- Wypuść ją, tak będzie dla ciebie lepiej - powtarzał policjant. Stanowczo, ale spokojnie. - Zobacz, to ze mną rozmawiasz - i odchodził od drzwi pod okno mieszkania. Po dziesięciu minutach lokator odsunął szafę, uchylił drzwi i wypuścił kobietę. Miał już przygotowane noże.
25-letnia kobieta z Żor we wtorek w południe zadzwoniła na numer alarmowy. Powiedziała, że od godziny jest uwięziona w mieszkaniu swojego 39-letniego partnera.
Policjanci przyjechali na miejsce i zapukali do drzwi: otwierać, policja.
W odpowiedzi usłyszeli tylko płacz kobiety i jej prośby: wypuść mnie.
39-latek miał inne plany. Od telefonu partnerki do przyjazdu patrolu zdążył przesunąć szafę pod drzwi.
- Krzyczał: dźgnę ją nożem, na Boga, zabiję - relacjonuje Kamila Siedlarz, rzeczniczka policji w Żorach. To była groźba skierowana do policjantów, jeśli wkroczyliby siłą.
Nic na hura, bez nadzwyczajnych słów
Stróże prawa wezwali dodatkowe posiłki. Pod małym mieszkaniem socjalnym 39-latka zebrało się kilkunastu policjantów. Wśród nich nieprzypadkowo aspirant sztabowy z prewencji z 20-letnim stażem, który nie raz uczestniczył w zatrzymywaniu niebezpiecznych przestępców. Twardy policjant, jak mówi Siedlarz.
Z rozmów z 39-latkiem funkcjonariusze wiedzieli już, że mają do czynienia ze zdeterminowanym i obytym w prawie przeciwnikiem. - Mówił: i tak pójdę na 15 lat do więzienia, a jak zabiję, to dostanę dożywocie - powtarza Siedlarz.
I było mu wszystko jedno.
Wtedy do akcji wkroczył "twardy policjant". - Nie używał nadzwyczajnych słów. Po prostu mówił z opanowaniem. Stanowczo, ale spokojnie. "Wypuść ją, tak będzie dla ciebie lepiej". Żadnej paniki, pośpiechu, nic na hura - opowiada Siedlarz, która była świadkiem interwencji.
Aspirant odchodził od drzwi pod okno mieszkania, żeby 39-latek mógł go zobaczyć. - To ze mną rozmawiasz - mówił do lokatora przez drzwi.
Siedlarz: Nie minęło dziesięć minut i mężczyzna uchylił drzwi. Gdy kobieta wyszła, chciał je zamknąć, ale policjanci wkroczyli.
Chodziło o wyjaśnienie czegoś
Dalej wszystko potoczyło się w sekundy i bez delikatności. Jak mówi Siedlarz, 39-latek nie wykonywał już żadnych poleceń typu: ręce do tyłu, na ziemię. Trzeba go było obezwładnić.
A poszło o jakąś niedokończoną rozmowę. Mężczyzna zapowiedział kobiecie, że nie wypuści jej z mieszkania, dopóki mu czegoś nie wyjaśni.
Nie rzucał słów na wiatr. Policjanci znaleźli w mieszkaniu przygotowane do użycia noże.
Grozi mu do pięciu lat wiezienia za bezprawne pozbawienie wolności.
Autor: mag/mś/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja