Posłowie Lewicy Anita Sowińska i Andrzej Szejna zawiadomili prokuraturę w sprawie zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Zdaniem parlamentarzystów kolejni ministrowie odpowiedzialni za środowisko - Michał Woś, Michał Kurtyka i Anna Moskwa - mieli złamać prawo, wycinając z parku narodowego fragment Łyśca. To wzgórze, na którym znajduje się klasztor oblatów. Wcześniej nieprawidłowości wytknęli rządowi kontrolerzy NIK.
Posłowie Lewicy Anita Sowińska i Andrzej Szejna złożyli do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez trzech kolejnych ministrów klimatu - Michała Wosia, Michała Kurtyki i Anny Moskwy. Mieli oni, zdaniem parlamentarzystów, przyczynić się do "wydania bezprawnego rozporządzenia Rady Ministrów" oraz nie dostosować się do opinii Najwyższej Izby Kontroli w sprawie zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Na początku 2022 roku ze szczytu Łyśca, na którym znajduje się klasztor Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, z obszaru parku narodowego wyłączone zostały trzy działki. Decyzja zapadła pomimo protestów aktywistów, Polskiej Akademii Nauk i Rady Naukowej ŚPN. Jesienią na rządowym rozporządzeniu suchej nitki nie zostawili kontrolerzy NIK, według których "stanowiło to naruszenie art. 10 ust. 1a ustawy o ochronie przyrody". Najwyższa Izba Kontroli wnioskowała o cofnięcie zmian. Bezskutecznie.
Likwidacja lub zmniejszenie obszaru parku narodowego następuje wyłącznie w razie bezpowrotnej utraty wartości przyrodniczych i kulturowych jego obszaru.
Szejna: park narodowy rozgrabiony przez PiS
O wykup działek leżących na tyłach klasztoru starają się zakonnicy. Koordynator medialny Polskiej Prowincji Oblatów ojciec Paweł Gomulak w rozmowie z tvn24.pl podkreślał, że to "sprawiedliwość dziejowa", ponieważ znajdujące się na wyłączonym z parku narodowego obszarze zabudowania historycznie były częścią klasztoru. Wniosek o sprzedaż nieruchomości należących do Skarbu Państwa z 99-procentową bonifikatą oblaci wysłali do starostwa powiatowego w Kielcach. Jak poinformowała nas w listopadzie rzeczniczka starostwa Agnieszka Madetko, wniosek ten "znajduje się w stadium analizy pod kątem możliwości jego realizacji".
- Starosta Kielecki pan Stanisław Gębski z PiS dalej proceduje i stara się za wszelką cenę przekazać za bezcen oblatom tę część Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Wyślemy do niego pismo, w którym poinformujemy go, że jego działania są bezprawne - oświadczył teraz poseł Andrzej Szejna. - Jeżeli dopuścimy do tego, aby Świętokrzyski Park Narodowy został rozgrabiony przez PiS na rzecz Kościoła, to będzie można to robić w całej Polsce - dodał polityk.
Przedstawiciele Lewicy uważają, że gdyby procedowanie wniosku o sprzedaż działek to "bezczelność ze strony starostwa". - Kościół również jest bezczelny, że przyjmuje takie drogie prezenty i to przed wyborami. Jak inaczej to nazwać, jak nie łapówką przed wyborami - oceniła posłanka Anita Sowińska.
Starosta kielecki Mirosław Gębski nie chce się odnosić do sprawy. Zwrócił jedynie uwagę, że podczas konferencji politycy Lewicy zwracali się do "Stanisława Gębskiego". - Powinni przynajmniej sprawdzić, jak nazywa się starosta kielecki. Nie będę komentował tego wystąpienia - powiedział PAP samorządowiec.
Członek Rady Naukowej ŚPN: groźny precedens
Po publikacji raportu NIK profesor Jan Urban z Instytutu Ochrony Przyrody PAN, członek Rady Naukowej ŚPN, podkreślił w rozmowie z tvn24.pl, że rozporządzenie Rady Ministrów zmieniające granicę parku narodowego to "groźny precedens, całkowicie niezgodny z duchem ustawy o ochronie przyrody". Naukowiec wskazywał, że "nie można szatkować obszarów chronionych i zamieniać jednych na drugie".
Z odpowiedzi, jakie po naszych pytaniach otrzymaliśmy od Ministerstwa Klimatu i Środowiska, wynika, że rząd nie zamierza wycofać się z bezprawnej - zdaniem kontrolerów NIK - zmiany granic.
Czytaj też: Farma fotowoltaiczna w miejscu bytowania orlików i żubrów? Wójt wydał decyzję. Ekolodzy protestują
"Wyłączone z obszaru Parku nieruchomości są zlokalizowane w otoczeniu budynków oraz budowli na Świętym Krzyżu. Wyłączone zostały wyłącznie działki zagospodarowane, o dużym stopniu przekształceń antropogenicznych" - poinformowało nas ministerstwo w odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego w ogóle podjęto decyzję o wyłączeniu spornych działek z terenu parku.
Do krytycznych wniosków kontrolerów NIK nie odnieśli się wprost ani przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Przedstawiciele ministerstwa zaznaczają, że zgodnie z rozporządzeniem w granice ŚPN - w zamian za wyłączone działki o powierzchni 1,35 hektara na szczycie Łyśca - włączono inne tereny, znajdujące się do tej pory w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, leżące na terenie gminy Waśniów. Ich łączna powierzchni wynosi 62,5 hektara, dlatego rząd uważa, że prawa nie złamał, bowiem nie doszło do zmniejszenia powierzchni całego parku narodowego.
- Gdyby uznać to za zgodne z prawem, z Tatrzańskiego Parku Narodowego można by było wykroić Kasprowy Wierch, by całkowicie przeznaczyć jego stoki na użytek narciarzy, w zamian włączając do parku Puszczę Niepołomicką pod Krakowem, byle tylko obszar włączany do parku nie był mniejszy niż wyłączany - komentował dla tvn24.pl argumentację ministerstwa profesor Jan Urban.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24