Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia. Było już ciemno. Przypadkowy przechodzień zauważył leżące przed jednym z bloków ciało. Podbiegł, by udzielić pomocy.
- Będąc w kontakcie z pogotowiem, mężczyzna próbował ratować 13-latka. Przybyli na miejsce ratownicy przez 45 minut prowadzili akcję reanimacyjną. Niestety nie udało się - mówi Arkadiusz Honysz, zastępca prokuratora rejonowego w Żorach.
Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną śmierci chłopca. Śledczy wykluczają, że mogły się do tego przyczynić osoby trzecie. - Ofiara nie miała żadnych śladów obrażeń. Nic też nie świadczy o tym, że chłopak został pobity czy okradziony - wyjaśnia prokurator.
"Handlują nimi na osiedlu"
Sąsiedzi rodziny Błażeja przypuszczają, że zmarł po zażyciu dopalaczy. - Wyniki sekcji zwłok tego nie potwierdziły. Biegli nie potrafili jednak jednoznacznie stwierdzić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu nastolatka. Dlatego zlecono dalsze badania - tłumaczy Honysz.
Dzięki nim dowiemy się, czy w jego organizmie znajdowały się środki odurzające lub toksyczne.
- Pod uwagę brana jest także opcja śmiertelnego zatrucia gazem, który służy do napełniania zapalniczek - dodaje prokurator.
Wyniki badań toksykologicznych będą znane dopiero za dwa tygodnie. Równolegle policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przesłuchiwani są świadkowie, osoby z bliskiego otoczenia chłopca i jego rodzina.
- Na miejsce zdarzenia została wezwana matka. Przesłuchano ją jako osobą pokrzywdzoną - przyznaje Kamila Siedlarz, rzecznik policji w Żorach.
Sama wychowywała syna. Wraz z trójką jego rodzeństwa mieszka niedaleko bloku, przy którym go znaleziono. Od lat korzysta z pomocy opieki społecznej.
- Odkąd pamiętam im pomagaliśmy. I dalej to robimy, na różne sposoby. Mogą liczyć na zasiłki, pomoc psychologa i wsparcie asystenta rodziny - wylicza Mariola Wilczek, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żorach.
"Od lat mogli liczyć na pomoc"
Nie zawsze jednak pani Renata potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić. Zdarzało się, że odmawiała pomocy. - Skierowaliśmy Błażeja do poradni psychologiczno-pedagogicznej - dodaje Wilczek. Nigdy jednak tam nie dotarł. Objęty był też opieką kuratora. Ale niewiele to zmieniło.
- W październiku zeszłego roku decyzją sądu, chłopiec został skierowany do ośrodka opiekuńczo - wychowawczego - przyznaje Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.
I w tym przypadku, ostało się jedynie na planach. Niestety nie udało się znaleźć odpowiedniego miejsca w pobliżu domu. Wszystkie ośrodki są przepełnione. A na dalsze podróże potrzebna jest zgoda rodzica. Tu jej nie było.
"Ta niezaradność życiowa od pokoleń"
Podobnie jak reakcji na niechęć do chodzenia chłopca do szkoły. - To poważna sprawa. Ta niezaradność życiowa ciągnie się w tej rodzinie od pokoleń - tłumaczy dyrektor MOPS-u.
13-letni Błażej nie miał od kogo czerpać wzorców. Trójka jego rodzeństwa też nie. Jego starsza siostra Paulina także nie chodziła do szkoły. Podobnie jak młodszy brat, który przebywa teraz w ośrodku w Knurowie.
- To nie jego wina, że chłopak wywodził się z trudnego środowiska. Szkoda go, bo nie wadził nikomu. Był dobrym nastolatkiem, ale jego rodzina miała swoje problemy - przyznają mieszkańcy osiedla Gwarków.
Ciało chłopca znaleziono na trawniku przy bloku na osiedlu Gwarków:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24