46-latka codziennie jeździła tą drogą rowerem do pracy. W piątek o szóstej rano została śmiertelnie potrącona przez kierowcę auta dostawczego. - Nie zauważył jej, myślał że potrącił sarnę. Rowerzystka miała na sobie kamizelkę odblaskową i latarkę czołówkę - mówi policjantka.
Do tragedii doszło w piątek o szóstej rano na drodze Chudowskiej w Zabrzu. To wąska jezdnia przez las, bez ścieżki rowerowej, bez chodnika czy choćby pobocza.
- 46-latka jechała rowerem w stronę Paniówek - mówi Agnieszka Żyłka, rzeczniczka policji w Zabrzu.
Jak dodaje policjantka, kobieta codziennie pokonywała w ten sposób tę drogę do pracy. Feralnego dnia miała na sobie kamizelkę odblaskową i tak zwaną czołówkę, czyli latarkę zakładaną na głowę. Jechała prawidłowo prawą stroną jezdni.
Nic jej to nie pomogło.
Nie zauważył jej
29-letni kierowca dostawczego renault master jechał w tym samym kierunku, co rowerzystka. Na miejscu wyjaśniał policji, że nie zauważył kobiety. - A tuż po wypadku myślał, że potrącił sarnę - mówi Żyłka.
Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. Jednak pobrano mu krew do badań.
Żyłka: - Kobieta po potrąceniu dawała jeszcze oznaki życia. Po przeniesieniu do karetki, mimo reanimacji niestety zmarła.
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności wypadku. Równocześnie apeluje do kierowców, by dostosować prędkość do zimowych warunków, które utrudniają bezpieczną jazdę.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja