Pasażer zginął na miejscu, a kierowca w stanie ciężkim trafił do szpitala - to finał tragicznego wypadku, do którego doszło dziś w nocy w Bojszowach (Śląskie). Samochód wypadł tam z drogi, przebił ogrodzenie i uderzył w dom. Kierowca najprawdopodobniej był pijany. - Policjanci czuli w aucie silną woń alkoholu, ale rozstrzygną to dopiero badania krwi - podaje policja.
Do tragedii doszło ok. godz. 1 w nocy przy ul. Świętego Jana.
- Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że kierowca peugeota 206, jadący w kierunku Świerczyńca, na łuku drogi w lewo z nieustalonych przyczyn zjechał na prawe pobocze. Później przebił ogrodzenie, przejechał po nim i uderzył w dom znajdujący się na kolejnej posesji - relacjonuje Katarzyna Skrzypczyk z bieruńskiej policji.
"Policjanci czuli w aucie woń alkoholu"
W wypadku, jak podaje policjantka, zginął 27-letni pasażer, mieszkaniec Bojszów, a 28-leni kierowca został przewieziony do szpitala w stanie ciężkim.
– Nie wiadomo na razie, co było przyczyną tej tragedii, ale najprawdopodobniej kierowca samochodu był pijany. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce poczuli wydobywająca się z pojazdu silną woń alkoholu, ale zbadanie stanu trzeźwości kierowcy było niemożliwe ze względu na jego ciężki stan. Krew 28-latka zostanie przebada w szpitalu i wtedy sytuacja się rozjaśni – podsumowuje Skrzypczyk.
Wyniki mają być znane w ciągu kilku najbliższych dni.
Samochód wypadł z drogi przy ul. Świętego Jana w Bojszowach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/kv / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Bieruniu