Kilka dni temu do Fundacji Psi Azylek w Dębicy wpłynęła wiadomość, że na jednej z posesji przy ulicy Grunwaldzkiej w Dębicy znajduje się kot, który może potrzebować pomocy. - Pani relacjonowała, że wygląda jakby był chory - mówi tvn24.pl Irena Nowak, szefowa Fundacji Psi Azylek.
Kot miał w głowie kilka śrutów. "Ktoś musiał do niego strzelać i to nie jedna osoba"
Na miejsce pojechał wolontariusz współpracujący z dębicką fundacją. Zwierzę zostało przetransportowane do weterynarza. Tam, po pierwszych oględzinach okazało się, że ma w głowie kilka śrutów. - Ktoś musiał do niego strzelać i to nie jedna osoba, bo kot by uciekał. To wygląda tak, jakby jedna osoba przytrzymywała zwierzę, a druga do niego strzelała z broni śrutowej - twierdzi prezeska Fundacji Psi Azylek. I dodaje: - Przyznam szczerze, że kiedy go zobaczyłam, polały mi się łzy. Patrząc na jego obrażenia - zakrwawiony pyszczek, widoczne śruty w głowie, złość mieszała się z ogromnym smutkiem i rozpaczą, że ktoś dokonał takiego bestialstwa. Pomagamy od kilku lat i wiele widzieliśmy, ale z takim bestialstwem mamy do czynienia po raz pierwszy.
Czytaj też: Kundelek z krwawymi ranami błąkał się po lesie. Po badaniach okazało się, że ma w ciele pięć śrutów
Kot stracił oko, przechodzi badania
Kot został przetransportowany do przychodni weterynaryjnej w Krakowie. Tam usunięto mu część śrucin, przeszedł też specjalistyczne i kompleksowe badania. Okazało się, że jeden ze śrutów przebił podniebienie. Inny uszkodził prawe oko, którego niestety nie udało się uratować i trzeba je było usunąć.
Dzień #5 #ELVISA - kolejne wieści. Nasz kochany kocurek powoli wraca do zdrowia, ale rokowania są jeszcze ostrożne i...
Posted by Fundacja Psi Azylek - OPP KRS 0000714908 on Friday, March 17, 2023
Mimo ogromnego cierpienia, wciąż lgnie do człowieka
Kot dostał na imię Elvis. I mimo ogromnego cierpienia, jakiego doznał, nadal lgnie do człowieka. - Cały czas chce się przytulać, chce być głaskany. To bardzo wzruszające, że po tym wszystkim, co przeszedł, nadal ufa ludziom i chce z nimi przebywać - podkreśla Nowak.
Z ustaleń Fundacji wynika, że Elvis był bezpańskim kotem, mieszkał na jednym z dębickich osiedli, gdzie był dokarmiany przez mieszkańców. - Otrzymaliśmy kilka telefonów od osób, które rozpoznały Elvisa. Kot był lubiany w tym środowisku, wiele osób przyznało, że zaglądał na ich posesje i był przez nich dokarmiany. To kot, który jest przyzwyczajony do człowieka, lubi towarzystwo ludzi. Można przypuszczać, że nawet do oprawcy podszedł z ufnością - opowiada nasza rozmówczyni.
Czytaj też: "Widok szokował, koty były skrajnie zaniedbane". Było ich tam ponad 140, nie wszystkie udało się uratować
Elvis będzie miał nowy dom. "Dzwonią z całej Polski"
Po szczegółowych badaniach kot wróci pod opiekę dębickiej fundacji. Kiedy jego stan poprawi się na tyle, aby mógł opuścić lecznicę, trafi do nowego domu. - Na pewno będzie to kot specjalnej troski, który będzie wymagał specjalnej opieki - podkreśla prezeska Fundacji Psi Azylek.
Jak informuje, zgłosiły się już pierwsze osoby, które chciałyby adoptować Elvisa i stworzyć mu dobry dom. - Jego historia poruszyła ludzi w całej Polsce. Odebraliśmy wiele telefonów między innymi z Wrocławia, Białegostoku, Pomorza. Ludzie pytają o jego stan, oferują wsparcie finansowe na leczenie i nagrodę za wskazanie oprawców. Są też tacy, którzy deklarują chęć przygarnięcia Elvisa. Mamy już pierwsze propozycje, będziemy je dokładnie weryfikować. Musimy mieć pewność, że kocur trafi do dobrego domu - zaznacza Nowak.
Wśród chętnych na adopcję są też osoby, które wcześniej go dokarmiały. - Mógłby więc trafić do ludzi, z którymi wytworzył już więź - mówi.
Czytaj też: Forest stracił we wnykach dwie łapy. "Będzie miał protezy, są chętni na adopcję"
Jest nagroda za wskazanie sprawcy. Szuka go też policja i apeluje do mieszkańców
Fundacja wyznaczyła nagrodę za wskazanie sprawcy lub sprawców postrzelenia kota. W piątek wynosiła już pięć tysięcy złotych, ale fundacja codziennie odbiera telefony od osób, które chcą dołożyć swoją cegiełkę i deklarują wsparcie zbiórki na ten cel.
- Elvis poruszył wiele serc. Mam nadzieję, że jego historia przełoży się na inne traktowanie zwierząt - podsumowuje Nowak.
Czytaj też: Miał skopać jamnika, bo wszedł za nim do urzędu. Zwierzę nie przeżyło
Okoliczności zdarzenia wyjaśnia Komenda Powiatowa Policji w Dębicy. - Nasze działania koncentrują się na ustaleniu sprawcy bądź sprawców tego okrutnego zachowania. Czynności prowadzone są w kierunku znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co - zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt - grozi kara pozbawienia wolności do lat pięciu - mówi nam aspirant sztabowy Jacek Bator, oficer prasowy KPP w Jaśle.
Bator apeluje do osób, które mają jakąkolwiek wiedzę na temat tego zdarzenia, o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Dębicy. - Wszystkim osobom gwarantujemy anonimowość - zapewnia.
Autorka/Autor: ms/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Psi Azylek