Ratownicy dotarli do biegaczy, którzy w Nowy Rok wybrali się na Babią Górę i na szczycie zgubili orientację. Kobiecie i mężczyźnie groziła hipotermia.
O działaniach informował prezes Zarządu Głównego GOPR Paweł Konieczny. Przekazał, że kobieta i mężczyzna, będąc na szczycie Babiej Góry w Beskidach, zgubili szlak i zaczęli zejście w złą stronę. - Warunki na Babiej Górze są bardzo trudne, pada deszcz i jest niski pułap chmur, a przebieg szlaków jest niewidoczny. Dodatkowym utrudnieniem jest silny wiatr - informował Paweł Konieczny.
Turyści stracili orientację w terenie, ale na szczęście udało im się skontaktować z ratownikami GOPR i przesłać koordynaty swojego położenia. Okazało się, że są w rejonie kopuły szczytowej, ale nie mogą kontynuować swojej wyprawy i proszą o pomoc.
Schronili się w szałasie, dotarli do nich ratownicy
- Pomocy potrzebowała dwójka biegaczy po południowej stronie Babiej Góry, którzy zbiegając ze szczytu zgubili szlak. Schowali się w szałasie po południowej stronie. Wysłaliśmy do akcji dwójkę naszych ratowników dyżurnych z Markowin-Szczawin oraz około ośmiu ratowników z rejonu Zawoi, a także grupę podhalańską GOPR - informuje Łukasz Kwora, ratownik dyżurny GOPR Beskidy. - Nasi ratownicy z Markowin-Szczawin dotarli już do poszkodowanych. Zostali zabezpieczeni termicznie i są sprowadzani w dół. Są w stanie dobrym, schodzą do naszej stacji o własnych siłach, ale z pomocą ratowników. Generalnie, w górach mamy wszędzie warunki trudne, szczególnie powyżej granicy lasów tam jest silny wiatr, opady deszczu i słaba widoczność. To też jest powodem dzisiejszej akcji - dodaje.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: gopr.pl