi przez nich decyzjami w sprawie opieki nad chłopcem.
Źródło: PAP / TVN24 Kraków