Zgłoszenie: pani znęca się na psami, są chore, chude, zapchlone. Diana i Puszek okazały się grube i szczęśliwe. Kobieta żyje z nimi bez prądu, wody, ogrzewania. - Zapytaliśmy, czego najbardziej potrzebuje. Powiedziała, że karmy dla zwierząt i kołdry - mówią obrońcy zwierząt. Pomogli. Ale pierwszego kwietnia kobieta wraz z psami może stracić dach nad głową.
Właścicielka Diany i Puszka nie wpuściła nas z kamerą do swojego mieszkania i sama nie chciała stanąć przed kamerą, nie chce ujawnić nawet imienia. Ma 69 lat i wstydzi się, że żyje w takich warunkach.
Nikomu się nie skarżyła, nawet opiece społecznej.
Gdyby ktoś nie poskarżył się na kobietę, że znęca się nad swoimi psami, za dwa tygodnie mogłaby znaleźć się na ulicy. Wciąż jej to grozi.
Zgłoszenie
- Dostaliśmy zgłoszenie, że pani ma dwa psy, chore, wychudzone, zapchlone, że pani się nad nimi znęca - opowiada Anita Chromy z OTOZ Animals w Gliwicach.
Od razu pojechali na interwencję do mieszkania 69-latki w Knurowie. - Okazało się, że nic się nie zgadza, że psy, wręcz przeciwnie, są w bardzo dobrej kondycji, nawet grube. Zmartwiła nas za to sytuacja tej pani. Ona sama wolała odjąć sobie od ust, a dać psom - mówi Chromy.
69-latka zajmuje pokój z kuchnią w kamieniczce. 12 metrów kwadratowych. Bez wody, prądu i ogrzewania. Żyje tak od ośmiu lat.
- Można się przyzwyczaić. Mam radio na baterie - mówi.
- A zimą? - pytam.
- Chodziłam do znajomych dogrzać się.
- Na noc też?
- Na noc musiałam wrócić. Psy mnie grzały.
Dianę przygarnęła cztery lata temu. Suczka miała kilka miesięcy i była niechciana w swoim pierwszym domu. Trzyletniego Puszka wzięła rok temu po koledze, który zmarł.
Chromy: - Jak zapytaliśmy, czego potrzebuje, powiedziała: jedzenia dla psów i kołdry, żeby je ogrzać.
Dług
Obrońcy zwierząt zorganizowali zbiórkę. Kupili kołdry i koce. Znaleźli ludzi, którzy za darmo wyremontowali piec kaflowy. Był dziurawy, dymił na mieszkanie. Kupili węgiel. Już się pali i jest ciepło. Niedługo będzie światło. Będzie kuchenka elektryczna i kobieta będzie mogła jeść ciepłe posiłki, pić herbatę. Obrońcy zwierząt zapłacili bieżące zadłużenie za prąd.
I wtedy się okazało, że dług jest o wiele większy.
Eksmisja
69-latka ma 1300 zł brutto renty rodzinnej po mężu. Przez wiele lat pieniądze zabierał jej brat, z którym mieszkała i przepijał. Nie płacili czynszu, nie opłacali mediów.
Brat zmarł, został dług. 8 tys. zł plus 5 tys. odsetek.
Komornik wszedł na konto. Kobiecie zostaje na życie 780 zł, z czego 100 zł musi oddać na czynsz. Dwa lata temu zasądzono jej eksmisję. Nie była na rozprawie, nie dostanie lokalu zastępczego. Wyrok może zostać wykonany po 1 kwietnia, kiedy minie okres ochronny.
- Wystawią ją na ulicę, nic jej się nie należy - mówi wolontariuszka, która współpracuje z OTOZ Animals w Gliwicach "w sprawach dotyczących ludzi".
Eksmisję można powstrzymać, spłacając dług.
Anita Chromy zorganizowała zbiórkę, tym razem prywatną, bo przepisy nie pozwalają organizacji działającej dla zwierząt pomagać ludziom.
Ale Chromy przyznaje, że na rzecz starszej pani wpłacali ci sami ludzie, którzy na co dzień pomagają zwierzętom. Udało się już zebrać 9 tys. zł.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice