Rodzice z dwuletnim dzieckiem spali na piętrze. Rano ojciec wstał zaparzyć herbatę i odkrywał po kolei: brak konsoli do gry, brak samochodu za oknem, brak drugiego samochodu w garażu, brak torebki żony, kurtek, komputerów, na których mieli zdjęcia dziecka od urodzenia. A wszystkie drzwi do domu były zamknięte na klucz.
To była ostatnia przespana noc dla rodziny z Katowic, z 15 na 16 grudnia 2017 roku. Pan Paweł (imię zmienione) obudził się przed 5 rano, ale nie miał siły wstać z łóżka.
Podniósł się dopiero o 7.30 z bólem głowy. - Drzwi do sypialni były zamknięte. To już wydało mi się dziwne, bo zawsze zostawialiśmy otwarte na oścież, inaczej robi się duszno. Śpimy w trójkę z naszym dzieckiem - opowiada.
Potem się domyśli, że to włamywacze ich zamknęli, by gaz nie rozszedł po całym domu i zadziałał. - Musieli nam wpuścić gaz. Inaczej słyszelibyśmy w nocy, jak otwierają bramę garażu, jak odpalają nasze samochody i rozwalają ogrodzenie - mówi.
Wszystkie drzwi zamknięte
Poszedł do kuchni zaparzyć herbatę i zauważył w salonie brak konsoli do gry dziecka. - Pewnie żona schowała - pomyślał. Spojrzał za okno - nie ma jaguara na podwórzu, a wczoraj tam stał, jak zwykle.
- Okradli nas - podniósł alarm.
Poszedł do garażu, chciał ruszyć fiatem na poszukiwanie jaguara. Ale garaż okazał się pusty.
- Mamy bramę automatyczną do garażu, a z garażu można wejść do domu. Prawdopodobnie włamali się przez tę bramę. Jeśli tak, to musieli ściągnąć kod z pilota do bramy, żeby ją otworzyć. A na koniec ją zamknęli - mówi pan Paweł.
Wszystkie drzwi do domu rodziny były zamknięte na klucz, żadne okno nie zostało wyłamane ani wybite. Pan Paweł przypuszcza, że włamywacze musieli znać się na zabezpieczeniach antywłamaniowych. Rodzina miała po kilka zabezpieczeń na obu autach.
Razem z żoną odkrywali po kolei, co zniknęło z domu: torebka kobiety i portfel, biżuteria, wszystkie kurtki, w tym dziecięce, aparat fotograficzny, robot kuchenny, komputery. Włamywacze brali, co popadło.
Po kradzieży tankował auto
Sprawą zajęli się policjanci z katowickiej „samochodówki”, przesłuchali świadków. W laboratorium kryminalistycznym został sporządzony portret pamięciowy mężczyzny, który po kradzieży poruszał się skradzionym pojazdem.
Policjanci przejrzeli również zapisy monitoringu miejskiego oraz placówek handlowych. W ten sposób ustalili m.in., że kierowca jaguara pojechał po kradzieży zatankować auto na jedną z katowickich stacji paliw, gdzie nagrały go kamery.
Jeszcze w tym samym dniu samochody zostały odzyskane. Ale nic więcej. Nie ma nawet kluczyków do jednego z samochodów.
Na komputerach rodzina trzymała dokumenty, pracę magisterską, zdjęcia dziecka. Od urodzenia, jedyne kopie. Przepadły.
Nagranie i portret pamięciowy
Teraz policja publikuje portret pamięciowy jednego z podejrzanych oraz nagranie z kamer monitoringu, na którym widoczny jest mężczyzna poruszający się kradzionym autem.
Wszystkie osoby, które posiadają informacje o tym zdarzeniu lub informacje, mogące pomóc w ustaleniu tożsamości sprawców, proszone są o kontakt z policjantami z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach pod nr. tel. 32 200 2555, 32 200 2310 lub 112.
Najgorsze, co straciła rodzina, to poczucie bezpieczeństwa. Pan Paweł: - Od tamtego włamania nie przespaliśmy spokojnie ani jednej nocy.
Autor: mag/gp / Źródło: śląska policja
Źródło zdjęcia głównego: policja