Potrącona Diana wskoczyła do rzeki, kierowca się nie zatrzymał. Uratowali ją strażacy

Strażacy wyłowili potrąconego psa z rzeki
Strażacy wyłowili potrąconego psa z rzeki
Źródło: OSP w Międzybrodziu Żywieckim, archiwum prywatne

Zobaczyłem z balkonu psa w obroży biegnącego chodnikiem, a potem usłyszałem straszny pisk. Poleciałem tam. Sąsiadka mówi: za barierą leży piesek. Popatrzyłem, nie ma. Wskoczył do rzeki. Tonął. Wędkarze pomagali mu podbierakiem. Ale dotarł do muru i nie mógł wydostać się na brzeg. Zadzwoniłem po straż i przysłali chłopaków - opowiada mieszkaniec Czernichowa.

Dziewczyna z Czernichowa, turystycznej wsi nad jeziorem Międzybrodzkim przeczytała na Facebooku relację strażaków z akcji wyławiania psa z rzeki Soła.

- To moja Diana - odkryła.

- Jakiś idiota potrącił psa i jak gdyby nic pojechał dalej. Może znajdzie się właściciel pieska, warto udostępnić - skomentowała na Facebooku Paulina.

- Potrącił mojego psa - odpowiedziała właścicielka Diany.

- Masz szczęście, że zadzwoniłem po straż, bo by się utopił i tyle byś psa widziała - odpisał Paweł.

"Upatrzyła sobie psa i wyrwała się"

Diana przed wypadkiem
Diana przed wypadkiem
Źródło: Kasia | archiwum prywatne

W niedzielę wieczorem właścicielka Diany wyszła z nią na spacer. - Dwieście metrów od domu upatrzyła sobie jakiegoś psa i wyrwała mi się za nim - opowiada dziewczyna. Szukała swojej Diany i nie znalazła, ale nie zamartwiała się, nawet gdy Diana nie wróciła na noc. Trzyletniej suczce już się to raz zdarzyło.

Tego samego dnia Paweł i Paulina zobaczyli Dianę na chodniku. Wtedy nie wiedzieli, czyj to pies, pierwszy raz go widzieli. - W obroży, może się komuś wyrwał, albo go tu wyrzucili - pomyśleli.

Chwilę później usłyszeli "straszny pisk". - Poleciałem tam. Sąsiadka mówi: za barierą energochłonną leży potrącony piesek. Popatrzyłem, nie ma. Wskoczył do Soły. Może płynął do domu - opowiada Paweł.

Diana zaczęła tonąć. Na szczęście na rzece Soła byli wędkarze. Podpłynęli łodzią i podbierakiem do ryb podnieśli psa z tyłu. Dzięki temu Diana dotarła do brzegu. Jednak brzeg jest murowany z kamienia. Diana utknęła.

Paweł: - Zadzwoniłem po straż i przysłali chłopaków.

"Musieliśmy zarzucić psu bluzę kolegi"

Ratowanie Diany
Ratowanie Diany
Źródło: OSP w Międzybrodziu Żywieckim

Przyjechali z Ochotniczej Straży Pożarnej w Międzybrodziu Żywieckim.

- Pies cierpiał, więc był nieufny, warczał gdy do niego podpłynęliśmy. Musieliśmy zarzucić mu bluzę z munduru kolegi na głowę i wsadziliśmy na lodź. Od tego czasu był spokojny. Leżał zawinięty w bluzę w łodzi aż do przyjazdu weterynarza - opowiadają strażacy.

Cała akcja ratowania Diany wraz z załatwianiem weterynarza i czekaniem na ambulans trwała około półtorej godziny.

Gdy następnego dnia właścicielka Diany odkryła na Facebooku, co ją spotkało, zgłosiła się do schroniska dla zwierząt i zabrała psa do weterynarza. - Zrobili jej prześwietlenie, ale nie ma złamania. Nie jest w gipsie. Jest bardzo potłuczona i obolała - mówi dziewczyna.

"Sporo tu dzieci i coraz więcej wariatów drogowych"

Diana po wypadku, już w domu
Diana po wypadku, już w domu
Źródło: Kasia | archiwum prywatne

Do potrącenia Diany doszło na ul. Żywieckiej na wysokości posesji 75 i dzwonnicy, około godziny 18.30.

- Może ten pies wybiegł pod koła, ale dlaczego kierowca się nie zatrzymał, nie ratował psa? - nie rozumie Paweł. Na miejscu znalazł tylko ramkę z rejestracji.

- Dzisiaj na tej drodze jadąc do pracy zobaczyłem potrąconą wydrę, nasz pies też został tam potrącony - dodaje.

Paulina: Kiedyś tu dojdzie do tragedii, coraz więcej wariatów drogowych znacznie przekracza na tym odcinku prędkość, często to zgłaszaliśmy odpowiednim organom i nici z tego. A w sąsiedztwie jest sporo dzieci.

Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: