Sześcioletni Rafał z Rybnika zadzwonił na 112, bo jego mama upadła na podłogę i nie reagowała, a w mieszkaniu nikogo więcej nie było. Podał dyspozytorce adres i wykonał wszystkie jej polecenia. Obrócił głowę mamy na bok, żeby mogła swobodnie oddychać, otworzył drzwi na klatkę schodową i zaczął wołać o pomoc.
Kobieta żyje i jej zdrowiu nic nie zagraża. Dwa dni temu zasłabła. Do przyjazdu karetki ratowali ją: jej syn Rafał, lat sześć, dyspozytorka pogotowia i sąsiedzi.
"Dzień dobry, mama upadła"
- Dzień dobry, moja mama upadła - odzywa się dziecięcy głos w słuchawce Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Dyspozytorka medyczna numeru 112 prosi go o imię, wiek, nazwisko rodziców, adres. Chłopiec podaje.
- Jest ktoś jeszcze z tobą w domu? - pyta dyspozytorka.
- Nie, tata wyszedł do pracy - opowiada chłopiec.
- A mama nie może rozmawiać?
- Nie, nic nie mówi.
- A otwiera oczy, widzi ciebie?
- Nie. Zamknięte ma oczka.
"Obróć mamie głowę na bok"
- Potrząśnij mamę, poszarp mocno. Po twarzy - radzi dyspozytorka.
Chłopiec: - Okej.
- I rozmawiaj dalej ze mną - dodaje kobieta w słuchawce. Kilka razy powtarza podczas tej rozmowy, żeby chłopiec się z nią nie rozłączał. - Czy mama otwiera oczy, robi jakieś miny?
- Nic nie robi - odpowiada chłopiec.
- A oddycha?
- Oddycha.
- A leży na boku, na brzuchu, na plecach?
- Na brzuchu.
- A możesz mamie obrócić głowę na bok, żeby mogła dobrze oddychać?
- A w którą stronę?
- Obojętnie. Leciutko. Widzisz usta mamy w takiej pozycji, że ona oddycha, nabiera powietrza, nie jest przyłożona do podłogi, do dywanu?
"Krzycz: pomocy, ratunku"
W międzyczasie do mamy Rafała została wysłana karetka. Dyspozytorka równocześnie próbowała z chłopcem znaleźć pomoc dorosłych w pobliżu, natychmiast. Poprosiła, by poszukał w telefonie numeru do taty. Malec próbował, ale mu się nie udało.
- Masz otwarte drzwi do mieszkania? - pyta dyspozytorka. - Podejdź i sprawdź, bo jak zespół pogotowia przyjedzie, to muszą być otwarte. Może ktoś wejść?
- Tak - melduje chłopiec.
- A nie możesz krzyknąć, żeby ktoś przyszedł do mieszkania?
Z dali, z klatki schodowej słychać krzyk dziecka: pomocy, pomocy!
Ale żadne drzwi na klatce się nie otwierają..
- Dyspozytorka: - Krzyknij jeszcze raz, "ratunku" zawołaj.
- Ratunku! - krzyczy Rafał.
W nagraniu rozmowy pojawiają się inne głosy. To sąsiedzi. Dyspozytorka radzi im ułożyć dobrze głowę kobiety, otworzyć okno i poszukać w telefonie numeru do ojca Rafała. Czekali z Rafałem przy jego mamie do przyjazdu karetki.
"Z dziećmi rozmawia się inaczej"
- Niesamowite, że chłopczyk znał ten numer i zachował się bardzo rezolutnie - mówi Wojciech Brachaczek, kierownik Ośrodka Koordynacji Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. - Brawa też dla sąsiadów i dyspozytorki. Dyspozytorzy są szkoleni, bo inaczej rozmawia się z dorosłymi, a inaczej z dziećmi.
Rafałowi pogratulował premier Mateusz Morawiecki, który gościł w czwartek na Śląsku. Przybił z Rafałem "żółwika, beczkę i piąteczkę" i wręczył flagę Polski.
Dziennikarze pytali Rafała, skąd wiedział, że trzeba dzwonić na numer 112.
- Uczyło mnie przedszkole i mama, i tata - odpowiedział.
- Przestraszyłeś się? - dopytywali.
- Nie - uciął. Opowiedział dziennikarzom, co się działo po rozmowie z dyspozytorką. - Pani sąsiadka przyszła do mnie i zobaczyła, że moja mama leży i dalej sąsiadka gadała - zakończył. - Czy udzielanie pomocy to łatwa sprawa? - chcieli jeszcze wiedzieć dziennikarze.
Rafał: - To jest łatwa sprawa.
Okazało się, że już raz pomógł mamie, która często traci przytomność z powodu choroby. Szli razem do przedszkola, mama zasłabła na ulicy. Rafał pomachał na kierowców i zatrzymał się radiowóz.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24