Wyprowadziła się i oddała klucze. Nie wyglądała na osobę, która może tak mieszkać. Trzeba było zapłacić pracownikom administracji premie, ubrać ich w kombinezony, rękawice, maski i gumowce, dać im łopaty i zamówić dwa wielkie kontenery na śmieci. Rocznie Katowice przejmują po lokatorach sto mieszkań do gruntownego posprzątania.
- Najczęściej są to mieszkania po eksmisji za dług w czynszu. Podłożem bałaganu jest patologia, alkoholizm, choroba psychiczna, zbieractwo - mówi Marcin Gawlik, zastępca dyrektora Katowickiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.
- Ale ta pani nas zaskoczyła - dodaje.
Wyprowadziła się z własnej woli. Dobrze ubrana, przyszła oddać klucze do siedziby administracji. Nie - jak zwykle to bywa, zgodnie z przepisami - na miejscu, w mieszkaniu, po spisaniu protokołu zdania. Odmówiła, by zrobić to w ten sposób. - Po wejściu do mieszkania zrozumieliśmy, dlaczego - mówi Gawlik.
Lokal sprzątali konserwatorzy KZGM, którzy na co dzień zajmują się drobnymi remontami. Sprzątanie nie jest ich obowiązkiem, dlatego w takich sytuacjach trzeba zachęcać ich premią. Ale nie każdy zgodzi się nawet za dodatkowe pieniądze w godzinach normalnej pracy. - Niektórzy nie wytrzymują smrodu - mówi krótko Gawlik.
Konserwatorzy włożyli kombinezony, rękawice, maski i gumowce. Śmieci zbierali łopatami przez dwa tygodnie, zapełniając dwa wielkie kontenery. Prócz opakowań po żywności i zepsutej żywności, przeterminowanej albo ugotowanej i tak pozostawionej w garnkach, na talerzach, znaleźli martwego chomika.
"Nie wasza sprawa"
Rocznie KZGM odzyskuje około stu takich mieszkań.
- Może ludzie nie dbają, bo to nie ich i są tam na chwilę? - pytamy. Gawlik: - Czasami mieszkają tak od lat. W tym czasie nie malują ścian, nic nie zmieniają, nie wymieniają. Dopóki tam są, zamknięci, nie widzą problemu. Wedle umowy mają obowiązek dbać o lokal, ale nie mamy możliwości zmusić ich do tego. Czasem jest im wstyd, jak już wejdziemy po eksmisji. Najczęściej wzruszają ramionami: to nie wasza sprawa.
Kobieta, która miała w mieszkaniu tysiąc puszek po piwie tłumaczyła, że nie wyrzucała, bo wstydziła się przed sąsiadami, że tyle pije. Bała się, że spotka kogoś w klatce schodowej w drodze do śmietnika.
KZGM dokumentuje sprzątanie fotograficznie na wypadek pretensji lokatora, że wyrzucono coś cennego. Zbieracze tratują swoje śmieci jak skarby, segregują je w mieszkaniach, układają tematycznie po sufit, tworząc między nimi ścieżki i tunele.
- Ta pralka ze zdjęcia w środku też miała śmieci i do niczego się nie nadawała - mówi Gawlik. - Cenniejsze rzeczy wstawiamy do magazynu i czekamy, aż ktoś się po nie zgłosi.
Najczęściej nikt się nie zgłasza, wtedy trzeba wystąpić do sądu o zgodę na wyrzucenie przedmiotu. By uniknąć tej procedury, pracownicy administracji starają się na wstępie uzyskać od lokatora zrzeczenie się własności.
Po sprzątaniu konieczne są dezynfekcja, dezynsekcja i remont. Ściany są zagrzybione, podłogi zgniłe.
Formalnie KZGM może obciążyć eksmitowanego lokatora kosztami sprzątania i remontu. Gawlik: - W praktyce powiększamy tylko jego dług, który jest nie do odzyskania. Nie możemy też czekać, aż sam posprząta, bo robaki się mnożą, a inni czekają na mieszkanie.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KZGM Katowice