Wszyscy Żydzi dzisiaj, wszystkie pokolenia, są tymi, którzy ocaleli z Holokaustu. Mówię to jako ocalały - powiedział rabin Lau Yisrael Meir, przewodniczący Yad Vashem, w czasie ceremonii kończącej Marsz Żywych, który przeszedł z byłego niemieckiego obozu Auschwitz I do Auschwitz II-Birkenau. Marsz prowadziło 42 ocalałych z Zagłady. Wydarzenie odbyło się 80 lat po wybuchu powstania w getcie warszawskim, w 75. rocznicę powstania Izraela i 35. rocznicę pierwszego marszu.
Przed rozpoczęciem marszu organizatorzy podali, że na trasę spod historycznej obozowej bramy głównej "Arbeit macht frei" wyruszy około 10 tys. uczestników. Byli to przede wszystkim młodzi Żydzi z wielu krajów oraz kilkuset polskich uczniów. Sygnałem do wyjścia był dźwięk szofaru, rogu baraniego używanego podczas ceremonii religijnych. Marsz prowadziło 42 ocalałych z Holokaustu, w tym Halina Birenbaum z Izraela, która ukrywała się w bunkrze podczas powstania w getcie warszawskim, a później była więźniarką w obozach na Majdanku oraz w Auschwitz, Ravensbrueck i Neustadt-Glewe.
Uczestnicy przeszli oświęcimskimi ulicami do Brzezinki, gdzie znajduje się były obóz Auschwitz II-Birkenau. Marsz wiódł między innymi wzdłuż rampy kolejowej, na której Niemcy przeprowadzali selekcję deportowanych Żydów, kierując większość na zagładę w komorach gazowych.
Miejsce kończące marsz znajdowało się między ruinami dwóch największych komór gazowych i krematoriów, przed pomnikiem ofiar obozu. Tam odbyła się główna ceremonia upamiętniająca ofiary Zagłady. Udział w niej wziął między innymi prezydent Włoch Sergio Mattarella. Uczestnicy zmówili kadisz, jedną z najważniejszych modlitw w judaizmie, oraz żałobną modlitwę El male rachamim. Odśpiewali pieśń "Hatikva", będącą hymnem Izraela.
ZOBACZ W TVN24 GO: Obóz. Rozmowy Magdy Łucyan >>>
"Antysemityzm powinien był zginąć tutaj, ale nie zginął. Tutaj ginęły jego ofiary"
Główna ceremonia odbyła się na podwyższeniu ustawionym za pomnikiem ofiar obozu, który stoi pomiędzy ruinami dwóch największych krematoriów i komór gazowych. Przed pomnikiem zgromadziło się około 10 tys. uczestników Marszu, głównie młodych Żydów, ale także kilkuset polskich nastolatków.
Jako pierwszy głos zabrał Shmuel Rosenman, przewodniczący Międzynarodowego Marszu Żywych. - Kiedy myślimy o przyszłości, nie ma wątpliwości, że nasze marzenie dużo zmienia po tym, jak stało się to 35 latami rzeczywistości dla uczestników z całego świata. (…) Jak można nie być zaniepokojonym antysemityzmem? Jesteśmy przekonani, że antysemityzm powinien był zginąć tutaj, ale tutaj nie zginął. Tutaj ginęły jego ofiary. Jest to naszą nadzieją, że wy, kolejne pokolenie świadków, będziecie chcieli być tymi, którzy będą nieśli żagiew pamięci i walczyli przeciwko globalnemu antysemityzmowi - mówił przewodniczący.
Podczas ceremonii głos zabrał też Jo’aw Kisz, minister edukacji Izraela. – Z wami maszerowałem od Auschwitz do Birkenau. Maszerowałem i wspominałem naszych braci i siostry. Torturowanych, mordowanych, palonych żywcem. Stoję tutaj i chylę czoła przed ocalałymi z Holokaustu. Tymi, którym potworności Holokaustu wypaliły się w ciele i umysłach na zawsze. Wielu z nich dało radę wbrew wszystkiemu zbudować nowe życie z popiołów po wojnie, ale nigdy nie zapomnieli, przez co przeszli. Chylę czoła przed żydowskimi bohaterami, którzy walczyli przeciwko nazistom i tym, którzy z nimi kolaborowali – mówił polityk.
Przywołał swojego dziadka, który jako żołnierz walczył w armii brytyjskiej i uczestniczył w I wojnie światowej oraz w konferencji w Wersalu jako przedstawiciel armii brytyjskiej. – Podczas II wojny światowej ponownie wstąpił do armii brytyjskiej i był głównym oficerem inżynieryjnym VIII Armii pod generałem Montgomerym. Mój dziadek był najwyższej rangi Żydem w brytyjskiej armii – mówił Jo’aw Kisz.
