- Całe szczęście, że zięć szedł na ostatku i dał opór samochodowi - mówi dziadek jednej z potrąconych dziewczynek. 45-latek ochronił własnym ciałem żonę, córkę i jej dwie kuzynki. Emilki nie zdołał, zmarła. 19-latek, który wjechał w pieszych, usłyszał zarzut.
To już było wiadomo zaraz po wypadku: 19-latek, który wjechał w Koryczanach w sześcioro pieszych, był trzeźwy i nie uciekł z miejsca zdarzenia. Przeciwnie, reanimował poszkodowaną dziewczynę.
Wiózł oplem czterech młodszych od siebie pasażerów w wieku 15 i 16 lat. Wstrząśnięci tragedią mieszkańcy Koryczan, małej wsi w powiecie zawierciańskim, spekulowali w rozmowie z nami, że pewnie jechał za szybko albo obrócił się do towarzyszy i zagapił.
Wedle zeznań kierowcy opla i świadków wypadku, nie przekroczył on dozwolonej prędkości, czyli 60 km/h. Będzie to jeszcze przedmiotem badań.
- 19-latek usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Naruszył przepisy drogowe, zjeżdżając na lewy pas jezdni, gdzie wjechał w prawidłowo idącą grupę pieszych - powiedział nam Tomasz Ozimiek, rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie. Grozi za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
- Częściowo przyznał się do zarzucanego czynu, do samego faktu spowodowania wypadku, ale nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego do tego doszło - dodaje Ozimek.
19-latek mówił śledczym, że zauważył grupę pieszych, ale było już za późno, by zahamować lub wykonać jakikolwiek manewr.
Czeka na proces na wolności. Prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie prezesa ochotniczej straży pożarnej. To rzadko stosowane, ale przewidziane w Kodeksie postępowania karnego poręczenie za podejrzanego udzielane przez osobę godną zaufania publicznego.
Szli spać
Na końcu szedł 45-latek, na przodzie koleżanka jego córki, 13-letnia Emilka - tak wynika z relacji mieszkańca Koryczan. - To był mój zięć i moje wnuczki, oprócz tej nieboszczki - powiedział nam mężczyzna.
Szli: ojciec, jego żona, przed nimi cztery 13-latki, wśród tych dziewczynek ich córka, jej dwie kuzynki i Emilka. Wracali z imprezy w remizie. W niedzielę Koryczany świętowały 90-lecie ochotniczej straży pożarnej. Były występy i tańce.
Rodzina z Koryczan, Emilka mieszkała kilka wiosek dalej. - Szła do mojej wnuczki, bo się kolegują, szła do niej spać. Jej matka dzwoniła, chciała po nią przyjechać, ale ona powiedziała, że będzie u Karoliny spać. No i tu doszli - opowiedział dziadek.
Tu, do sadu w Koryczanach, gdzie znaleźli ciało Emilki. Mieli stąd kilkadziesiąt kroków do domu.
Huk
Była godzina 1.20. Mieszkańcy Koryczan usłyszeli huk, odgłos uderzenia.
- Żona wyjrzała przez okno i zobaczyła te trzy osoby, jak leżały - opowiedział nam pan Witold z Koryczan, który mieszka w pobliżu miejsca tragedii.
- Psy zaczęły szczekać. Mąż mówi: wstawaj, bo ktoś w sadzie leży. Wyleciał boso - powiedziała inna mieszkanka.
- Całe szczęście, że zięć szedł na ostatku i dał opór samochodowi - powiedział nam teść 45-latka, bo to w jego zięcia miał najpierw uderzyć opel. Jechał w tym samym kierunku, w którym poruszali się piesi, uderzył ich w plecy. 45-latek ochronił swoim ciałem żonę, córkę i jej kuzynki. Emilki nie zdołał. Jak opowiadali świadkowie, "wstał w szoku i podszedł do córki".
Opel zatrzymał się kilka metrów dalej.
Patrol policji szybko dotarł na miejsce, był w pobliżu na interwencji. - Policjanci zastali mężczyznę, reanimującego dziewczynkę - mówi Marta Wnuk z policji w Zawierciu.
To był kierowca opla, 19-letni uczeń technikum z innej miejscowości, ale w tym samym powiecie. Policjanci przejęli od niego akcję reanimacyjną, jednak nie przyniosła ona skutku.
Teść 45-latka widział, jak na miejsce przyjechali rodzice Emilki. - Dostali zastrzyki i dopiero się uspokoili - powiedział.
Pan Witold, inny mieszkaniec Koryczan: - Straszne nieszczęście. Emilka miała 13 lat. To koleżanka z klasy mojego wnuczka. Rano zabrali jej ciało. Jej mamę zabrała karetka. Była w szoku.
45-latek trafił do szpitala z obrażeniami głowy, jedna z dziewczynek - ze złamaną nogą.
Podejrzany czy świadek?
Śledczy prawie dwa dni, do wtorku wieczorem, ustalali okoliczności wypadku, by podjąć decyzję, czy przesłuchać kierowcę opla w charakterze podejrzanego, czy też świadka. Czekali na opinię biegłego do spraw rekonstrukcji wypadków drogowych i wstępne wyniki sekcji zwłok Emilki. Zmarła z powodu poważnych obrażeń głowy.
Pozostali poszkodowani w wypadku ze względu na stan zdrowia nie zostali jeszcze przesłuchani. Śledczy podkreślają, że kluczowym w tej sprawie będzie precyzyjne ustalenie, jak szli.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja