Dwaj pracownicy ośrodka narciarskiego Soszów w Wiśle spadli dzisiaj rano z wyciągu krzesełkowego. Z pięciu metrów wysokości, na beton. - Nie z własnej winy, wyrzuciło ich - mówi szef GOPR. Są w ciężkim stanie. Śmigłowce przetransportowały ich do szpitali.
Jak informuje Jerzy Siodłak, szef Grupy Beskidzkiej GOPR, na wyciągu Soszów w Wiśle doszło w czwartek rano do wypadku. Dwóch mężczyzn z obsługi wyciągu spadło z ławeczki z wysokości 5 metrów na bardzo twarde podłoże.
Pierwszej pomocy udzielili im goprowcy, którzy dopiero mieli zacząć dyżur.
Jak informują, z 50-letnim pracownikiem nie było kontaktu, był nieprzytomny. Drugi, 33-letni po jakimś czasie odzyskał przytomność, ma połamane nogi, uraz kręgosłupa. Obaj są w ciężkim stanie.
Goprowcy wezwali śmigłowce z Gliwic i Krakowa. Poszkodowani już trafili do szpitala w Bielsku-Białej, a stąd do szpitali w Sosnowcu i Piekarach Śląskich.
Krzesełko zaczepiło się i szarpnęło
Wypadek zdarzył się około godz. 7.30, przed uruchomieniem wyciągu dla ruchu narciarskiego.
- Doszło do technicznej awarii, niekontrolowanego wyrzutu tych poszkodowanych. Nie z ich winy, jak to bywa, gdy turyści wiercą się, wstają - mówi Siodłak.
Pracownicy jak zwykle sprawdzali sprawność wyciągu, zanim zaczną z niego korzystać turyści. Jechali z dołu, we trójkę.
Jak wyjaśnia Siodłak, inni pracownicy widzieli, że krzesełko z 50 i 33-latkiem zatrzymało się jeszcze nad peronem, bo się o coś zaczepiło.
Policjanci już ustalili, że to była siatka zabezpieczająca, znajdująca się przy dolnej stacji, która była podniesiona na czas przejazdu ratraków śnieżnych i nie została opuszczona przed uruchomieniem wyciągu.
- Pracownicy siedzący na krześle próbowali usunąć blokadę. Wtedy krzesło prawdopodobnie ruszyło i szarpnęło. Spadli na beton - mówi Siodłak. Trzeciemu pracownikowi udało się utrzymać na krześle.
- To nadzwyczajna sytuacja. Musi być szczegółowo zbadana - dodaje goprowiec.
Pracownicy ośrodka byli trzeźwi. Poszkodowani zostaną przebadani na tę okoliczność w szpitalach.
W styczniu w Wiśle spadł 9-latek
To kolejny nieszczęśliwy wypadek w Wiśle tej zimy. W połowie stycznia 9-letni narciarz spadł z wyciągu krzesełkowego w ośrodku Klepki. Świadkowie podali, że chłopiec spadł z wysokości 10 m. Na szczęście nic mu się nie stało, gdyż upadek zamortyzowała gruba warstwa śniegu.
Tragiczny wypadek wydarzył się 21 stycznia. 20-letni narciarz przewrócił się zjeżdżając w ośrodku Cieńków. Został przewieziony do szpitala w Krakowie, gdzie zmarł.
Od początku grudnia, gdy ruszył sezon narciarski, goprowcy interweniowali już ok. 1,5 tys. razy. Po rozpoczęciu ferii w połowie stycznia nie mieli ani jednego spokojniejszego dnia.
W minioną niedzielę byli wzywani na pomoc 77 razy. Paradoksalnie, wpływ na to mają piękna aura i wyśmienite warunki na trasach, które utrzymują się od wielu tygodni. Sprzyja to wyjazdom w góry. Stoki są zatłoczone. Przyczyną większości wypadków jest brawura, lekkomyślność i niewielkie umiejętności narciarzy.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Cieszynie