Podczas ceremonii zapalono pochodnie symbolizujące ofiary, ocalonych i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy ratowali Żydów. Zabrzmiały także modlitwy: żałobna El male rachamim oraz kadisz.
Przewodniczący Yad Vashem: wszyscy Żydzi dzisiaj są tymi, którzy ocaleli z Holokaustu
- W biurze Adolfa Hitlera był globus. Ogromny globus. Piękny, wielobarwny, cały świat na jednym globusie. Ale na globusie były napisane czarną farbą liczby. Co one oznaczały? Adolf Hitler wydał rozkaz swoim ludziom, że 1 września 1939 rozpocznie się II wojna światowa, a on chciał wiedzieć dokładnie, ilu Żydów znajduje się w każdym kraju na świecie. "To jest mój cel, to jest moja wojna. Dopóki te liczby nie zostaną wyzerowane, moja praca będzie trwać". Na tym globusie w USA było sześć milionów, co za symboliczna liczba. W Albanii ta liczba to było 1. Tirana, stolica Albanii, i jeden Żyd, który tam mieszkał. (Adolf Hitler - przyp. red.) powiedział swoim ludziom: "póki nie wyczyszczę tego globusa, moja praca będzie trwać" – mówił rabin Lau Yisrael Meir, przewodniczący Yad Vashem.
Rabin przypomniał, że "getto warszawskie to niejedyne miejsce rewolucji". - Były inne miejsca powstania, nie będę tu wymieniać wszystkich, Treblinki i innych, gdzie Żydzi bez broni, gołymi rękami, walczyli o przeżycie, walczyli przeciwko nazistom i udało im się – mówił przewodniczący.
- To prawda, że wszyscy Żydzi dzisiaj, wszystkie pokolenia, są tymi, którzy ocaleli z Holokaustu. Mówię to jako ocalały. Gdyby Adolf Hitler - nie daj Boże - dał radę, to byłoby po nas. Każdy Żyd musi rozumieć, że niemalże jest ofiarą. (…) A ci, którzy są tu z nami dzisiaj, którzy nie są Żydami - wasza przyjaźń dzisiaj jest dla nas bardzo głęboką rzeczą – zapewnił Lau Yisrael Meir.
Podczas ceremonii została przedstawiona deklaracja policjantów, przedstawiona przez delegację z Europolu, z Węgier, z Chorwacji, Kanady, Belgii, Stanów Zjednoczonych.
- Obiecujemy, jako przedstawiciele policjantów i policjantek, że będziemy słowem i czynem bronić słabszych w naszych społecznościach – zadeklarował przewodniczący delegacji.
Ocalały: świata to nie obeszło
Dziennikarz "Faktów" TVN Marcin Wrona rozmawiał z jednym z obecnych w Oświęcimiu ocalałych. Pan Dawid przyjechał do dawnego obozu po raz 20.
- Byłem w baraku ósmym od 1941 do 1943. Miałem 11 lat i dwa miesiące. Jestem tu, bo miałem starszego brata, miał na imię Jakob, miał cztery lata i cztery miesiące więcej niż ja. Jestem tu, bo to on przyjmował na siebie wszystkie bicia, tyle razy był bity i karany. Kiedy krzyczeli na mnie, zawsze on mnie chronił i osłaniał. Nie rozumiałem, nie wiedziałem, co powinienem rozumieć. Dlaczego miałbym rozumieć, co się działo – wspomina mężczyzna. Jak dodaje, brat ostrzegał go: "Proszę, uważaj na siebie. Proszę, nigdy nie patrz w oczy gestapowcom, bo wtedy wybiorą właśnie ciebie".
- Chcę, żebyście dowiedzieli się jednego: świat nic nie zrobił, świata to nie obeszło. Dzieci poniżej 12. roku życia były systematyczne eliminowane. Jeśli świat nie zrozumie, to, Boże Wszechmogący, co pozostanie? – pyta ocalały.
"Każda historia jest unikalna"
Jak tłumaczy dr Justyna Majewska z Żydowskiego Instytutu Historycznego, organizatorzy marszu prowadzą badania nad tym, jak udział w wydarzeniu wpływa na postrzeganie przez młodych uczestników problemu rasizmu i antysemityzmu. Wynika z nich, że osoby, które wzięły udział w tym niezwykłym projekcie edukacyjnym w istocie są bardziej gotowe do walki z uprzedzeniami i nietolerancją. – Są bardziej odważni i lepiej przygotowani, by stawiać opór takim sytuacjom jak antysemityzm, rasizm, ksenofobia i różnego rodzaju niechęć do innych ludzi – zauważa Majewska.
