Gdy wieczorem z kominów wydobywa się czarny dym, w straży miejskiej dzwoni telefon. Sąsiad donosi, że u sąsiada palą śmieci. Ale z obserwacji funkcjonariuszy wynika, że ludzie coraz rzadziej sięgają po zakazany opał, nawet muł. Strażnicy sprawdzają, czy mieszkańcy nie wrzucili zbyt wilgotnego drewna i czy uszczelnili okna. Tak się żyje zimą w jednym z pięciu najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie, w Rybniku.
Ostatniej nocy w Rybniku normy dopuszczalnych stężeń pyłów zawieszonych w powietrzu zostały przekroczone o ponad tysiąc procent. Noce są najgorsze, bo wieczorem ludzie wracają z pracy i palą w domowych piecach.
Straż miejska ma wiele zgłoszeń od mieszkańców podejrzewających, że sąsiedzi palą niedozwolonymi materiałami.
- W tym sezonie grzewczym mieliśmy już 1600 kontroli domowych palenisk - mówi Dawid Błatoń, rzecznik rybnickich strażników.
Zbadano 16 próbek popiołu, cztery wyniki pokazały, że spalano substancje zakazane, płyty meblowe i plastik.
Błatoń przyznaje, że ludzie coraz rzadziej wrzucają do pieca śmieci i muł. Ale też strażnicy są surowsi. Ekopatrol, specjalna jednostka działająca od kilku lat, wyposażona jest także w urządzenie do badania wilgotności drewna.
- Nie wolno palić drewnem, które ma powyżej 20 procent wilgotności - mówi rzecznik.
Na życzenie mieszkańców kamerą termowizyjną badają także, którędy z mieszkania ucieka ciepło. Za nieszczelność okien i drzwi czy brak ocieplenia murów na razie nie ma mandatów.
Rybnik jest na niesławnej liście pięciu najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie.
Autor: mag/mś / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice