W pożarze romskiej osady w Maszkowicach (woj. małopolskie) zginął dwuletni chłopczyk. Teraz prokuratura wszczyna śledztwo, które ma ustalić przyczyny śmierci dziecka oraz okoliczności, w których doszło do pożaru.
Śledczy wstępnie wykluczyli podpalenie, jednak ostatecznie oceni to biegły z zakresu pożarnictwa. – Na tę chwilę nie ma przesłanek świadczących o tym, że ogień został zaprószony celowo. Śledztwo jest prowadzone pod kątem nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającemu życiu i zdrowiu – informuje Jarosław Łukacz, szef prokuratury rejonowej w Nowym Sączu.
Tragiczny pożar
Do pożaru doszło w minioną środę. - Po przybyciu na miejsce zdarzenia stwierdziliśmy, że pożarem objęty jest cały budynek mieszkalny. Płomienie wydostawały się na zewnątrz poprzez wszystkie otwory okienne, drzwiowe oraz dach. Pożarem objęta była również drewniana przybudówka – relacjonuje dyżurny nowosądeckiej straży pożarnej.
Okazało się, że jedno z dzieci zostało w budynku. Strażacy starali się je odnaleźć, jednak bez skutku.
- Próbowaliśmy wejść do wnętrza budynku oraz przybudówki, jednak z powodu wysokiej temperatury i silne zadymienie na początku przeszukaliśmy tylko cześć pomieszczeń – tłumaczy dyżurny.
Na zwęglone ciało dziecka strażacy natknęli się dopiero podczas usuwania nadpalonego wyposażenia oraz elementów konstrukcyjnych. Cała akcja ratowniczo-gaśnicza trwała ponad sześć godzin.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: PSP Nowy Sącz