W marszu co roku biorą też udział ci, którym udało się przetrwać Holokaust. Mówią o swoich przeżyciach. Ich historie poruszają najmocniej. – Doświadczenie spotkania i rozmowy z ocalonym bądź ocalałą w miejscu, w którym oni doświadczyli tych okropności, na pewno jest doświadczeniem formującym, które na zawsze pozostaje z uczestnikami takich spotkań. Gdy słyszymy z ich ust ich historię, to z pewnością jest zupełnie inne doświadczenie i przyjęcie tej historii, niż gdy czytamy o tym w podręczniku – mówi gościni TVN24. Jak dodaje, "każda historia jest unikalna i ważne, by były one wysłuchane".
Jak wskazuje Majewska, niespodziewanym efektem toczącej się wojny w Ukrainie może być rozbudowanie empatii w członkach wszystkich pokoleń, również tych młodszych. – Widzą, co się dzieje, do czego prowadzi nienawiść, do czego prowadzą wojny. Myślę tu o polskich uczniach, ich empatia może być na co dzień bardziej rozwijana – stwierdziła przedstawicielka Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Marsz Żywych. Tradycja od 1988 roku
Marsz Żywych to projekt edukacyjny, pod auspicjami którego Żydzi z różnych krajów, głównie uczniowie i studenci, odwiedzają miejsca Zagłady, utworzone przez Niemców podczas II wojny światowej na okupowanych ziemiach polskich. Poznają historię polskich Żydów. Spotykają się m.in. ze sprawiedliwymi wśród narodów świata. Przemarsz między byłymi obozami w święto Jom Ha-Szoa (Dzień Pamięci o Ofiarach Zagłady) jest kulminacją projektu. Jego termin związany jest z powstaniem w getcie warszawskim.
ZOBACZ SERWIS TVN24.PL: 80. ROCZNICA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM >>>
Pierwszy marsz odbył się w 1988 r. Kolejne odbywały się co dwa lata, a od 1996 r. rokrocznie. W najliczniejszym uczestniczyło 20 tys. osób, w tym delegacje z prawie 50 krajów. W Marszach uczestniczyli m.in. prezydenci Polski - Aleksander Kwaśniewski i Andrzej Duda, prezydenci Izraela - Ezer Weizman, Mosze Kacaw i Reuven Riwlin, premierzy Polski - Jerzy Buzek i Marek Belka, Izraela - Ariel Szaron i Benjamin Netanjahu, a także Węgier Ferenc Gyurcsany. Uczestnikiem był też były prezydent Izraela Szymon Peres, noblista Elie Wiesel i Rafi Eitan, który dowodził akcją ujęcia Adolfa Eichmanna, zbrodniarza odpowiedzialnego za masową zagładę Żydów. Dotychczas trasę między byłymi obozami pokonało ponad 300 tysięcy osób.
Zagłada Żydów w niemieckim obozie Auschwitz
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie funkcjonowała także sieć podobozów. Niemcy zgładzili w obozie ponad 1,1 mln osób, z czego ok. 960 tys. stanowili Żydzi. Polski Żyd Dawid Wongczewski, deportowany 20 czerwca z więzienia w Wiśniczu Nowym, był pierwszą śmiertelną ofiarą obozu. Zmarł w nocy z 6 na 7 lipca 1940 r.
Żydzi stanowili największą grupę deportowanych do Auschwitz oraz jego ofiar. Niemcy przywieźli ich ponad 1,1 mln. Zgładzili co najmniej 1 mln, z czego ok. 100 tys. jako więźniów obozu. Nie mniej niż 900 tys. zabili w komorach gazowych tuż po przywiezieniu. Według historyków z Muzeum Auschwitz do początku 1942 r. Niemcy deportowali do obozu Żydów przywożonych w stosunkowo niedużej liczbie razem z innymi więźniami, głównie Polakami, którzy stanowili do połowy 1942 r. większość stanu liczbowego uwięzionych. Wśród pierwszych z ponad tysiąca polskich więźniów politycznych było co najmniej 21 Żydów.
W połowie 1942 r. Żydzi zaczęli przeważać liczbowo w obozie. Stanowili ponad połowę spośród ponad 400 tys. zarejestrowanych więźniów. W większości zginęli w Auschwitz bądź po przewiezieniu do innych obozów. Najliczniejszą grupę Żydów deportowanych do Auschwitz stanowili obywatele Węgier, państwa sojuszniczego Rzeszy. Od maja do lipca 1944 r. do obozu przywieziono ok. 430 tys. osób. Wcześniej rząd węgierski, na czele którego stał Miklos Kallay, nie akceptował niemieckich żądań zorganizowania deportacji. Dopiero po wkroczeniu 19 marca 1944 r. na Węgry wojsk hitlerowskich i obaleniu Kallaya, gdy władzę przejął Dome Sztojay, rozpoczęto wywózki. Organizacją transportów kierował oficer SS Adolf Eichmann. W 1960 r. został ujęty przez wywiad izraelski w Argentynie i po procesie stracony dwa lata później w Jerozolimie. Drugą pod względem liczebności ofiar Auschwitz była społeczność żydowska z terenów II Rzeczypospolitej. Szacowana jest na ok. 300 tys. osób.
