Mimo ciągłego kontaktu z kuratorem, pracownikami opieki społecznej, członkami rodziny Aleksandra Sz. nie informowała nikogo o tym, w jaki sposób zachowuje się jej mąż wobec ich syna. Victor nie przeżył, oboje rodzice staną przed sądem. Grozi im dożywocie.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach skierowała do Sądu Okręgowego w Gliwicach akt oskarżenia przeciwko małżeństwu – Mariuszowi i Aleksandrze Sz. w sprawie śmierci ich kilkutygodniowego syna Victora.
Gdy matka wróciła do domu i zauważyła, że syn nie oddycha, wezwała pogotowie. Victora przetransportowano Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do Szpitala Miejskiego w Katowicach-Ligocie, a następnie przewieziono na Szpitalny Oddział Ratunkowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. Jana Pawła II w Katowicach. Chłopczyk był w stanie krytycznym. Mimo wysiłków lekarzy zmarł.
Według ustaleń śledczych, nie był to pierwszy akt przemocy ojca wobec malutkiego syna, a matka o tym wiedziała.
"Z dużą siłą przyciskał nóżki noworodka do klatki piersiowej"
Victor urodził się 18 czerwca 2020 roku. Był zdrowy. Pięć dni później przyjechał z mamą do domu w Rudzie Śląskiej i zaczął się jego koszmar.
"Ojciec dziecka znęcał się nad noworodkiem: gdy dziecko płakało – głośno krzyczał do niego, szarpał jego kończynami, wielokrotnie, działając z dużą siłą rzucał nim z wysokości do łóżeczka i na łóżko, mocno ściskał jego klatkę piersiową, gwałtownie nim potrząsał, z dużą siłą przyciskał nóżki noworodka do klatki piersiowej, powodując swoim działaniem poważne obrażenia" – informuje Prokuratora Okręgowa w Gliwicach.
Lekarze, ratujący noworodka w krytycznym dniu, stwierdzili u niego zrośnięte już złamania kości.
"Aleksandra Sz. nie reagowała na zachowanie męża – czytamy dalej w komunikacie prokuratury. - Mimo stwierdzenia obrażeń u noworodka nie wzywała do niego pomocy, mimo ciągłego kontaktu z kuratorem, pracownikami opieki społecznej, członkami rodziny nie informowała nikogo o tym, w jaki sposób zachowuje się Mariusz Sz".
Jak mówiła nam tuż po śmierci chłopca rzeczniczka rudzkiego MOPS Monika Szczepańczyk, w czasie życia Victora w jego domu cztery razy był asystent rodzinny. Widział niemowlę w trakcie przewijania. Jego wizyty były zawsze zapowiedziane. Byli tam także pracownik socjalny, kuratorka sądowa, dwa razy położna środowiskowa.
- Ani asystent, ani pracownik socjalny, ani kurator, ani też położna, która się w tym domu pojawiała, nikt nie zauważył żadnych śladów przemocy – mówiła Szczepańczyk.
- Żadna z tych osób, przesłuchana w toku czynności, nie wskazała żadnych niepokojących informacji. Dziecko było prawidłowo odżywione, na pozór można było uznać, że było zadbane – potwierdziła Joanna Smorczewska z gliwickiej prokuratury.
Rok wcześniej miał także złamać żebra córce
Prokuratora zarzuciła Mariuszowi S., że w okresie do 23 czerwca do 22 lipca 2020 roku znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad swoim nowo narodzonym synem Victorem, a 22 lipca spowodował u niego rozległy i ciężki uraz czaszkowo-mózgowy, skutkujący jego śmiercią., to jest przestępstwa z Kodeksu karnego z art. 148 § 1 i art. 207 § 2 i 1a w związku z art. 157 § 1 k.k. przy zastosowaniu art. 11 § 2 k.k.
Oskarżono go również o spowodowanie obrażeń u swojej córki Victorii. Dziewczynka w dniu śmierci brata nie miała żadnych dolegliwości. Ale prokuratora wznowiła starą sprawę z nocy z 29 na 30 marca 2019 roku. Ojciec miał złamać Victorii żebra, co naruszyło czynności narządów jej ciała na okres powyżej siedmiu dni (chodzi o czyn z art. 157 § 1 Kodeksu karnego). Na Mariuszu Sz. ciążą także zarzuty z ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii. Był już za to w przeszłości karany więzieniem.
Aleksandra Sz. podejrzana jest o przestępstwa z art. 18 § 3 w związku z art. 148 § 1 i art. 207 § 2 i 1a w związku z art. 157 § 1 przy zastosowaniu art. 11 § 2, to jest o "znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad Victorem poprzez nieprzeciwdziałanie brutalnym czynom Mariusza S. wobec ich syna, mimo prawnego, szczególnego obowiązku opieki nad dzieckiem, a także udzielenia pomocy Mariuszowi Sz. w zabójstwie dziecka poprzez pozostawienie całkowicie bezbronnego noworodka pod jego wyłączną opieką".
Za zarzucone czyny obojgu rodzicom grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Postępowanie toczyć się będzie przed Sądem Okręgowym w Gliwicach.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24