Polanka była u stomatologa. To jeden z wielu lekarzy, którego musiała odwiedzić po wieloletniej pracy w szkółce jeździeckiej. Kolejny to ortopeda. - Ludzie wykorzystali ją maksymalnie - mówi obrończyni zwierząt. Klacz ma chore nogi, nie widzi na jedno oko, na drugie ledwo. Wzroku nikt jej nie przywróci, ale w nowym domu znalazła przewodniczkę - też klacz.
- Weźcie tego konia, bo sobie nie radzi - taką wiadomość dostało z pewnej stajni OTOZ Animals Gliwice.
Polanka mieszkała tam z innymi końmi. Gryzły ją, nie dopuszczały do wody, przeganiały na łące. - Stare i chore konie są odrzucane przez stado - mówi Jagoda Piecho, inspektorka z gliwickiego OTOZ.
19 lat. W tylnych nogach zwyrodnienie stawu pęcinowego, tzw. niedźwiedzia łapa. Jak mówi pani Jagoda, "ciora pęcinami". Stałe napięcie powoduje ból.
W pysku ropiejąca dziura. Przetoka od psujących się zębów.
Jedno oko ślepe. W drugim szczątkowy wzrok.
- Ludzie wykorzystali ją maksymalnie. Za bardzo obciążali pracą, nie dbali o jej zdrowie, a na starość pozbyli się jej - mówi Piecho.
Polanka przez wiele lat pracowała w szkółce jeździeckiej. Aż przestała się do tego nadawać.
Jeden wizyta stomatologa to kilkaset złotych
Gliwiccy Animalsi przejęli Polankę w lutym tego roku i rozpoczęli leczenie, które jest bardzo kosztowne. Za każdą wizytę stomatologa u Polanki płacą kilkaset zł. Jeśli będą ją musieli zabrać na operację usunięcia zęba lub zębów pod narkozą, koszt może wynieść od 2 do do 3 tys. zł plus transport do specjalistycznej kliniki we Wrocławiu - 800 zł w jedną stronę.
Równie drogie są specjalistyczne kucia.
OTOZ apeluje do miłośników zwierząt o pomoc, zbiera pieniądze dla Polanki przez serwis internetowy pomagam.pl.
Wzroku Polance żaden lekarz nie przywróci. Ale klacz znalazła przewodniczkę. Też klacz.
Skazane na przyjaźń
Od marca 2016 roku OTOZ w Gliwicach opiekowało się Wiosenką, starszą od Polanki o 5 lat. Wiosenka też przepracowała większość życia w szkółce jeździeckiej, ale opiekunowie bardziej się o nią troszczyli.
Animalsi postanowili odizolować Polankę od innych koni, ale nie skazali na samotność. Umieścili ją w osobnej stajni z Wiosenką. Klacze mają też wspólną łąkę na wyłączność.
Obrońcy zwierząt wyszli z założenia, że co prawda chore konie są odrzucane w stadzie, ale jeśli są tylko dwa, muszą się zaprzyjaźnić, bo to zwierzęta stadne. Eksperyment się udał. Wiosenka nie tylko nie znęca się nad Polanką, ale prowadzi ją przez ciemność.
- Wygląda to tak, że Wiosenka zawsze idzie pierwsza, bada teren. Zaraz za nią Polanka i muska Wiosenkę nosem po zadzie. To wyraz największego zaufania, za mną Polanka nie pójdzie - opowiada pani Jagoda.
Klacze są na siebie skazane i, jak mówi Piecha, zrodziła się z tego przyjaźń. - Jak jedną biorę do mycia, to druga się denerwuje i głośno rży, jakby nawoływała pierwszą. One nie mogą bez siebie żyć - mówi inspektorka.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals Gliwice