ZOBACZ W TVN24 GO: Strażnicy pamięci >>>
Historycy z Muzeum Auschwitz podali, że obóz odegrał też rolę "stacji końcowej" dla 73 tys. Żydów z Protektoratu Czech i Moraw oraz Słowacji, 69 tys. z Francji, 60 tys. z Holandii, 55 tys. z Grecji, 25 tys. z Belgii, 23 tys. z Niemiec i Austrii, 10 tys. z Jugosławii, 7,5 tys. z Włoch i 690 z Norwegii. Inicjatorem i zasadniczym organizatorem tych deportacji były władze niemieckie i ich zagraniczne przedstawicielstwa. Ofiary mordowano gazem o nazwie Cyklon B, którego działanie - na rozkaz kierownika obozu Auschwitz I Karla Fritzscha - Niemcy wcześniej sprawdzali na sowieckich jeńcach wojennych. Eichmann podczas pierwszej wizytacji wytypował w rejonie Birkenau niewielki budynek po wysiedlonym Polaku. Zamurowano w nim okna, wzmocniono i uszczelniono drzwi, a w ścianach wykonano specjalne otwory wrzutowe. Na drzwiach wejściowych umieszczono napis: "Do łaźni". W ten sposób powstała komora gazowa zwana bunkrem 1. Po zamknięciu drzwi przeszkoleni dezynfektorzy SS przez otwory w ścianach wsypywali Cyklon B. Śmierć następowała w kilka minut. Po przewietrzeniu komory zwłoki zakopywano w głębokich dołach. Dokładna data rozpoczęcia w KL Auschwitz masowej zagłady Żydów nie jest znana. Niektóre źródła wskazują, że pojedyncze transporty uśmiercano już jesienią 1941 r. Część badaczy przyjmuje, że masowe mordy rozpoczęły się w pierwszych miesiącach 1942 r. Większość przywiezionych wówczas do Auschwitz Żydów niezwłocznie zgładzono. Jak podają historycy z Muzeum Auschwitz, najpóźniej 4 lipca 1942 r. Niemcy zaczęli przeprowadzać wśród Żydów przywożonych do obozu w transportach RSHA regularne selekcje, w wyniku których przeciętnie tylko 20 proc. osób zachowywano przy życiu i umieszczano w obozie jako zdolnych do niewolniczej pracy więźniów. Latem 1942 r., gdy coraz więcej transportów docierało do Auschwitz, Niemcy uruchomili drugą komorę gazową zwaną bunkrem numer 2. Można w niej było uśmiercić jednorazowo około 1,2 tys. osób.
ZOBACZ W TVN24 GO: "Większość byłych więźniów, którzy są jeszcze z nami, trafiło tutaj jako dzieci". 76. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau
Bunkry 1 i 2 funkcjonowały do czasu powstania czterech ogromnych komór gazowych i krematoriów, których budowa trwała od lata 1942 do czerwca 1943 r. Tuż po zakończeniu prac zaczęły funkcjonować. Niemcy szacowali, że dobowa wydajność krematoriów wynosiła ponad 4,4 tys. ciał. Największe nasilenie zagłady Żydów nastąpiło wraz z nadejściem transportów z Żydami węgierskimi w 1944 r. Istniejące krematoria nie wystarczały. Niemcy ponownie uruchomili bunkier numer 2.
Pod koniec lata 1944 r. liczba transportów zaczęła się zmniejszać. Niemcy postanowili zatrzeć ślady zbrodni w Auschwitz. Obozowe gestapo niszczyło dokumentację, m.in. imienne wykazy deportowanych Żydów. Od września 1944 r. likwidowano doły z ludzkimi prochami. Rozebrano krematorium IV. 2 listopada prawdopodobnie wstrzymano zabijanie gazem Cyklon B w komorach gazowych Birkenau. W listopadzie i grudniu przygotowano do wysadzenia trzy pozostałe krematoria w Birkenau. Zdemontowano w nich urządzenia komór gazowych. Jedynie krematorium V pozostawało gotowe do użycia aż do 26 stycznia 1945 r. Następnego dnia obóz wyzwoliła Armia Czerwona.
TAK WYGLĄDAŁ MARSZ W 2022 ROKU: Marsz Żywych przeszedł przez Auschwitz. "Nawet najgorszy totalitaryzm nie jest w stanie zwyciężyć woli życia"
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24