- Nie wiemy, czy będzie kiedykolwiek widzieć – rozkładają ręce weterynarze, którzy zajęli się młodą sarną. Znalezione w lesie zwierzę karmione było w niewłaściwy sposób. - Nie każda samotna, młoda sarenka wymaga pomocy - przypominają.
Dwutygodniowa sarna trafiła pod opiekę weterynarzy z przemyskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych.
- Kiedy ją do nas przyniesiono, była niedożywiona. Osoby, które ją znalazły, podawały złe mleko. W nim było za mało kalorii – mówi Radosław Fedaczyński z lecznicy.
Straciła wzrok
Przez niewłaściwe żywienie u Anastazji - tak dostała na imię - nie rozwinął się układ nerwowy. – Najgorszą rzeczą, jaka się stała, jest to, że straciła wzrok. Nie wiemy, czy będzie kiedykolwiek widzieć – mówi Fedaczyński.
Na razie medycy starają się, by zwierzę wróciło do pełni sił. Karmią sarenkę kozim mlekiem.
W rozmowie z portalem tvn24.pl Fedaczyński zaznacza, że nie każda samotna młoda sarenka potrzebuje pomocy. – Mama po urodzeniu zostawia młode. Przychodzi do nich tylko na karmienie – tłumaczy medyk.
Jak dodaje, na przełomie czerwca i lipca można spotkać wiele młodych saren, a lekarze otrzymują dużo telefonów od zaniepokojonych osób. – Jeśli zwierzęciu nic się nie dzieje i nie ma żadnych obrażeń, to najlepiej zostawić je w spokoju – podkreśla Fedaczyński.
Autor: mmw/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu