Chwila nieuwagi i roweru nie ma. Tak kradną w Krakowie

Rowery giną najczęściej sprzed sklepów i kawiarni
Rowery giną najczęściej sprzed sklepów i kawiarni
Źródło: Anna Brożko, Stanisław Kołton, Jakub Stępak | TVN24 Kraków / Kraków Miastem Rowerów
Krakowscy rowerzyści ostrzegają: to już plaga kradzieży. W internecie pojawia się mnóstwo ogłoszeń od osób, które straciły swój rower. - Średnio w Małopolsce rocznie ginie ich około 1000 – informuje krakowska policja.

- Tylko w jednym tygodniu na Facebooku znalazłem ogłoszenia o zaginięciu miejskiego arkusa z Kurników, cube z Radzikowskiego i górala spod Comarchu – relacjonuje Jakub Stępak z portalu ibikekrakow.pl.

Okradzeni podkreślają, że łupem złodziei padają nie tylko nowe i drogie egzemplarze, ale też te starsze, wysłużone.

- Według naszych ustaleń wynika, że nie wartość roweru liczy się dla złodzieja, ale łatwość, z jaką może go ukraść – twierdzi Katarzyna Padło z małopolskiej policji.

Zabezpieczenie to podstawa

Najczęściej giną rowery, które właściciele zostawiają przed kawiarniami, sklepami czy klubami nieprzypięte.

– Powiedzenie "okazja czyni złodzieja" w tym przypadku jest bardzo trafne – zaznacza Padło.

Apeluje o zabezpieczanie roweru, nawet jeśli oddalamy się tylko na chwilę. Jak pokazują historie rowerzystów, to może się okazać się niewystarczające.

Nie zgłaszają kradzieży

Według danych funkcjonariuszy rowery są kradzione od lat z taką samą intensywnością. Krakowska policja podkreśla, że często właściciele jednośladów nie zgłaszają przestępstwa.

Tak było Z Krzysztofem Wiśniowskim. - Mój rower miał dopiero rok, ale zgubiłem od niego dokumenty przy przeprowadzce. Na dodatek nie spisałem sobie nigdzie numeru ramy. To z czym się miałem zgłaszać? - pyta retorycznie rowerzysta.

Jego pojazd zniknął z klatki w bloku. – Był przypięty do kaloryfera. Na dodatek koło okna, więc było widać go z ulicy, a mimo to złodziej się nie bał, przeciął zapięcie i pewnie odjechał – wspomina Krzysztof.

Kupując nowy rower był rozsądniejszy. – Nie ważne gdzie jadę, zawsze mam przy sobie hartowany łańcuch i gigantyczną kłódkę. Nie ma możliwości, żeby ktoś go przeciął, chyba, że MacGyver – śmieje się Wiśniowski. – No i nie zostawiam go już na klatce, tylko trzymam w mieszkaniu – dodaje.

"Wystarczyło 30 minut"

Przykra sytuacja spotkała też Małgorzatę Radkiewicz, właścicielkę sklepu Bike Belle. Jej rower zniknął tego samego dnia, którego go kupiła. – Był zapięty, mimo to wystarczyło 30 minut, żeby zniknął sprzed sklepu – opowiada Radkiewicz.

Portal ibikekrakow.pl udziela porad, co zrobić, żeby nie paść ofiarą rowerowych złodziei. O rozsądek apeluje też policja.

Autor: koko/mz / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: