- Dlaczego ten człowiek nie idzie dalej? - zaniepokoił się dzielnicowy i zatrzymał auto. Wracał właśnie do domu po pracy. Przejeżdżając przez przejazd kolejowy zauważył mężczyznę przy torach. Szlabany opadły, a mężczyzna nie ruszył się z miejsca. Policjant wezwał pomoc i sam ruszył na ratunek.
W czwartek po południu w miejscowości Słowik Kamil Wojtasik zauważył stojącego na przejeździe kolejowym mężczyznę. Wojtasik to dzielnicowy z Poczesnej. Jechał swoim samochodem po służbie do domu.
Policjant zainteresował się, dlaczego mężczyzna nie idzie dalej.
Zatrzymał auto kilkanaście metrów za przejazdem i wtedy spostrzegł, że szlabany zostały opuszczone, a człowiek w dalszym ciągu stoi przed torami.
Policjant o wszystkim poinformował oficera dyżurnego, a sam krzyczał do mężczyzny z daleka, aby zszedł z torowiska. Tamten jednak nie reagował.
Maszynista dawał sygnały dźwiękowe
Kiedy widać już było nadjeżdżający z dużą prędkością pociąg, którego maszynista dawał sygnały dźwiękowe, dzielnicowy postanowił nie czekać dłużej i podjął interwencję.
- Obawiając się o niekontrolowaną reakcję mężczyzny, najpierw szedł do mężczyzny powoli. Kiedy czasu zostało mniej, podbiegł i ściągnął go z torów na bezpieczne miejsce - mówi Marta Ladowska, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Było o krok od tragedii. Kilka sekund później przejechał pociąg.
32-latek był trzeźwy, swoje zachowanie tłumaczył problemami osobistymi, natychmiast trafił pod fachową opiekę lekarzy.
W kryzysie samobójczym fachowej pomocy można szukać u specjalistów. na stronie internetowej przyjaciele.org. Ladowoska: - W każdej takiej chwili można też zadzwonić na policję.
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja