Wiele widzieliśmy, ale z takim bestialstwem mamy do czynienia po raz pierwszy - mówi Irena Nowak, prezeska Fundacji Psi Azylek. To tam trafił - znaleziony w Dębicy (Podkarpacie) - kot z kilkoma śrutami w głowie. Zwierzę ledwo przeżyło atak i pod okiem specjalistów powoli dochodzi do siebie. Ma przestrzelone podniebienie, trzeba mu było usunąć jedno oko. Policja szuka sprawcy, za jego wskazanie jest nagroda.
Kilka dni temu do Fundacji Psi Azylek w Dębicy wpłynęła wiadomość, że na jednej z posesji przy ulicy Grunwaldzkiej w Dębicy znajduje się kot, który może potrzebować pomocy. - Pani relacjonowała, że wygląda jakby był chory - mówi tvn24.pl Irena Nowak, szefowa Fundacji Psi Azylek.
Kot miał w głowie kilka śrutów. "Ktoś musiał do niego strzelać i to nie jedna osoba"
Na miejsce pojechał wolontariusz współpracujący z dębicką fundacją. Zwierzę zostało przetransportowane do weterynarza. Tam, po pierwszych oględzinach okazało się, że ma w głowie kilka śrutów. - Ktoś musiał do niego strzelać i to nie jedna osoba, bo kot by uciekał. To wygląda tak, jakby jedna osoba przytrzymywała zwierzę, a druga do niego strzelała z broni śrutowej - twierdzi prezeska Fundacji Psi Azylek. I dodaje: - Przyznam szczerze, że kiedy go zobaczyłam, polały mi się łzy. Patrząc na jego obrażenia - zakrwawiony pyszczek, widoczne śruty w głowie, złość mieszała się z ogromnym smutkiem i rozpaczą, że ktoś dokonał takiego bestialstwa. Pomagamy od kilku lat i wiele widzieliśmy, ale z takim bestialstwem mamy do czynienia po raz pierwszy.
Czytaj też: Kundelek z krwawymi ranami błąkał się po lesie. Po badaniach okazało się, że ma w ciele pięć śrutów
Kot stracił oko, przechodzi badania
Kot został przetransportowany do przychodni weterynaryjnej w Krakowie. Tam usunięto mu część śrucin, przeszedł też specjalistyczne i kompleksowe badania. Okazało się, że jeden ze śrutów przebił podniebienie. Inny uszkodził prawe oko, którego niestety nie udało się uratować i trzeba je było usunąć.
Mimo ogromnego cierpienia, wciąż lgnie do człowieka
Kot dostał na imię Elvis. I mimo ogromnego cierpienia, jakiego doznał, nadal lgnie do człowieka. - Cały czas chce się przytulać, chce być głaskany. To bardzo wzruszające, że po tym wszystkim, co przeszedł, nadal ufa ludziom i chce z nimi przebywać - podkreśla Nowak.
Z ustaleń Fundacji wynika, że Elvis był bezpańskim kotem, mieszkał na jednym z dębickich osiedli, gdzie był dokarmiany przez mieszkańców. - Otrzymaliśmy kilka telefonów od osób, które rozpoznały Elvisa. Kot był lubiany w tym środowisku, wiele osób przyznało, że zaglądał na ich posesje i był przez nich dokarmiany. To kot, który jest przyzwyczajony do człowieka, lubi towarzystwo ludzi. Można przypuszczać, że nawet do oprawcy podszedł z ufnością - opowiada nasza rozmówczyni.
Czytaj też: "Widok szokował, koty były skrajnie zaniedbane". Było ich tam ponad 140, nie wszystkie udało się uratować
Elvis będzie miał nowy dom. "Dzwonią z całej Polski"
Po szczegółowych badaniach kot wróci pod opiekę dębickiej fundacji. Kiedy jego stan poprawi się na tyle, aby mógł opuścić lecznicę, trafi do nowego domu. - Na pewno będzie to kot specjalnej troski, który będzie wymagał specjalnej opieki - podkreśla prezeska Fundacji Psi Azylek.
Jak informuje, zgłosiły się już pierwsze osoby, które chciałyby adoptować Elvisa i stworzyć mu dobry dom. - Jego historia poruszyła ludzi w całej Polsce. Odebraliśmy wiele telefonów między innymi z Wrocławia, Białegostoku, Pomorza. Ludzie pytają o jego stan, oferują wsparcie finansowe na leczenie i nagrodę za wskazanie oprawców. Są też tacy, którzy deklarują chęć przygarnięcia Elvisa. Mamy już pierwsze propozycje, będziemy je dokładnie weryfikować. Musimy mieć pewność, że kocur trafi do dobrego domu - zaznacza Nowak.
Wśród chętnych na adopcję są też osoby, które wcześniej go dokarmiały. - Mógłby więc trafić do ludzi, z którymi wytworzył już więź - mówi.
Jest nagroda za wskazanie sprawcy. Szuka go też policja i apeluje do mieszkańców
Fundacja wyznaczyła nagrodę za wskazanie sprawcy lub sprawców postrzelenia kota. W piątek wynosiła już pięć tysięcy złotych, ale fundacja codziennie odbiera telefony od osób, które chcą dołożyć swoją cegiełkę i deklarują wsparcie zbiórki na ten cel.
- Elvis poruszył wiele serc. Mam nadzieję, że jego historia przełoży się na inne traktowanie zwierząt - podsumowuje Nowak.
Okoliczności zdarzenia wyjaśnia Komenda Powiatowa Policji w Dębicy. - Nasze działania koncentrują się na ustaleniu sprawcy bądź sprawców tego okrutnego zachowania. Czynności prowadzone są w kierunku znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co - zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt - grozi kara pozbawienia wolności do lat pięciu - mówi nam aspirant sztabowy Jacek Bator, oficer prasowy KPP w Jaśle.
Bator apeluje do osób, które mają jakąkolwiek wiedzę na temat tego zdarzenia, o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Dębicy. - Wszystkim osobom gwarantujemy anonimowość - zapewnia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Psi Azylek